30 lat po przemówieniu Kohla w Dreźnie. „Kluczowy moment"
18 grudnia 2019Mównica na placu przed ruinami drezdeńskiego kościoła NMP wyglądała niepozornie, z ledwością można ją było dostrzec. Tłem były ruiny kościoła zburzonego w 1945 r. w nalocie aliantów; pozostawiono je tak w imię pamięci i ostrzeżenia. Przed mównicą zgromadziły się tłumy ludzi z zachodnioniemieckimi flagami skandujący „Jedność! Jedność!” i „Helmut! Helmut!”. Kanclerz Helmut Kohl później określał swoje tamtejsze wystąpienie jako jedno z najtrudniejszych w swojej politycznej karierze.
Był świadom, że ludzie czekają na jakieś przesłanie. Nie tylko na tym placu, ale wszędzie w kraju, zarówno w jego zachodniej jak i we wschodniej części. Przysłuchiwały mu się także miliony ludzi za granicą, gdzie rodziły się obawy, których nie wolno było lekceważyć
Podminowana atmosfera
Faktycznie, na przedpolu 19 grudnia 1989 atmosfera była napięta. Gdy Kohl z delegacją leciał do Drezna – po raz pierwszy od upadku muru jechał do NRD – miał zamiar spotkać się z szefem rady państwa Hansem Modrowem na rozmowy o przyszłości obydwu niemieckich państw.
– W samolocie panowała absolutna cisza – wspomina Dorothee Wilms, ówczesna minister ds. relacji między obydwoma niemieckimi państwami. Kohl upominał wszystkich, by zważali na to, żeby atmosfera w Dreźnie nie stała się jeszcze bardziej podminowana. Zdawał sobie sprawę z tego, że alianci, zwycięskie mocarstwa II wojny światowej bacznie patrzą Niemcom na ręce. Odkąd kilka tygodni wcześniej ogłosił swój 10-punktowy plan przywrócenia jedności Niemiec, informując o nim tylko amerykańskiego prezydenta, cztery zwycięskie mocarstwa były poirytowane. Co stanie się z Niemcami po upadku muru? Plan Kohla nie miał żadnego konkretnego harmonogramu; on sam przypuszczalnie liczył na to, że do przywrócenia jedności Niemiec upłyną jeszcze co najmniej 3-4 lata.
Napięta była także sytuacja w samej NRD: po otwarciu granic z zachodnimi Niemcami wieloma ludźmi targała niepewność, co stanie się z ich krajem i z socjalistycznym modelem społeczeństwa. W sondażu przeprowadzonym krótko przed wizytą Kohla w Dreźnie wciąż jeszcze większość mieszkańców NRD była przeciwna zjednoczeniu Niemiec.
W Dreźnie już na lotnisku Kohla owacyjnie witają tłumy. Wzdłuż trasy przejazdu rządowych limuzyn wszędzie stoją ludzie, wszyscy chcą zobaczyć kanclerza. Po rozmowach z ministrami i rozmową w cztery oczy między Kohlem i Modrowem dla zachodnioniemieckiej delegacji szybko staje się jasne, że po rządzie Modrowa nie ma się czego spodziewać.
– Sądziliśmy, że on wyjaśni nam teraz, wyjaśni kanclerzowi RFN, jakie chce wdrożyć reformy polityczne i ekonomiczne. Ale o tym w ogóle nie było mowy – wspomina doradca Kohla ds. polityki zagranicznej Horst Teltschik. Na wspólnej konferencji prasowej Hans Modrow podkreśla raz jeszcze, że wierzy w koegzystencję dwóch niezależnie od siebie istniejących, suwerennych niemieckich państw.
Jeden z największych dni jego życia
Potem, po południu przyszło owo spontaniczne przemówienie przed kościołem NMP. – Gdy myślę o tym dniu, wiem, jak bardzo był wyjątkowy. Rano ludzie skandowali „Jedność! Jedność!” i „Helmut! Helmut!”. Jeżeli jako polityk nie znajduje się na to odpowiedzi i nie przemówi się do nich, to taki polityk minął się z powołaniem – podkreśla Maike Kohl-Richter, wdowa po Helmucie Kohlu.
– Od strony emocjonalnej był to jeden z najważniejszych dni jego życia – wyjaśnia.
Przemówienie trwało niecałe 15 minut. Kohl podziękował za odwagę ludziom, którzy dokonali pokojowej rewolucji i zastrzegł, że przyszłość Niemiec musi zostać także uzgodnioną z europejskimi sąsiadami. Potem wybiegł w przyszłość: – Moim celem będzie, jeżeli umożliwi to historyczna sytuacja, by dokonać przywrócenia jedności naszego narodu.
Na te słowa tłum wiwatuje i intonuje popularną piosenkę „So ein Tag, so wunderschoen wie heute” (jakże piękny jest ten dzień). Kanclerz żegna się, wyraźnie wzruszony, słowami „niech Bóg błogosławi naszą niemiecką ojczyznę”.
Pragnienie zjednoczenia kraju
– Wyraźnie było widać; że obywatele NRD nie chcą żadnego trzeciego wydania socjalizmu; oni chcą niemieckiego zjednoczenia – wspomina Herbert Wagner 30 lat później. Drezdeński opozycjonista i późniejszy burmistrz miasta był obecny na placu przed 30 laty. Lecz euforia mieszała się także z wątpliwościami.
Także Annemarie Müller, opozycjonistka z Drezna i współzałożycielka wschodnioniemieckiej SPD była na wystąpieniu Kohla. – W duszy myślałam, że jeżeli teraz otworzę usta, ludzie mnie zatłuką. Panowała taka euforia, że z ludźmi w ogóle nie dało się rozmawiać – wspomina. Podobnie jak innym działaczom ruchu obrońców pokoju, przyświecała jej raczej wizja własnej, demokratycznej przyszłości NRD.
Kluczowy moment
Dzień wizyty delegacji RFN w Dreźnie dla jednych był kluczowym momentem niemieckiej historii, który umożliwił zjednoczenie kraju niespełna rok później. Dla innych, także dziś, 30 lat później, niektórzy mają jeszcze szereg pytań. Owszem, Niemcy są zjednoczone, ale czy przede wszystkim wschodni Niemcy czują się doceniani? W marcu 1990 w NRD odbyły się pierwsze wolne wybory. Polityk SPD Marcus Meckel wszedł w skład pierwszego rządu i był jednym z negocjatorów niemieckiego zjednoczenia po stronie enerdowskiej. Dziś patrzy on dość sceptycznie na rolę Helmuta Kohla.
– To, jak traktowano po 1990 r. enerdowski rząd, do którego należałem, było po prostu straszne. Zachowywano się tak, jak gdyby niemieckie zjednoczenie było tylko wynikiem działań kanclerza. To doprowadziło do tego, że wkład wschodnich Niemiec znalazł się poza nawiasem. Zjednoczenie Niemiec u niektórych pozostawiło blizny, które jeszcze nie całkiem się zasklepiły.
Pewne jest jednak, że na całym świecie zjednoczenie Niemiec i pokojowy proces, który do niego doprowadził, uważane są za wzorzec. Właśnie w Dreźnie Kohl otrzymał placet do tych działań od mieszkańców miasta.
Więcej informacji zawiera dokumentacja DW: „Drahtseilakt in Dresden”.