AI: ukraińscy milicjanci czynnikiem ryzyka
31 maja 2012"Największym problemem na EURO 2012 mogą stać się według ekspertów ukraińskie służby specjalne, ponieważ stanowią prawdziwe zagrożenie dla kibiców" - uważa Max Tucker z Amnesty International (AI), który odwiedził Ukrainę w związku z tym mega wydarzeniem sportowym.
Policjanci czynnikiem ryzyka
AI udokumentowała liczne przykłady bezprawnych działań ukraińskich milicjantów wobec własnych obywateli jak i obcokrajowców.
"Ta impreza sportowa jest gigantyczną pokusą dla milicjantów i celników do plądrowania cudzoziemców" - twierdzi Tucker z AI.
Rząd Ukrainy i Państwowy Komitet Organizacyjny ME 2012 usiłują uspokoić opinię publiczną w Europie. "Jesteśmy przygotowani na wszelkiego rodzaju ryzyko" - utrzymuje Kijów. 7000 milicjantów będzie codziennie czuwać nad ładem i bezpieczeństwem w miastach, w których odbędą się rozgrywki.
Wicepremier Borys Kolesnikow zapewnił, że Ukraina zapoznała się wnikliwie z doświadczeniami poczynionymi na poprzednich Mistrzostwach Europy w Wiedniu w 2008 roku i na MŚ w 2010 roku w Johannesburgu.
Detonacja bomby przed EURO 2012
Istnieje obawa, że ten kraj mógłby sobie nie poradzić z kwestią bezpieczeństwa. 27 kwietnia, półtora miesiąca przed otwarciem EURO, na wschodniej Ukrainie detonowały ładunki wybuchowe. Seria eksplozji w koszach na śmieci, w centrum milionowego miasta Dniepropietrowsk, zaniepokoiła nie tylko ukraińską, lecz również zachodnioeuropejską opinię publiczną.
Mimo wysiłków organów bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości, po dziś dzień nie schwytano sprawców i nie ustalono też motywu popełnienia czynu.
Strach przed ukraińską chuliganerią
Na Ukrainie trzeba też być przygotowanym i na inne ryzyko. Obraz radosnego święta piłki nożnej mogliby zaciemnić skorzy do bijatyk chuligani. Angielski Związek Piłki Nożnej poinformował kilka tygodni temu, że kibice odebrali zaledwie połowę kart wstępu z zarezerwowanego kontyngentu. Podkreślono, że ma to związek ze zbyt drogimi noclegami w hotelach. Choć mógłby to być również dowód braku zaufania angielskich kibiców do sytuacji bezpieczeństwa na Ukrainie.
Po relacjach brytyjskich mediów na temat chuliganów na Ukrainie, zwłaszcza piłkarze pochodzenia afrykańskiego i azjatyckiego obawiają się ataków na tle rasowym.
Tymczasem rząd Ukrainy uważa te ostrzeżenia za przesadne. Również mieszjająca na Ukrainie badaczka rasizmu Mridula Gosch nie podziela trosk zagranicy: "zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce działa kilka ugrupowań rasistowskich, które próbują nastawiać społeczeństwo przeciwko ciemnoskórym zawodnikom i kibicom. Ale w rzeczywistości te grupy nie są liczne. Policja będzie je trzymać w szachu".
Zawsze należy mieć przy sobie dowód osobisty
Pierwsze problemy kibice mogą mieć już przy wjeździe. Kto często podróżuje na Ukrainę samochodem wie, że musi się na granicy nastawić na długotrwałą odprawę. Ten czas można sobie skrócić dając strażnikowi granicznemu łapówkę w wysokości od 10-50 euro. W przeciwnym razie postój na granicy może się przeciągnąć do 12 godzin.
Kłopoty może też sprawić chęć porozumienia się z ukraińskimi milicjantami, bowiem nadal praktycznie nie władają językiem angielskim. I to pomimo, że specjalnie na EURO zorganizowano kursy językowe dla tysięcy funkcjonariuszy.
Max Tucker z AI służy poza tym radą: "Zalecamy wszystkim zagranicznym kibicom noszenie przy sobie dowodu czy też paszportu, na wypadek, gdyby zostali nagle zatrzymani". Żądanie od obcokrajowców łapówki jest czymś oczywistym. Tucker radzi też kibicom, by zawsze mieli przy sobie numer telefonu ambasady, bo jeżeli znajdą się w tarapatach, nie mają co liczyć na pomoc ukraińskiej milicji.
Zakhar Butyrskyi / Iwona D. Metzner
red. odp.: Andrzej Paprzyca / du