25 lat usługi "car sharing" w Niemczech, czyli jak dzielić się autem
10 czerwca 2013Pewnej wiosennej nocy w 1988 roku trzech braci zastanawiało się przy piwie w Berlinie, w jaki sposób mogliby dzielić samochód. Jeden z nich, Markus Petersen, został w końcu upoważniony do znalezienia zadowalającego wszystkich rozwiązania tego dylematu. Zrobił więcej niż było konieczne. 10 czerwca 1988 roku Petersen założył w Berlinie Zachodnim pierwszą w RFN firmę oferującą "car sharing" o nazwie „StadtAuto” (Auto miejskie).
Szwajcarzy byli prekursorami
Niemcy nie są jednak prekursorami pomysłu dzielenia się autem. Szwajcarzy wyprzedzili ich o parę miesięcy. Idea carsharing jest bardzo prosta: kupno samochodu wiąże się z niemałym wydatkiem. Poza tym przez większą część dnia samochód stoi bezużytecznie. Jeśli sachodem dzieli się wielu ludzi, nie tylko skorzystają na tym finansowo, ale przyczynią się też do ochrony środowiska.
"Car sharing" w powijakach
Na początku klient nie miał wyboru. Agencja Petersena „StadtAuto” oferowała klientom jedynie 10-letniego Opla Kadetta i w dodatku była wobec nich dosyć wymagająca. Każdy klient musiał dać w zastaw tysiąc marek, a za możliwość dzielenia się samochodem uiszczać 10 marek miesięcznie. Dodatkowo trzeba było płacić za przejechane kilometry. Nadto auto odbierało się i odstawiało w jednym punkcie miasta.
- Zgodnie z umową nie wolno o było posiadać własnego auta. Ale nieważne. Pomysł został rozreklamowany również dzięki mediom – zaznaczył Petersen.
"Car sharing" w całym kraju
Idea dzielenia się autem obiegła lotem błyskawicy cały kraj. Na początku lat dziewięćdziesiątych w wielu miastach Niemiec powstały agencje carsharing. Niestety w 2001 roku operator utrzymujący w Berlinie i Hamburgu flotę około 300 pojazdów dla 5 tysięcy klientów, znalazł się w tarapatach finansowych. W 2004 roku agencja car- sharingowa „Greenwheels” z Holandii przejęła już nie „StadtAuto” a „StattAuto” (zamiast auta) - tak przechrzciła się firma usługowa Petersena.
Koncerny samochodowe też chcą na tym zarabiać
W wielkich miastach Niemiec samochody są udostępniane przez wielu różnych operatorów. "Car-sharing" ma też od lat w swojej ofercie również Kolej Niemiecka (DB).
Do kręgu tradycyjnych operatorów, których dewizą jest ochrona środowiska, dołączyły również wielkie koncerny samochodowe, jak Daimler i BMW.
Konrad Götz z Frankfurtu nad Menem zajmujący się zjawiskiem mobilności, jest przekonany, że mobilność ekologiczna nabierze w przyszłości jeszcze większego znaczenia. Ale producenci samochodów nie tylko z tego powodu przystąpili do biznesu: - Obserwujemy w społeczeństwie nowe trendy. Samochód nie jest już dla młodych symbolem statusu społecznego. Z badań wynika, że posiadanie samochodu zwłaszcza w dużych miastach nie jest już nadrzędnym pragnieniem młodych.
Internet rewolucjonizuje mobilność
W niektórych miastach Niemiec Daimler utrzymuje z firmą-córką „car2go” własną sieć "car-sharing", która odeszła od starego sytemu stałych miejsc odbioru i zwrotu auta. Stawia też na nową formę mobilności.
Klienci mogą zamówić samochód zastępczy przez internet, albo przy użyciu smartfona, i to w różnych częściach miasta. Nie muszą go odstawiać w wyznaczone miejsce, lecz u celu podróży. Teraz BMW rozbudowuje podobną sieć wraz z wypożyczalnią samochodów Sixt.
- Ponad 90 procent klientów rezerwuje auta prz użyciu Smartfona – mówi Götz. Obserwuje on zbliżanie się „rewolucji mobilności”.
Wolność wyboru
Przy użyciu Smartfona i odpowiedniej aplikacji będzie można w przyszłości wybierać między środkami komunikacji jak auto, kolej, autobus, tramwaj, samolot czy rower. Również usłudze "car-sharing" przypadnie ważna rola.
W 2012 roku około 450 tysięcy klientów przynajmniej raz dzieliło auto w ramach usługi "car-sharing" – z tendencją zwyżkową.
DW / Iwona D. Metzner
red. odp.:Barbara Cöllen