Ateny nie rezygnują z reparacji. „W celu uczczenia ofiar”
21 września 2018Od dziesięcioleci kwestia ta stanowi obciążenie dla stosunków grecko-niemieckich. Z jednej strony chodzi o bezpośrednie szkody wywołane przez działania wojenne, takie jak bombardowania i grabieże, z drugiej strony o wymuszony kredyt.
Aby pokryć koszty okupacji Grecji, w 1942 r. Niemcy wymusili na greckim banku centralnym kredyt, który spowodował w Helladzie wieloletnią galopującą inflację i nigdy nie został spłacony. Jednak z niemieckiej perspektywy greckie roszczenia odszkodowawcze są przedawnione. Jako argument przytaczane jest to, że w ramach tzw. umowy londyńskiej na temat zadłużenia Niemiec z 1953 r. "ostateczne uregulowanie" roszczeń odszkodowawczych zostało odroczone do czasu zawarcia traktatu pokojowego. Taki traktat nigdy nie został zawarty. Zamiast niego w 1990 roku podpisano tak zwany "Traktat Dwa plus Cztery" (RFN i NRD oraz Francja, Wielka Brytania, USA i ZSRR) przygotowujący ponowne zjednoczenie Niemiec, na który - jak twierdzą Niemcy - zgodziła się również Grecja.
Z perspektywy Aten sytuacja jest zupełnie inna: "Grecja nie była stroną traktatu Dwa plus Cztery i oczywiście nie można uznać zobowiązania lub innego porozumienia na szkodę osób trzecich w tym porozumieniu" - mówi DW Daniella Maria Marouda, adiunkt prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Panteion w Atenach.
Mimo że w 1960 r. Niemcy zachodnie wypłaciły łącznie 115 milionów DM ofiarom niemieckich zbrodni w Grecji, a zwłaszcza greckim obywatelom wyznania żydowskiego lub innym osobom prześladowanym z powodów religijnych, nie pokryło to wszystkich roszczeń o odszkodowania indywidualne. Jak podkreśla Maria Marouda, strona grecka jasno wyraziła to przy podpisywaniu stosownej umowy.
Orzeczenie Trybunału w Hadze
W 2012 r. Marouda reprezentowała interesy Grecji w głośnym sporze prawnym przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (MTS) w Hadze. W tym czasie rząd RFN zwrócił się do MTS o zbadanie, czy orzeczenia sądów włoskich zobowiązujące Niemcy do wypłaty odszkodowań z czasów II wojny światowej są zgodne z prawem międzynarodowym. Grecja brała udział w rozprawie jako strona zainteresowana i powołała się na włoską wykładnię prawną. Trybunał przyznał jednak rację Niemcom i stwierdził, że osoby prywatne nie mogą wnosić powództw do zagranicznych sądów przeciwko innemu państwu, bo jest ono chronione przez zasadę immunitetu państwowego. Jeśli już, to płatności mogą zostać wynegocjowane na drodze politycznej.
Marouda krytycznie odnosi się do orzeczenia haskiego Trybunału, ale uważa, że Grecja, jako strona nie będąca stroną sporu, nie jest nim związana. - Sąd zwrócił jednak uwagę, że kwestie reparacji powinny być rozpatrywane na szczeblu międzyrządowym. Wynikiem tego jest zobowiązanie zainteresowanych rządów do wypracowania rozwiązań w drodze negocjacji - wyjaśnia prawniczka. Ale ani Niemcy nie wypełniły tego obowiązku, ani Grecja nie domagała się tego z niezbędnym naciskiem - dodaje ekspertka.
Kilka miesięcy po opublikowaniu wyroku MTS, ówczesny grecki wiceminister finansów Christos Staikouras powołał grupę roboczą, której zadaniem było oszacowanie łącznej wartości roszczeń reparacyjnych. Eksperci podali sumę 278,7 mld euro. Według obliczeń byłego socjalistycznego ministra finansów Nikosa Christodoulakisa, przymusowa pożyczka z greckiego banku centralnego z 1942 roku jest dziś warta od jedenastu do piętnastu miliardów euro.
Głosy domagające się od Niemiec zadośćuczynienia nasiliły się zwłaszcza po zmianie rządu w Atenach w styczniu 2015 r. Lewicowy premier Alexis Tsipras i jego koalicyjny partner, prawicowo-populistyczny minister obrony Panos Kamenos, nalegali na wypłatę zadośćuczynienia "w celu uczczenia wszystkich ofiar II wojny światowej i nazizmu". Powołano specjalną komisję parlamentarna złożoną z przedstawicieli wszystkich partii, która miała zadbać o dalsze działania.
Kalkulacja polityczna?
Na długi czas sprawa roszczeń reparacyjnych w Grecji przycichła. Daniella Maria Marouda widzi w tym polityczną kalkulację. Najważniejszym priorytetem Grecji ostatnich lat było zażegnanie kryzysu zadłużeniowego, a Niemcy były najważniejszym wierzycielem. Teraz jednak Ateny stanęło finansowo na własnych nogach. W Helladzie natomiast z zainteresowaniem odnotowuje się, że i Polska również podejmuje podobne starania i chce dochodzić swoich roszczeń z czasów II wojny światowej. - Przypuszczam, że sytuacja prawna Polski jest nieco inna niż nasza. Jednak nie mam wątpliwości, że obok Grecji również inne państwa zastanawiają się nad zgłoszeniem roszczeń reparacyjnych - uważa grecka prawniczka.