Alternatywa dla Niemiec. Nowa niemiecka prawica
5 września 2016Pod koniec sierpnia Alternatywa dla Niemiec (AfD) liczyła ok. 23 tys. 500 członków. Ma dwóch posłów w Parlamencie Europejskim i 104 przedstawicieli w 8 niemieckich parlamentach krajowych (landtagach). Po wczorajszym sukcesie wyborczym w Meklemburgii-Pomorzu Przednim AfD weszła do kolejnego, dziewiątego już, landtagu, w którym utworzy własny klub poselski. Ponadto 700 jej członków zasiada we władzach komunalnych i powiatowych w całych Niemczech.
Profil polityczny
Profil polityczny AfD sytuuje ją na prawym skrzydle życia politycznego w Niemczech. Założona na początku 2003 roku Alternatywa dla Niemiec jest zbliżona programowo do takich prawicowo-populistycznych ugrupowań w Europie jak Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ), francuski Front Narodowy (FN), czy brytyjska Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP).
Wielu analityków dostrzega przyczyny jej powstania w polityce kanclerz Angeli Merkel, która jest także przewodniczącą partii CDU. Od chwili objęcia przez nią urzędu kanclerza w 2005 roku, Merkel zaaplikowała chrześcijańskim demokratom kurs odnowy, przesuwając partię na pozycje centrowe. Powstałą przez to lukę na prawym skrzydle politycznego spektrum w RFN z różnym powodzeniem starały się wypełnić różne ugrupowania, nie zgadzające się z podjętymi przez nią ważnymi decyzjami, takimi jak rezygnacja z rozwijania energetyki jądrowej w Niemczech, zastąpienie armii z poboru armią zawodową, czy, ostatnio, polityką otwartych drzwi wobec uchodźców i migrantów. AfD najlepiej poradziła sobie z tym zadaniem, przynajmniej na razie.
Po wybuchu światowego kryzysu finansowego w połowie 2007 roku, utworzył się nowy front sprzeciwu wobec polityki gospodarczej Angeli Merkel i jej metodom zarządzania kryzysowego z ratowaniem euro i strefy euro na czele, mimo że Niemcy pod jej przywództwem całkiem nieźle poradziły sobie z tym kryzysem. Na początku 2013 roku profesor ekonomii Bernd Lucke, który w 2011 roku wystąpił z CDU ostro krytykując przy tym politykę ratowania euro, skupił wokół siebie podobnie myślących i powołał do życia nową partię - Alternatywę dla Niemiec, w skrócie AfD.
Oba skrzydła partii
W wyborach do Bundestagu we wrześniu 2013 roku AfD uzyskała 4,7 procent głosów. Do pełnego szczęścia, to jest do wejścia do ogólnoniemieckiego parlamentu, nowopowstałej partii zabrakło tylko 0,3 procent, co było wyraźnym sygnałem, że w Niemczech istnieje spory margines społecznego niezadowolenia, który tylko czeka na zagospodarowanie, i że AfD może go zagospodarować. W tych wyborach pięcioprocentowego progu wyborczego nie przekroczyła także liberalna FDP. W rezultacie znaczna część jej wyborców i sympatyków zaczęła popierać Alternatywę dla Niemiec, nadając jej wyraźniejszy profil liberalny, zwłaszcza w polityce gospodarczej i społecznej, który utrzymuje się do dziś.
AfD pomyślana została jako próba stworzenia w Niemczech "nowej prawicy", ponieważ - zdaniem jej założycieli - CDU i CSU nie spełniają tego zadania i nie reprezentują w przekonujący sposób linii partii konserwatywnej godnej tego miana. Podkreślana usilnie od początku prawicowa orientacja AfD przyciągnęła do niej różne małe ugrupowania, organizacje i pojedyncze osoby zaangażowane politycznie, dla których chadecy byli zbyt mało prawicowi, a takie partie jak NPD i jej podobne, nazbyt skrajne, populistyczne i nacjonalistyczne. Z tego względu pierwsze kierownictwo AfD: Bernd Lucke, Frauke Petry, Björn Höcke i Alexander Gauland świadomie szukało z nimi kontaktu, nie wyłączając antyislamskiego ruchu PEGIDA (Patriotyczni Europejczycy przeciw islamizacji Zachodu).
Wkrótce jednak, właśnie na tym tle, w przywództwie AfD doszło do rozłamu i otwartej walki o wpływy, z której wyszła zwycięsko obecna przewodnicząca partii Frauke Petry. Założyciel AfD Benrd Lucke zdecydował się z niej wystąpić i powołał nowe ugrupowanie pod nazwą "Alpha", które nie odgrywa obecnie żadnej istotnej roli. Ta wojna domowa kosztowała jednak sporo Alternatywę dla Niemiec, która od chwili rozłamu w jej kierownictwie zaczęła być postrzegana jako partia odpryskowa, utrzymująca się na marginesie właściwego życia politycznego kraju.
Przyczyna sukcesu
Ratunkiem dla AfD okazał się kryzys migracyjny. Alternatywa dla Niemiec od samego początku, konsekwentnie i kategorycznie odrzuciła politykę otwartych drzwi kanclerz Merkel i publiczne podała w wątpliwość jej, słynne tymczasem, słowa "damy radę", jako program działania wiodący donikąd. W rezultacie na AfD gotowych było głosować do 14 procent wyborców w całych Niemczech. W wyborach do kolejnych parlamentów krajowych Alternatywa dla Niemiec weszła do ośmiu, a więc połowy wszystkich landtagów w RFN, i od tej chwili stało się jasne, że przestała być efemerydą i weszła na dłużej do niemieckiego krajobrazu politycznego.
Ten sygnał został zlekceważony. Partie polityczne głównego nurtu, takie jak CDU/CSU, SPD i Zieloni, przez dłuższy czas starały się ignorować Alternatywę dla Niemiec w nadziei, że prędzej czy później dojdzie w niej do nowych podziałów i tarć, wskutek których partia sama się unicestwi, jak kilka innych, wcześniejszych partii protestu. W niemieckich mediach AfD przedstawiano z reguły jako ugrupowanie skrajne, radykalne, populistyczne i targane wewnętrznymi sprzecznościami, na które nie warto zwracać uwagi. W odpowiedzi AfD przejęła od ruchu PEGIDA slogan "prasa kłamie" i użyła go jako broni wobec mediów, które nie chciały potraktować jej poważnie. Ta strategia zdała egzamin w praktyce.
Ciekawe, że na tym etapie niemieckie media nie zwracały niemal uwagi na sympatyków i samych członków AfD, jak gdyby partia wisiała w społecznej próżni. Nie dostrzegały, że AfD przyciąga coraz więcej zwolenników działaniami na płaszczyźnie lokalnej, że jest częścią życia publicznego w wielu miastach i gminach. Nie chciały zauważyć, że do AfD wstępuje coraz więcej lekarzy, prawników i przedsiębiorców, którzy naprawdę dostrzegają w niej "alternatywę" dla kraju w ścisłym tego słowa znaczeniu. Rzut oka na kierownictwo AfD i jej czołowych kandydatów w wyborach do parlamentu krajowego Meklemburgii przekonuje, że nie mamy wcale do czynienia z politycznymi frustratami, tylko ludźmi sukcesu na płaszczyźnie zawodowej.
Kto głosuje na AfD?
AfD nie ma jednolitego elektoratu. Głosują na nią wyborcy w każdym wieku, z różnych grup społecznych. W jej przybudówce młodzieżowej "Junge Alternative" ("Młoda alternatywa") odnaleźli się młodzi ludzie protestujący przeciwko lewicowo-ekologicznemu nastawieniu dużej części młodego pokolenia Niemców. W niektórych regionach na terenie b. NRD co trzeci przedstawiciel młodego pokolenia głosuje dziś na AfD, albo na skranie prawicową i nacjonalistyczną NPD. To także sygnał, że coś się zmienia.
Na Alternatywę dla Niemiec głosują także ci, którzy uważają, że nie mają na kogo głosować. bo nikt nie chce się nimi zająć i potraktować ich poważnie. Tę grupę elektoratu AfD stanowią zatem wszyscy "przegrani". Ludzie, którzy stracili na zjednoczeniu Niemiec i procesie globalizacji, i którzy nie widzą w partii Lewica reprezentantki ich interesów. Dochodzą do nich także niektóre grupy migrantów, na przykład osoby pochodzenia niemieckiego przybyłe do RFN z terenów b. ZSRR.
Zwolenników AfD, zwłaszcza na wschodzie Niemiec, wciąż przybywa i część ekspertów widzi już w niej "małą partię ludową", czyli partię masową ze stosunkowo małą jeszcze liczbą członków.
Czy AfD ma przyszłość?
AfD potrzebowała dużo czasu zanim przedstawiła swój program. Wynikało to z tego, że na początku partia starała się pozyskać jak najwięcej osób z różnych powodów i w różny sposób niezadowolonych z biegu spraw w Niemczech. W tej sytuacji wystąpienie z jasno zarysowanym programem byłoby posunięciem niesłusznym taktycznie, bo mogłoby to zniechęcić do niej część potencjalnych członków i sympatyków o odmiennym światopoglądzie. Dopiero w kwietniu 2016 roku, a więc w trzy lata od chwili założenia partii, AfD przedstawiła swój pierwszy program.
Składa się on z różnych idei i postulatów, które można określić jako konserwatywne, a być może nawet reakcyjne, liberalne, lub wręcz libertyńskie. W tej chwili w sferze publicznej najwięcej się mówi o AfD jako partii antyislamskiej, która w napływie do Niemiec muzułmańskich migrantów widzi największe zagrożenie dla ich tożsamości, kultury i bezpieczeństwa publicznego.
Większość niemieckich politologów jest zdania, że AfD weszła na trwałe do niemieckiego życia politycznego i należy ją traktować z uwagą, jako coraz bardziej skuteczną rywalkę CDU, której dawny profil niejako rozmył się wskutek stylu kierowania nią przez Angelę Merkel. Największym wrogiem AfD są w dalszym ciągu tarcia wewnętrzne, które ostatnio dały o sobie znać w Badenii-Wirtembergii, gdzie przewodniczącą partii Petry ostro zaatakował jej zastępca Meuthen.
Sama Petry, która, co ciekawe, podobnie jak Merkel urodziła się w NRD i jest doktorem chemii (Merkel ma doktorat z fizyki) - w podobny do Merkel sposób stara się utrzymywać partię na pozycjach centrowych, tak jak czyni to FPÖ w Austrii. Jeśli Frauke Petry utrzyma się u władzy na czele AfD to można zakładać, że partia będzie miała nadal profil umiarkowany i neoliberalny, choć media wciąż widzą w niej przede wszystkim partię populistyczną.
Przyszłość AfD zależy w dużym stopniu od czynników zewnętrznych. Podobnie zresztą, jak wszystkich innych partii politycznych. W jej przypadku tymi czynnikami są przede wszystkim kryzys migracyjny, a mówiąc ściślej liczba nowych migrantów przybyłych do Niemiec, i zagrożenie ze strony terroryzmu, zwłaszcza islamistycznego. Jeśli dojdzie do nowych zamachów, a Niemcy nie poradzą sobie z integracją migrantów, wpływy AfD wzrosną. Bardzo ważny jest wynik, jaki uzyska w przyszłorocznych wyborach powszechnych. Jeśli wejdzie do Bundestagu, to raczej pozostanie w nim na dłużej.
Kay-Alexander Scholz / Andrzej Pawlak