Agnieszka Holland o Sencowie: „nie umrze w ciszy”
22 sierpnia 2018Deutsche Welle: Ukraiński reżyser Ołeh Sencow od ponad 4 lat siedzi w rosyjskim więzieniu. Moskwa oskarża go o utworzenie na Krymie organizacji terrorystycznej i próbę przeprowadzenia zamachów. Skazano go na 20 lat pozbawienia wolności. Od 14 maja Ołeh Sencow prowadzi głodówkę. Czy ma pani jakieś nowe informacje o jego stanie?
Agnieszka Holland*: Nie, nie mam. Liczyliśmy na to, że po sobotnim spotkaniu Angeli Merkel z Władimirem Putinem nastąpi jakaś reakcja. Ale nie wiemy niczego nowego o stanie jego zdrowia. Wszyscy starają się coś wskórać: Unia Europejska, rząd Niemiec, Emmanuel Macron. Ale wygląda na to, że Władimir Putin zdecydował, że nie jest konieczne pokazanie przyjaznej twarzy. On chce, żeby Ołeh się ugiął, ukorzył. A jeśli Ołeh tego nie zrobi, nie będzie chciał się ukorzyć i przepraszać za czyny, których wcale nie popełnił, to wtedy Putin pozwoli mu umrzeć.
DW: W ubiegłym tygodniu Kreml odrzucił prośbę o ułaskawienie Sencowa złożoną przez jego matkę…
– Dokładnie, Kreml stwierdził, że Ołeh powinien sam poprosić o łaskę, bo takie są reguły. Ale to nieprawda. W sprawie Pussy Riot albo Chodorkowskiego zdarzało się, że o łaskę prosili za nich inni. Prośba o ułaskawienie oznacza też przyznanie się do winy, a Ołeh zawsze powtarzał, że jest niewinny. Dzięki Amnesty International i innym organizacjom wiemy, że nigdy nie dopuścił się zarzucanych mu czynów. To błędne koło. Ołeh z pewnością nie poprosi o łaskę i nie zgodzi się na zwolnienie, jeśli nie zostaną zwolnieni także jego współwięźniowie. Putin nie uważa jednak, że potrzebny jest symboliczny gest pokazujący światu, że nie jest brutalnym i okrutnym władcą. A skoro uważa, że tego nie potrzeba, to nic się nie wydarzy. Wszystkie jego działania bazują na politycznych interesach, a Putin nie uważa, że Zachód jest dostatecznie silny, aby ukarać go za jego działania. Dlatego w sprawie Ołeha Sencowa jestem pesymistką. Ale z drugiej strony, wszystko spoczywa teraz w rękach jednego, nieobliczalnego człowieka. Musimy mieć nadzieję, że jego nieobliczalność tym razem będzie miała pozytywne skutki.
DW: Wspomniała pani, że Sencow domaga się zwolnienia wszystkich więźniów politycznych z Ukrainy…
– Tak. Głodówka Ołeha nie dotyczy wyłącznie jego, tylko wszystkich ukraińskich więźniów politycznych. Większość z nich to zakładnicy obecnej sytuacji politycznej. Nie popełnili czynów, o które ich się oskarża. Ołeh chce być z nimi solidarny, wiedząc, że nie jest anonimowym więźniem. Jest reżyserem, ma przyjaciół w różnych krajach. Nie umrze w ciszy. Dlatego poświęca się dla tych nieznanych. W ten sposób ma nadzieję, naświetlić sytuację więźniów politycznych z Ukrainy, uprowadzonych do Rosji albo tam zatrzymanych.
DW: Europejska Akademia Filmowa wielokrotnie apelowała o uwolnienie Sencowa. Akademia zbiera też pieniądze na pokrycie kosztów pracy prawników oraz dla dzieci Sencowa, którymi obecnie opiekuje się babcia. Planujecie kolejne akcje?
– Na razie czekamy. Nasze pole manewru jest ograniczone. Możemy pisać listy otwarte i planować protesty – co robiliśmy już zresztą na wielu festiwalach filmowych i naszych imprezach. Jako Europejska Akademia Filmowa mamy kontakty, także z rządami różnych krajów. Próbujemy wykorzystywać nasze wpływy na politykę. Zbieramy pieniądze, używamy mediów społecznościowych, aby jak najszerzej informować o tym, jaki jest stan Ołeha, aby zbierać pieniądze. To wszystko co możemy zrobić. Nie możemy zmienić zdania tyrana. Więc musimy się modlić, aby wszystko to przyniosło skutek. I żeby nie było już za późno.
DW: Wciąż uważa Pani, że publiczne wywieranie nacisku pomoże?
– Nie wiem, jakie miałoby być inne wyjście. Najlepsza jest mieszanka publicznej i dyplomatycznej presji. Już wcześniej okazywała się ona skuteczna. Poza tym to ważne dla samego Ołeha, żeby wiedział, że o nim nie zapomnieliśmy, że ludzie w różnych krajach o nim pamiętają i starają się mu pomóc. To taki moralny komunikat, że nie zapominamy naszego kolegi, który jest w potrzebie i jest bezprawnie więziony. Robimy to także dla nas samych. Dzięki temu nie czujemy się całkowicie bezsilni.
Rozmawiała Laura Döing
*Agnieszka Holland (ur. 1948), polska reżyserka i scenarzystka, od 2014 przewodnicząca zarządu Europejskiej Akademii Filmowej w Berlinie.