1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Alarm: rak w okolicach składowiska odpadów atomowych zbiera żniwa

26 listopada 2010

W okolicy składowiska odpadów atomowych Asse stwierdzono wzrost zachorowań na raka. To, co mieszkańcy i przeciwnicy energii jądrowej od dawna przypuszczali, potwierdziła ekspertyza.

https://p.dw.com/p/QJMm
Zdjęcie: AP

Mieszkający w pobliżu składowiska Asse (Dolna Saksonia) mają podwyższone ryzyko zachorowań na raka krwi i tarczycy - wynika z ekspertyzy sporządzonej na zlecenie ministerstwa spraw socjalnych Dolnej Saksonii, opublikowanej w czwartek (25.11). W latach 2002-2009 odnotowano 18 przypadków białaczki u mężczyzn. To ponad dwa razy więcej niż średnia statystyczna (8). A w przypadku kobiet ryzyko zachorowania na raka krtani wzrosło trzykrotnie. Nie stwierdzono wprawdzie jaka jest bezpośrednia przyczyna zachorowań. „Z powodu anonimowo zebranych danych nie wiemy jeszcze, jaki wpływ mają inne wskaźniki jak np. wiek czy praca”, cytuje wypowiedź rzecznika ministerstwa ds. socjalnych z Hanoweru, Thomasa Spikera, gazeta Bild. Ale w mediach zawrzało.

„Czy rzeczywiście czyni się wszystko, by chronić społeczeństwo przed radioaktywnym skażeniem?”, pyta dziennik Neue Osnabrücker Zeitung. „Czy elektrownie jądrowe są zabezpieczone przed ewentualną katastrofą lotniczą lub zamachem terrorystycznym? Czy Gorleben (inne składowisko atomowe, przyp. red.) rzeczywiście nadaje się na składowisko radioaktywnych śmieci przez setki tysięcy lat?”. Nie ma odpowiedzi, po których można by spać spokojnie. Najnowsza ekspertyza potwierdza, że to powód do zmartwień.

DEU_Atom_Gorleben_Asse_.jpg
Szokujące liczby mogą jeszcze bardziej ożywić przeciwników Asse i GorlebenZdjęcie: AP

„Te liczby szokują!”, skomentował szef klubu parlamentarnego SPD w landtagu w Hanowerze, Stefen Schostok. „Dyskusja o feralnym składowisku odpadów atomowych od tego czwartku przybrała nowy wymiar”, dodał polityk na łamach dziennika Bild. Tymczasem Zieloni, którzy od dawna bili na alarm, żądają natychmiastowych wyjaśnień. „Narzuca się pytanie, od kiedy rząd landowy wie o szokujących liczbach”, powiedział Bildowi Stefan Wenzel, szef frakcji Zielonych dolnosaksońskiego landtagu. Regionalne ministerstwo ds. socjalnych statystykę potwierdziło dopiero po tym, jak regionalna telewizja publiczna NDR w programie „Hallo Niedersachsen” ujawniła dane.

„Uczynimy wszystko, by wyjaśnić związki przyczynowo-skutkowe”, zapewniał dziś (26.11) rzecznik rządu w Hanowerze. Już od przyszłego tygodnia sprawę ma zbadać gremium ekspertów rządowych i pozarządowych. Premier Dolnej Saksonii, David McAllister (CDU), zapewnił, że zwiększy naciski na rząd federalny, by w trybie natychmiastowym podjęto radykalne środki, niezbędne do odpowiedniego zabezpieczenia składowiska w kopalni soli w Asse.

Gwóźdź do trumny

Schließung des Atommüll-Endlagers Asse rückt näher
Zamknięcie Asse jest coraz bardziej realneZdjęcie: picture-alliance/ dpa

To kolejny gwóźdź do trumny i tak już kontrowersyjnego składowiska odpadów atomowych. Od dawna obrońcy środowiska, a także Federalny Urząd Ochrony przed Promieniowaniem, dostarczają coraz to nowych dowodów na to, że „państwo zawiodło”, bo składowisko w Asse nie jest bezpieczne.

Ujawnione dane uderzyły też w federalnego ministra środowiska Norberta Röttgena. Ten polityk CDU, w latach 90-tych jako szef resortu badań, był odpowiedzialny za bezpieczeństwo w Asse. „Ale wczoraj (25.11), 12 lat po, w swoich zeznaniach w charakterze świadka przed dolnosaksońską parlamentarną komisją śledczą, badającą, czy w sprawie Asse nie doszło do zaniedbań bezpieczeństwa, niczego sobie nie przypomina”, pisze Lausitzer Rundschau. „Ani 125 tys. lekko radioaktywnych beczek z atomowymi śmieciami, które zrzucono na wysypisku w Asse, ani o tym, co wtedy dokładnie postanowiono, i co zaniedbano w sprawie zabezpieczenia feralnych beczek”.

Gdy wiatr wieje w oczy ministra, to wiatru w żagle nabierają przeciwnicy energii atomowej - i to nie tylko w opozycji. Dzisiejsza debata w Bundesracie nad przedłużeniem eksploatacji siłowni jądrowych pokazała, że nawet rządzone przez CDU landy sprzeciwiają się koncepcji energetycznej rządu Angeli Merkel. „Wydaje się, że polityka atomowa, nie kalkuluje się już nawet dla niektórych aparatczyków związku z Berlina”, komentuje „Cellesche Zeitung”.

Ostatecznie Bundesrat potwierdził dziś (26.11) przyjęte uprzednio przez Bundestag przedłużenie czasu eksploatacji 17 niemieckich elektrowni jądrowych o średnio 12 lat. Decyzja drugiej izby niemieckiego parlamentu zapadła bez głosowania, dlatego landy rządzone przez socjaldemokratów już zapowiadają skargę konstytucyjną. Najpierw jednak prezydent Niemiec Christian Wulff musi w ogóle podpisać ustawę.

afpd/Reuters/Bild/NOZ/LR/CZ/dpa/ap/Magdalena Szaniawska-Schwabe

red. odp: Bartosz Dudek