30 lat Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich w Darmstadzie
17 listopada 2010Deutsches Polen Instytut , w opinii Władysława Bartoszewskiego, był 30 lat temu „prekursorem” i to „bardzo dosłownie prekursorem”. Bo, jak tłumaczy pełnomocnik premiera Tuska ds. dialogu międzynarodowego, powstanie tej placówki wyprzedziło zarówno zjednoczenie Niemiec, jak i przekształcenie Polski w demokratyczne państwo prawa i utworzenie dwóch samodzielnych, suwerennych podmiotów w stosunkach między narodem polskim i narodem niemieckim. „Czyli odegrało to rolę prekursorską w dziedzinie świadomości i kultury przede wszystkim. A za tym przyszły jeszcze inne skutki”, zauważył.
Na tamte czasy DPI to była rewelacja
Winfried Lipscher, tłumacz literatury polskiej na niemiecki, teolog i dyplomata, widzi wielką zasługę Instytutu w upowszechnienie literatury polskiej w Niemczech. Wielu pisarzy, jak Miłosz, Szymborska, Herbert, Różewicz może nue zauważono by w Niemczech bez Karla Dedeciusa i bez jego instytutu, uważa Lipscher.
„Społeczeństwo niemieckie na pewno poznało literaturę polską dzięki temu instytutowi”, podkreśla. Z uznaniem wyraża się on też o tym, jak Karl Dedecius „ignorował polityczne konstelacje”, że tłumaczył i wydawał pisarzy polskich mieszkających w PRL oraz za granicą. „To jest dużo jak na tamte czasy. To jest rewelacja!”, zaznacza.
Niepolityczna instytucja w politycznym kontekście
Albrecht Lempp, dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, tłumacz literatury polskiej, był przez kilka lat współpracownikiem Karla Dedeciusa. Opowiada on o euforii, która towarzyszyła powstaniu Instytutu po zrywie solidarnościowym i frustracji z powodu ogłoszenia stanu wojennego. Wtedy ważną rolę odegrali ludzie, którzy „znali ten kąt Europy i angażowali się w porozumienie polsko-niemieckie”, opowiada. Albrecht Lempp wskazuje na zasługi nadburmistrza Winfrieda Sabaisa, wrocławianina, który namówił Karla Dedeciusa, żeby otworzył Instytut w pięknej, eklektycznej willi w Darmstadzie. 30 lat temu Deutsches Polen Institut funkcjonował w politycznym kontekście, jako zupełnie, przynajmniej pozornie, niepolityczna instytucja, zauważa dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Dedecius zajmował się wprawdzie wyłącznie tłumaczeniem literatury, ale też zapraszał takich pisarzy, jak Barańczaka, Zagajewskiego czy Krynickiego, obłożonych cenzurą w Polsce. Niektórzy nie zawsze mogli od razu przyjechać do Darmstadu.
Karl Dedecius - człowiek biznesu i poezji
Albrecht Lempp opowiada, że na początki istnienia instytutu głównie chodziło o popularyzację polskiej literatury w niemieckim społeczeństwie. Zabiegano, żeby jak najwięcej ludzi, czytając polskich autorów, zrozumiało, co jest ważne dla Polaków, jaką mają historię, jakie nadzieje, ale też chodziło o pokazanie, jak dobrą literaturę mają Polacy. Deutsches Polen Institut, „to nie było komercyjne przedsięwzięcie”, zauważa. Wskazując na zasługi Dedeciusa i jego instytutu wówczas, mówi, że „to nie był tylko przekaz literacki”. Dedecius potrafił też rozmawiać z potencjalnymi darczyńcami i promotorami, skupić wokół siebie wielu prominentów. „Z jednej strony był on człowiekiem biznesu, z drugiej strony człowiekiem poezji. To połączenie okazało się wówczas szalenie skuteczne ”, ocenia Albrecht Lempp. Wtedy w Niemczech o społeczeństwach za żelazną kurtyną można się było dowiedzieć prawie wyłącznie z literatury.
Pojednanie poprzez literaturę i kulturę
Karl Dedecius zakładając w 1980 roku DPI miał już za sobą 25-letni dorobek tłumacza literatury polskiej. Zanim powstał Instytut był, jak mówi, „promotorem, mnichem, który tłumaczył polską poezję w zaciszu”, a potem „prawił o tym kazania”. Karl Dedecius zarabiał pieniądze pracując w towarzystwie ubezpieczeniowym. 89-letni dziś nestor tłumaczy polskiej literatury opowiada, że kiedy udał się na emeryturę, narodziła się Solidarność, i wtedy on rzucił się w wir pracy, tym razem na rzecz pojednania obu narodów, Polaków i Niemców, poprzez literaturę i kulturę. „Tylko to było wtedy możliwe, bo rządy nie miały żadnych kontaktów, granice były zamknięte”, tłumaczy. I tak powstał Niemiecki Instytut Polski w Darmstadzie, który po przełomie politycznym w 1989 roku poszerzył zakres swojej działalności i przyjął inną polską nazwę: Niemiecki Instytut Spraw Polskich. Po niemiecku nazywa się do dzisiaj tak samo: Deutsches Polen Institut. Obecnie kieruje nim politolog, prof. Dieter Bingen.
Prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. W. Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego zauważa, że zainicjowane przez Karla Dedeciusa wielkie serie wydawnicze, na czele z Biblioteką Polską, „na trwale wpisały się w dialog kulturalny polsko-niemiecki”.
Olaf Kühl, wybitny tłumacz literatury polskiej, poznał DPI w 1984 roku, kiedy Karl Dedecius zebrał w instytucie wszystkich młodych tłumaczy polskiej literatury. Od tego czasu DPI towarzyszy mu w jego pracy, mówi. Wskazuje on też, że organizowane obecnie konferencje i publikowane wydawnictwa „mają ogromną ważność”.
Ośrodek nowatorskich pomysłów
Jedno z czołowych zadań Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich jest „uwidocznianie potencjału badawczego w różnorodnych dyscyplinach badań naukowych nad Polską”, wyjaśnia dyrektor, prof. Dieter Bingen. „Chcemy koordynować sieć kontaktów naukowych i proponować tematy do badań nad Polską”.
I w tym zakresie instytut ma już na koncie duże osiągnięcia. Wrósł on w pejzaż kulturalno-naukowy RFN i stał się jego ważna częścią, zauważa prof. Krzysztof Ruchniewicz. Polski naukowiec wskazuje na nowe elementy pracy Instytutu. „Większą uwagę zwrócono na udostępnienie czytelnikowi niemieckiemu podstawowych tekstów filozoficznych i z zakresu nauk społecznych. Dokumentacja na temat polskich rozważań o jedności europejskiej w XIX i XX w. była pionierska”, mówi. Prof. Ruchniewicz pochwala też to, że aktywność instytutu nie kieruje się jedynie do „wyrobionych” przyjaciół Polski, że postanowiono z informacjami o Polsce i relacjach polsko-niemieckich docierać do szkól i młodzieży przygotowując materiały szkolne o literaturze, historii, a także społeczeństwie polskim, a także nauki języka polskiego, które ukazały się po raz pierwszy w Niemczech. „Liczne konferencje, dyskusje, jakie organizuje instytut, świadczą nie tylko o ogromnej aktywności placówki i jej pracowników. Są też dowodem na to, iż tematyka polska w Niemczech wymaga stałych zabiegów, że należy ją pielęgnować i pobudzać zainteresowanie”, zauważa dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. W. Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego.
Znakomita praca oświatowa
Prof. Gesine Schwan, dawna koordynatorka rządu RFN ds. stosunków z Polską uważa, że DPI kierowany zarówno przez Karla Dedeciusa, jak i obecnego dyrektora, prof. Dietera Bingen zawsze „wyśmienicie wpływał na kształt stosunków polsko-niemieckich”. Publikacje Instytutu, ważne debaty i konferencje m. in. na temat wypędzeń, Szkoła Letnia, to wszystko stało się, e jej opinii, „nieodzowne w stosunkach Polski i Niemiec i kształtowaniu wizerunku Polski w Niemczech”.
Winfried Lipscher zauważa, że po „przełomie kopernikańskim”, jak nazywa przełom polityczny 1989 roku, instytut, który krzewi obecnie treści polityczne i historyczne o Polsce, znacznie powiększył krąg osób zainteresowanych Polską.
Manfred Mack jest pracownikiem Instytutu od samego początku. Patrząc wstecz ocenia, że najważniejszym osiągnięciem trzydziestoletniej pracy instytutu było krzewienie w różnych formach informacji o Polsce oraz tworzenie od zarania sieci osobistych kontaktów między Polakami i Niemcami, które pogłębiały się na spotkaniach i w wyniku szerokiej współpracy w różnych dziedzinach. To, dlatego, uważa Mack Deutsches Polen Institut, wymieniany obecnie na czołowym miejscu w kontekście relacji polsko-niemieckich, odnosi sukcesy jako koordynator badań nad Polską w Niemczech.
Dietmar Nietan (SPD) poseł do Bundestagu i od niedawna Przewodniczący Zarządu Federalnego Związku Towarzystw Niemiecko-Polskich wskazuje na wielkie korzyści, jakie z inicjowanych przez instytut debat i ekspertyz na różne aktualne tematy czerpie niemieckie społeczeństwo oraz niemieccy politycy. Nie tylko poszerzają one horyzonty wiedzy o współczesnej Polsce i jej historii. Wpływają także na kształtowanie wrażliwości polityków i społeczeństwa wobec polskiego sąsiada.
Polsko-niemiecki świat jest dzisiaj spokojnym miejscem
Komentując poszerzenie zakresu działalności DPI w ostatnich latach Władysław Bartoszewski powiedział, że w każdym pokoleniu, czy pół pokoleniu, będą potrzebne nowe impulsy. Ale wyobraża on sobie, że ten instytut jednak zachowa jako priorytet sprawy szeroko pojętego współżycia społeczeństw: politycznego, kulturalnego, naukowego, ale z naciskiem na naukę i kulturę. „Polityka ma teraz wiele innych narzędzi między naszymi państwami”, powiedział.
Dietmar Nietan życzy instytutowi, aby nie zaprzestał w dostarczaniu cennych ekspertyz do politycznych i społecznych debat na tematy polsko-niemieckie. Drugie życzenie kieruje on do siebie, czyli polityki, aby trwałe wspierała „ znakomitą rolę, jaką instytut odgrywa w relacjach Polaków i Niemców”, także finansowo, aby Deutsches Polen Institut mógł koncentrować się na pracy i nie musiał się ciągle obawiać o zabezpieczenie środków na jej finansowanie.
Prof. Krzysztof Ruchniewicz obserwuje, że mimo dorosłego wieku instytut nie stracił „nic ze swej świeżości, impetu” i sądzi, w przyszłości „może nas zaskoczyć niejedna ciekawa dyskusja, konferencja, czy inna inicjatywa, która pozwoli Polakom i Niemcom nie tylko lepiej się poznać, lecz także obdarzać się większym szacunkiem i zrozumieniem”. Organizacja cyklicznych kongresów dla niemieckich polonoznawców może okazać się, jego zdaniem, świetną propozycja DPI na przyszłość. A osobny portal poświęcony sprawom polskim mógłby dodatkowo zachęcić młodych ludzi do aktywnego zajęcia się sprawami polskimi w Niemczech, uważa polski naukowiec..
Albrecht Lempp wskazuje na to, że obecnie Polska jest „ważna i atrakcyjna dla Niemców poprzez sukcesy ekonomiczne i turystykę”. W jego opinii instytut mógłby jeszcze bardziej „uatrakcyjnić dla nich wątek polityczny i historyczny”. Jest on przekonany, że pracą edukacyjną udało się DPI znaleźć swoje miejsce, ale, jak zaznacza jest to „miejsce na pewno mniej ekskluzywne i mniej atrakcyjne niż kiedyś, ale z tym trzeba się pogodzić”. A to, dlatego, wyjaśnia, że jeśli chodzi o kwestie polsko-niemieckie świat dzisiaj jest miejscem spokojniejszym niż kiedyś.
Barbara Cöllen
red.odp.: Andrzej Paprzyca