Agnieszka Polska. Prestiżowa nagroda i jej reperkusje
28 grudnia 2017Przyznawana co 2 lata nagroda Preis der Nationagalerie, którą w tym roku stowarzyszenie przyjaciół Galerii Narodowej przyznało Agnieszce Polskiej, to nie tylko dobra wiadomość dla popularyzatorów polskiej sceny artystycznej. To przede wszystkim pochwała wrażliwości i suwerenności w sztuce i przepustka do kariery.
Wcześniej otrzymała ją na przykład Monica Bonvicini, Omer Fast czy Anne Imhof, której pokaz na Biennale w Wenecji wielu krytyków uznało za objawienie. Tym większe było zainteresowanie środowisk artystycznych, gdy 4 kandydatki do nagrody: Sol Calero, Iman Issa, Jumana Manna i laureatka Agnieszka Polska, niedługo po jej wręczeniu 20 października, skrytykowały organizatorów, że zamiast skupić się na samej sztuce, zarówno w materiałach prasowych jak i podczas wielu wystąpień, wskazywali przede wszystkim na płeć i narodowość artystek
– W świecie, w którym istniałoby prawdziwe równouprawnienie, akurat to nie byłoby aż tak ważne - stwierdziły artystki. To odważny i cenny gest przypominający o tym, co w sztuce jest, czy też co powinno być najważniejsze.
Czytaj też:Fala zachwytu Polską - kulturalne topografie polskiego Berlina
Niech żyje bal
Skrytykowana została również sama ceremonia, na której ważniejsi byli sponsorzy i sama instytucja niż pokazane prace i możliwość spotkania się z artystkami. Tym samym poruszony został bardzo ważny problem instrumentalizacji sztuki, praktykowany przez wiele instytucji czy festiwali filmowych. Wreszcie trzeci punkt - często przemilczany - brak honorariów dla artystów.
– Niestety staje się to normą. Brak regulacji w tym zakresie prowadzi do większej zależności od rynku sztuki - twierdzą artystki.
I mają rację. Większość ludzi pracujących twórczo: muzyków, pisarzy czy malarzy traktowanych jest tak, jakby do wykonania ich pracy nie potrzeba było żadnych materiałów, pracowni czy sali prób. Opisywanie Berlina jako metropolii sztuki, miasta ludzi kreatywnych, interesująco wygląda w folderach dla turystów. Rzeczywistość jest nieco mniej barwna.
Warto dodać, że list otwarty artystek uznany został przez magazyn o sztuce „Monopol” za jedno z najważniejszych wydarzeń roku.
Poezja wizualna
Agnieszka Polska studiowała na wydziale UMSC w Lublinie, potem na wydziale grafiki ASP w Krakowie. Wreszcie w 2008 roku trafiła do Berlina, gdzie studiowała w pracowni artystki filmowej Hito Steyerl. Od tamtej pory krąży między Berlinem, Warszawą i Amsterdamem. Bardzo ważnym tematem jest dla niej historia i sposób, w jaki można ją interpretować. Chętnie odwołuje się również do prac innych artystów, tematyzując na przykład kwestie odpowiedzialności sztuki wobec świata.
– W moich pracach można odnaleźć pewną ironię, ale właściwie wszystkie dotykają ważnych tematów – przyznaje.
Jak wpływać na świat?
Urzekające są powolne, poetyckie animacje Agnieszki Polskiej, stworzone na podstawie starych zdjęć, jak w przypadku pracy "Medical Gimnastick" z 2008 roku, gdzie w wykreowanym świecie trwa piękny, medytacyjny w charakterze obrzęd, ale gdzie czuje się też pewną dyscyplinę formalną, radykalny, bezkompromisowy rys, który cechuje wielu interesujących artystów.
– Moim głównym medium jest animacja, ale realizuję też większe projekty filmowe z aktorami, ze scenariuszem. Oczywiście jest to forma eksperymentalna, ale w tym roku robię film już bardziej przeznaczony do kin czy na festiwale. Jest to historia oparta na życiu Rainera Wernera Fassbindera, który był jak wiadomo silną osobowością i wokół niego skupiła się grupa bardzo mu oddanych osób. Ciekawa jestem, w jaki sposób możemy wpływać na otaczający nas świat nadal pozostając osobami etycznymi.
Wystawę związaną z nagrodą Preis der Nationalgalerie oglądać można w berlińskim Muzeum Sztuki Współczesnej Hamburger Bahhof jeszcze do 14 stycznia 2018
Krzysztof Visconti, Berlin