1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

A więc jednak kiełki

Malgorzata Matzke10 czerwca 2011

"Winne są kiełki" - Instytut Roberta Kocha poinformował, że odkrył źródło bakterii EHEC. Wszystkie znajdujące się w magazynach kiełki zostaną zniszczone. Za to znów można jeść pomidory, ogórki i sałatę.

https://p.dw.com/p/11YBe
ILLUSTRATION - Sprossen liegen am Sonntag (05.06.2011) auf einem Tisch in Hannover. Im Zusammenhang mit der EHEC-Epidemiem empfiehlt das Landwirtschaftsministerium in Hannover, derzeit auf den Verzehr von Sprossen zu verzichten. Foto: Julian Stratenschulte dpa/lni
Winne są kiełki!Zdjęcie: picture-alliance/dpa

"W poszukiwaniu źródła groźnej bakterii jest coraz więcej poszlak wskazujących na kiełki" - powiedział w piątek (10.06) dyrektor Instytutu Roberta Kocha (RKI) Reinhard Burger.

Równocześnie podczas konferencji prasowej trzy instytucje (Instytut Roberta Kocha, Federalny Urząd Ochrony Konsumentów i Bezpieczeństwa Żywności oraz Federalny Instytut Oceny Ryzyka) odwołały ostrzeżenie przed jedzeniem surowych. ogórków, pomidorów i sałaty.

Minister zdrowia Daniel Bahr bronił słuszności wprowadzenia tego ostrzeżenia co do surowych warzyw: "Było ono konieczne" - podkreślił, co potwierdzono również w czwartek (09.06) w trakcie międzynarodowej konferencji RKI.

Teraz władze ostrzegają przed spożywaniem surowych kiełków. Nakazuje się indywidualnym konsumentom i zakładom gastronomicznym jak najszybsze zniszczenie ewentualnych zapasów kiełków. Dodatkowo należy zachować wzmożoną higienę.

Najpierw ogórki, teraz kiełki

Przez kilka tygodni wielu konsumentów wykluczyło ze swojego jadłospisu ogórki, pomidory i sałatę. W przekonaniu o słuszności takiego wyboru utwierdziły ich pierwsze wyniki badań epidemiologicznych przeprowadzonych prze RKI. Zarażeni bakterią pacjenci mieli bowiem z tymi warzywami większy kontakt niż zdrowi ludzie. Także ankiety przeprowadzone wśród chorych, którzy zarazili się w określonych restauracjach i barach, potwierdzają, że częściej stołowali się w barach sałatkowych.

Tak było również w przypadku wybuchu epidemii EHEC w Dolnej Saksonii, w której jeden z producentów kiełków - jak się potem okazało - był dostawcą do lokali gastronomicznych, gdzie zarażali się ludzie.

Świeże ślady zmagazynowanej bakterii

ARCHIV - Gurken, Tomaten und Salat aus der Region werden am 26.05.2011 auf dem Findorffmarkt in Bremen angeboten. Die wegen der EHEC-Epidemie geltende Warnung vor dem Verzehr roher Tomaten, Gurken und Blattsalate wird nach dpa-Informationen aufgehoben. Die Warnung für Sprossen bleibt dagegen bestehen. Foto: Carmen Jaspersen dpa (zu dpa 0218 vom 10.06.2011) +++(c) dpa - Bildfunk+++***ACHTUNG: BILD NICHT FÜR CMS-FLASH-GALERIEN BENUTZEN!!!***
Znów można jeść pomidory, ogórki i sałatęZdjęcie: picture alliance/dpa

W okręgu Lüneburg zaraziło się na początku czerwca 30 członków szwedzkiej grupy turystycznej oraz Duńczyk. Z kolei w restauracji w Lubece, która również otrzymała kiełki od tego producenta, infekcje stwierdzono u 17 gości.

W ankietach RKI, które od samego początku obejmowały także spożywanie kiełków, tylko 28 procent pacjentów przypomina sobie o tym, że je jadło. W trzeciej fazie badań Instytutu Roberta Kocha dotyczących składników sałatek (z uwzględnieniem kiełków jako potencjalnego czynnika ryzyka) wśród 112 uczestników prawie 9-krotne ryzyko zarażenia stwierdzono u każdej osoby, która jadła kiełki.

cib/chs/dpa Monika Skarżyńska

red.odp.: Małgorzata Matzke