Akta Stasi blakną OPINIA
19 listopada 2020Dla wielu był to symbol pokojowej rewolucji 1989 roku w NRD: otwarcie akt Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MfS). Nazwa MfS była oczywiście tylko zawoalowanym i cynicznym kamuflażem tego, co się za tym resortem, zwanym potocznie Stasi, kryło: gigantyczny aparat inwigilacji i ucisku. W manierze typowej dla dyktatury tajnej policji służył on wyłącznie utrzymaniu władzy Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED).
Po upadku muru berlińskiego świat był świadkiem wyjątkowego eksperymentu: dziedzictwo Stasi nie trafiło pod klucz, tylko stało się dostępne dla wszystkich. Miliony ofiar dziesięcioleci samowoli i okrucieństwa SED miały w ten sposób szansę na uwolnienie się od balastu przeszłości. Wreszcie możliwe stały się odpowiedzi na bolesne pytania. Kto mnie szpiegował? Czy byli to koledzy z pracy, sąsiedzi, przyjaciele czy wręcz członkowie rodziny? W najlepszym przypadku poszkodowani mogli znaleźć spokój ducha, albo rozliczyć się z niewidzialnymi przez dziesięciolecia przeciwnikami i wrogami.
Bastion Stasi stał się domem otwartym
Aby osiągnąć te ambitne cele, obrońcy praw obywatelskich wzięli szturmem berlińską siedzibę Stasi i jej oddziały w całym kraju po upadku reżimu NRD. Ich dawni ciemiężcy od dłuższego już bowiem czasu niszczyli obciążający materiał. Na szczęście większość dokumentów można było uratować. Ten bezprecedensowy akt obywatelskiego nieposłuszeństwa i prawdziwej odwagi również w 2020 roku, 30 lat później, otaczać będzie jakaś magiczna aura. Bastion Stasi został przekształcony w otwarty dom. Najważniejszymi elementami jego umeblowania były szafki i półki wypełnione teczkami Stasi. Od 1990 roku obejrzało je ponad trzy miliony ludzi – można to nazwać prawdziwą historią sukcesu!
Jednak teraz, po uchwale Bundestagu, ten dom traci swój najbardziej widoczny i najważniejszy szczegół: tabliczkę z nazwą, a tym samym swoją samodzielność.
Urząd ds. Akt Stasi zostanie rozwiązany i wcielony do archiwum federalnego. Jedyna, ale rzeczywista pociecha to fakt, że akta pozostają otwarte dla wszystkich: poszkodowanych, naukowców, mediów.
Można by więc zapytać: w czym leży problem? Nikt nie zamierza stawiać grubej kreski pod perfidnymi działaniami Stasi. Tak, to prawda. Ale proces rozprawy z dyktaturą SED straci przez ten pożądany politycznie akt administracyjny swój najważniejszy symbol. Chodziło bowiem o usunięcie władzy państwowej, a blask tego symbolu oddziaływał daleko poza granice Niemiec. Był wzorcem dla wszystkich innych krajów europejskich, które wyzwoliły się z jarzma ucisku w 1989 roku i później.
Demony Stasi ujrzały światło dzienne
Urząd ds. Akt Stasi stał się swego rodzaju miejscem pielgrzymek polityków i naukowców ze wszystkich zakątków świata, gdzie niegdyś ciemiężyły ludzi dyktatury. Goście z krajów Ameryki Łacińskiej, Afryki i Azji chcieli poznać niemiecki sposób rozprawy z przeszłością. Ich nauczycielami byli i będą jeszcze do lata 2021 roku dawni działacze na rzecz praw obywatelskich w NRD. Byli oni pełnomocnikami ds. Akt Stasi, wybranymi przez parlament, i nadawali swojemu urzędowi znacznie więcej niż tylko demokratycznej legitymacji: dostawali uznanie, satysfakcję i władzę nad demonami przeszłości.
Tego wszystkiego nie będzie już w przyszłości, ponieważ akta Stasi pozostaną co prawda dostępne, ale wraz z likwidacją urzędu stracą one swoje niewątpliwe znaczenie międzynarodowe. W świecie, w którym miliardy ludzi wciąż cierpią z powodu dyktatur, niezależny Urząd ds. Akt Stasi byłby równie ważny jak dotąd. Ta myśl nie przyszła mi do głowy w 2016 roku, kiedy komisja ekspertów zaleciła przeniesienie akt Stasi do archiwum federalnego, ale teraz zmieniłem zdanie.
Pełnomocnik ds. Ofiar SED potrzebny był już wcześniej
Utratę znaczenia Urzędu ma obecnie częściowo zrekompensować fakt, że zamiast federalnego Pełnomocnika ds. Akt Stasi ma zostać wybrany w parlamencie federalny Pełnomocnik ds. Ofiar Dyktatury SED. Intencje są dobre, ale pociecha słaba. A przede wszystkim: przychodzi to zdecydowanie za późno, bo wiele ofiar SED ponad 30 lat po pokojowej rewolucji już dawno zmarło.