Antypolskie plakaty zabronione
20 września 2009Sąd w Greiswaldzie zabronił zawieszania obraźliwych dla Polaków plakatów wyborczych NPD z hasłem „Zatrzymać inwazję Polaków”. W wyroku sądu czytamy, że hasło to podburza do nienawiści i godzi w godność człowieka. Rzeczniczka sądu podkreśliła również, że plakaty stanowią zagrożenie dla porządku publicznego oraz pokojowego współżycia narodów.
Relatywność wolności słowa
Jest to już drugi wyrok sądowy w plakatowej awanturze w Loecknitz, gdzie od lat mieszka blisko 1000 Polaków. Powiat Uecker Randow przegrał tydzień wcześniej i plakaty antypolskie wróciły na ulicę. Sąd I instancji orzekł, że ich zdjęcie łamie prawo wolności słowa zapisane w artykule 5 niemieckiej konstytucji. Sędzia nakazał burmistrzowi Loeknitz zwrot zdjętych plakatów, co wywołało falę oburzenia wśród niemieckich polityków. Premier Meklemburgii-PP, Erwin Sellering (SPD) poparł dwa dni później w wywiadzie dla niedzielnego wydania dziennika „Bild” wniosek bawarskiego szefa MSW o delegalizację NPD. Za ponownym uruchomieniem procesu jej delegalizacji wypowiedziała się w tym czasie także federalna minister sprawiedliwości, Brigitte Zypries (SPD).
Minister spraw wewnętrznych Meklemburgii-PP, Lorenz Caffie (CDU), z ulgą przyjął wyrok w sądzie II instancji. – „Jest on świadectwem zdolności naszej demokracji do obrony wartości. Ten wyrok dowodzi też, że opłaca się stawać w obronie podstawowych wartości naszego demokratycznego i pokojowego społeczeństwa” - skomentował niemiecki polityk.
Plakaty w Goerlitz
Drugim miastem, gdzie zawisły plakaty wyborcze z antypolskim hasłem, jest Goerlitz. Wobec bezczynności władz miasta, postanowili zdjąć je własnoręcznie Niemcy i Polacy. Inicjatorem takiej akcji, którą zorganizowano tydzień temu w czwartek, jest Polsko-Niemieckie Zrzeszenie Przedsiębiorców „Inowacja dla regionu Nysa” z jej przewodniczącym Frankiem Gottschlichem.
Andreas Storr, członek NPD w radzie miejskiej, zapowiedział wprawdzie tydzień temu na łamach „Sächsische Zeitung” skargę, podobną do tej, jaką wnieśli do sądu jego partyjni koledzy w Meklemburgii, ale widocznie skończyło się na zapowiedzi. W Görlitz ma on silnych i zdeterminowanych przeciwników. Przewodniczący Polsko-Niemieckiego Związku przedsiębiorców, Frank Gottschlich zapowiedział -„Jeśli plakaty pojawią się, tam, gdzie je już zdjęliśmy, będą znów zerwane.” Kolejny krok, to skarga do Trybunału Europejskiego.
W Goerlitz wzdłuż brzegu Nysy wisi jednak jeszcze kilka plakatów wyborczych NPD z antypolskimi hasłami, co więcej, wiszą tam ciągle legalnie.
Barbara Cöllen
red.odp.: Andrzej Krause