Afroniemcy. Historia wciąż niemal nieznana
2 września 2023Sala pęka w szwach, goście stoją oparci o ściany, a nawet tłoczą się w drzwiach. Abenaa Adomako opowiada historię swojej rodziny, a audytorium z uwagą chłonie tę opowieść i jej jasne przesłanie: Czarni Niemcy walczyli od czasów XIX-wiecznego kolonializmu o swoje prawa, byli prześladowani przez nazistów, stali się niewidoczni w powojennych Niemczech, a dziś żyją w Berlinie w pełni świadomości swej tożsamości. Siłą rzeczy pojawia się pytanie, jak to możliwe, że choć potomkowie rodziny Dieków żyją w Niemczech już od 130 lat, to do dziś muszą walczyć o akceptację?
– Wszyscy mamy ten sam niefart, czy czarni, czy biali, obojętne. Wszyscy zaczynamy od zera. My, czarni, odkopaliśmy naszą historię i teraz odnajdujemy siebie wzajemnie – mówi Abenaa Adomako. Wraz ze swoim bratem Royem i w ścisłej współpracy z zespołem kuratorów z berlińskiego Muzeum Schöneberg stworzyła ekspozycję pokazującą dzieje jej rodziny. Ze względu na wielkie zainteresowanie wystawa „Śladami rodziny Dieków. Historie czarnych w Tempelhof-Schöneberg” została właśnie przedłużona.
Pierwsze pokolenie. Emigranci z niemieckich kolonii
– Gdy mówię, że moja babcia gotowała nam królewieckie klopsy i jaja w sosie musztardowym, ludzie wciąż się dziwią – opowiada Abenaa Adomako. Mówi spokojnie i bez emocji. Od dawna jest przyzwyczajona, że coraz to na nowo musi wyjaśniać, skąd pochodzi, i nie usprawiedliwiać się przy tym. Jej rodzina żyje w Niemczech od pięciu pokoleń.
Historia rodziny Dieków zaczyna się od przyjazdu młodego mężczyzny, który ma na imię Mandenga, w 1891 roku z Kamerunu do Niemiec. Tu wyucza się na szewca. Czarni byli uważani w czasach kolonialnych za „egzotykę”, jego majster wystawia go więc w witrynie sklepowej. Mandenga Diek składa wypowiedzenie i przechodzi na własny rozrachunek. Staje się kupcem. W Gdańsku żeni się po raz drugi z Emilie z Prus Wschodnich i otwiera sklep kolonialny, który zaopatruje nawet dwór cesarski. Jest człowiekiem szanowanym i znanym w mieście. Jego córki Erika i Doris chodzą do prywatnego liceum. A potem do władzy dochodzą naziści.
Drugie pokolenie. Afroniemcy w czasach nazizmu
Zgodnie z obowiązującą teraz nazistowską doktryną rasową dziewczętom Dieków nie wolno iść na studia. Sąsiedzi ubliżają Diekom, ich dzieci nie mogą już spotykać się z przyjaciółmi. Naziści odbierają im paszporty. Diekowie nadal żyją w Niemczech, ale oficjalnie są bezpaństwowcami. – Córki bardzo cierpiały. Moja babcia chciała zostać lekarką, a teraz legło to w gruzach – opowiada Abenaa Adomako. Mandenga Diek zostaje wywłaszczony i traci swój dobrze prosperujący interes. Diekowie przetrwają, ale ojciec przedwcześnie umrze na zawał serca.
Starsza córka Erika znajduje pracę jako księgowa i jest tolerowana dopóty, dopóki pracuje skryta na zapleczu. Jej młodsza siostra Doris przeżywa ciężkie doświadczenia. Najpierw zostaje zabrana do pracy w dokach gdańskiej stoczni na kilka tygodni, później dzięki życzliwemu policjantowi w ostatniej chwili unika przymusowej sterylizacji.
Rozrywka jako strategia przetrwania
Pełna temperamentu Erika zakochuje się w aktorze Louisie Brodym. Biorą ślub, rodzi się im córka, przenoszą się do Berlina. Louis Brody również pochodzi z Kamerunu i jest jednym z niewielu czarnoskórych aktorów ze stałym zatrudnieniem. Występuje w około 60 filmach, najczęściej jako statysta. Tylko w trzech dostaje role główne, mówione. Abenaa Adomako zna swojego dziadka tylko z telewizji.
Świat filmu jest bezpiecznym miejscem, branża rozrywki oferuje jedną z ostatnich możliwości zarobku. Jednak pomiędzy latami 1933 i 1945 Brody nie ma wyboru i musi grać w filmach propagandowych. Raz po raz musi udawać „dzikusa”, zdegradowany zgodnie z rasistowską wizją „prymitywnego” Afrykanina. Gdyby odmówił, groziłby mu albo berufsverbot – zakaz wykonywania zawodu, albo kacet – obóz koncentracyjny.
Filarem rodziny stają się kobiety, poczynając od Emilie Diek z Prus Wschodnich, która niewzruszenie trwa w miłości do swojego ukochanego z Kamerunu i z dumą wychowuje córki. Z kolei one przetrzymują nazistowskie prześladowania i z niezachwianą radością życia utrzymują po wojnie całą rodzinę. Abenaa Adomako twierdzi, że jej babcia była dla niej ważną kotwicą. – Często miewała gości, w jej mieszkaniu bywało gwarno. Zawsze miała pomalowane na czerwono paznokcie i buty na obcasach. Była dobrze znana w okolicy.
Trzecie pokolenie. Pustka w powojennych Niemczech
Erice i Louisowi rodzi się dziewczynka, dają jej imię Beryl. To mama Adomako. W czasach Republiki Weimarskiej (1919-1933) Erika miała do czynienia ze społeczeństwem znacznie bardziej zróżnicowanym i tolerancyjnym. Natomiast Beryl dorasta w powojennej pustce. – Życie czarnych zostało przecież definitywnie zniszczone. Zostali wymordowani lub wyemigrowali. Nagle pojawiła się bolesna luka – opowiada Adomako.
W przeciwieństwie do Eriki, Beryl jest kobietą raczej powściągliwą. Wtapia się w otoczenie, stara się być niewidzialna w pustce powojennych Niemiec. Zakochuje się w mężczyźnie z Ghany, rodzą się im Abenaa i Roy. – Moja mama zawsze dbała o to, żebyśmy byli tak niezauważalni, jak to tylko możliwe – wspomina swoje dzieciństwo.
Czwarte pokolenie. Jest nas wielu!
Uwolnienie się od tego kulenia się przed innymi wymagało według niej dziesięcioletniej pracy. Ale dziś jest już o tym głośniej: w wieku 30 lat była współzałożycielką Inicjatywy Czarnych w Niemczech (Initiative Schwarzer Menschen in Deutschland, ISD). – Dzięki niej znaleźliśmy miejsce, gdzie możemy sami postawić się na nogi i domagać się akceptacji od innych. Nikt nie może już nas pominąć – twierdzi .
Wspólnota musi sama napisać historię czarnych Niemców, która w dalszym ciągu nie jest wystarczająco udokumentowana i nie jest nauczana w szkole. – W porównaniu na przykład ze Stanami Zjednoczonymi czy Wielką Brytanią Niemcy wciąż stoją na początku tej drogi – mówi Abenaa Adomako, która pracuje dla organizacji pozarządowej.
Podczas gdy wielu Afroamerykanów, którzy są potomkami niewolników, może prześledzić historie swych rodzin w archiwach, a ich dzieje już dawno znalazły miejsce w zbiorowej pamięci dzięki nagrodzonym Oscarem filmom, takim jak „Kolor purpury” Stevena Spielberga czy „Zniewolony. 12 Years a Slave” Steve'a McQueena, w Niemczech wciąż brak pracy u podstaw.
Piąte pokolenie. Intensywne życie codzienne Afroniemców
Wiosną 2023 roku pod ostatnim berlińskim mieszkaniem Eriki Diek i Louisa Brody’ego (prawdziwe nazwisko Ludwig M’bebe Mpessa) umieszczono dwa „stolpersteiny”, kamienie pamięci. W całych Niemczech jest sto tysięcy takich kamieni, ale te są wśród pierwszych sześciu, które upamiętniają czarnoskóre ofiary nazizmu. Babcia Erika nie doczekała tego późnego wyrazu uznania, bo zmarła w 1999 roku. Mama Beryl była według jej córki bardzo tym poruszona. – Zawsze płacze, gdy zabieram ją na nasze spotkania. Te chwile, kiedy czarni mogą opowiadać swoje historie, to coś, czego jej w życiu bardzo brakowało – opowiada Adomako.
Abenaa ma również córkę, Antonię Adomako, która jest już piątym pokoleniem afroniemieckiej rodziny. Dziś ma 24 lata, pracuje jako artystka w Londynie. W swych pracach fotograficznych zajmuje się też historią swojej rodziny. Kiedy była jeszcze uczennicą, nauczycielka chciała wysłać Antonię na kurs wyrównawczy „język niemiecki jako język obcy”. – Dzwoniła do mnie kilka razy, narzekając, że moja córka nie pojawia się na zajęciach – wspomina Adomako. Podejmując decyzję nauczycielka najwyraźniej kierowała się przede wszystkim kolorem jej skóry.
Abenaa Adomako zabierała córkę od małego na spotkania i wydarzenia afrodiaspory. Gdy Antonia dorastała, dziwiła się, bo, jak mówi jej matka, sama nie odbierała czarnego koloru swej skóry tak, jak wielu uczestników opisywało swoje codzienne życie. – Moja córka żyje na większym luzie niż moje pokolenie. Ja działam raczej w trybie walki, ona zaś przeżywa różnorodność, w której pewne dyskusyjne tematy wcale się nie pojawiają – mówi z przekonaniem Abenaa Adomako.
Inaczej niż jej babcia Erika, która urodziła się w Gdańsku, zmarła w Berlinie i nigdy nie odwiedziła ojczyzny swoich przodków, Abenaa regularnie odwiedza rodzinę w Ghanie, kraju urodzenia jej ojca. Tam ładuje swoje afroniemieckie baterie.
Słowa mogą dyskryminować, ranić i wykluczać. Aby przeciwstawić się dyskryminującemu używaniu języka, w tekstach wystawy „Śladami rodziny Dieków" użyto pisowni Schwarze Menschen (czarni) i Schwarze Deutsche (czarni Niemcy) jako wyrazu upodmiotowienia. DW zdecydowało się przyjąć te terminy dla tego artykułu.