Aborcja. Bruksela kończy z klauzulą sumienia
21 czerwca 2023Szpitale w Brukseli nie będą już mogły odsyłać pacjentek chcących przeprowadzić aborcję zasłaniając się klauzulą sumienia lub prywatnymi poglądami lekarza. Szpital będzie zobowiązany przeprowadzić zabieg, a jeśli z jakichś powodów będzie to niemożliwe, umówić pacjentce zabieg w jednej ze współpracujących z nim placówek. Taką decyzję podjął w tym tygodniu rząd regionu przychylając się tym samym do wniosku brukselskich ministrów zdrowia Alaina Marona i Elke Van Den Brandt.
Szpital odmawia aborcji? To niedopuszczalne
– Każda kobieta ma prawo do decydowania o swoim ciele. Rząd Brukseli zobowiązany jest umożliwić egzekwowanie tego prawa przez zapewnienie kobietom dostępu do zabiegu przerywania ciąży w wybranym przez nie szpitalu, oczywiście na warunkach określonych przepisami. Prywatne poglądy lekarza nie mogą być tu przeszkodą – tłumaczy brukselski minister zdrowia Alain Maron.
– Jej ciało, jej wybór! – skomentowała z kolei na Twitterze minister Elke Van Den Brandt.
Chociaż w Belgii aborcja jest legalna, zdarza się, że niektóre placówki odmawiają jej przeprowadzenia zasłaniając się klauzulą sumienia deklarowaną przez lekarzy. W efekcie – mówią brukselscy politycy – zdarza się, że kobiety zgłaszające się do szpitala z prośbą o aborcję odsyłane są z kwitkiem oraz bez informacji, co powinny zrobić.
– Przerzuca się na pacjentki ciężar znalezienia placówki, która przeprowadzi zabieg. W przypadku niektórych kobiet, zwłaszcza tych bardziej nieporadnych czy niedoinformowanych, może do skutkować nieprzeprowadzeniem aborcji, a tym samym uniemożliwieniem im skorzystania z podstawowego prawa do ochrony zdrowia – mówi Maron.
– To niedopuszczalne, że w 2023 r. kobietom odmawia się aborcji w szpitalach. W Brukseli nie możemy zaakceptować takiej sytuacji – dodaje. Brukselscy politycy przekonują, że zobowiązanie szpitali do aktywnej współpracy z innymi jednostkami medycznymi w sprawie zabiegów aborcyjnych pozwoli na skuteczne egzekwowanie prawa do przerywania ciąży, a także zapewni kobietom możliwość wyboru. Zwłaszcza, że region Brukseli posiada gęstą sieć szpitali, które dzisiaj też z powodzeniem ze sobą współdziałają, nierzadko przesyłając między sobą pacjentów.
Bruksela znosi klauzulę sumienia
Przepisy federalne dotyczące aborcji, co prawda dają belgijskim lekarzom i personelowi medycznemu prawo do odmówienia zabiegu, jednak regiony mogą to zmienić. To dlatego, że w ramach przyjętej po kryzysie wyborczym w 2010 r. szóstej reformy państwowej, spora część kompetencji krajowych, w tym dotyczących opieki zdrowotnej, scedowana została na regiony.
W maju tego roku Bruksela, więc jako pierwszy region kraju postanowiła z tego prawa skorzystać i przegłosowała nowe standardy dla dostępności i jakości opieki zdrowotnej we wszystkich brukselskich szpitalach. Dzisiaj opieka nad pacjentami w regionie różni się w zależności od placówki. Nowe regulacje, które zaczną obowiązywać od stycznia 2024 roku, mają ujednolicić standardy opieki na pacjentem oraz, jak precyzuje dokument, „wzmocnić prawo do skutecznego zarządzania aborcjami”.
Belgia chce nowych przepisów aborcyjnych
Belgia zalegalizowała aborcję w 1990 roku. Zgodnie z przepisami – podaje brukselskie stowarzyszenie Trampolina – „każda kobieta w ciąży, której stan stawia ją w trudnej sytuacji, ma prawo zażądać przerwania ciąży, niezależnie od wieku. Aborcja musi odbywać się w placówce
opiekuńczej: szpitalnej lub pozaszpitalnej, czyli ośrodku planowania rodziny przeprowadzającym taki zabieg”. Dobrowolne przerywanie ciąży jest dopuszczalne do 12 tygodnia ciąży (dłużej, jeśli płód jest uszkodzony lub zagraża życiu matki), przed zabiegiem kobieta dostaje ustawowe 6 dni na „refleksję”, czyli przemyślenie decyzji. W kraju trwają jednak właśnie negocjacje w sprawie przedłużenia okresu na aborcję do 18 tygodni.
Decyzji tej nie popierają jednak współrządzący w kraju chrześcijańscy demokraci (CD&V), proponując zamiast tego wydłużenie terminu do 14 tygodni i argumentując, że w jakimkolwiek późniejszym okresie ciąży zarodek może już odczuwać ból, mimo że twierdzeniom tym zaprzeczają eksperci. Partia wycofała również zgodę na likwidację obligatoryjnego 6-dniowego okresu refleksji, proponując skrócenie go do 48 godzin. Krytycy mówią, że czas na refleksję jest w Belgii jednym z najdłuższych w Europie.