Auschwitz: Pytania i pamięć
27 stycznia 2010„Groby skłaniają każdego normalnego człowieka do zadumy“, powiedział na koniec swego wystąpienia w namiocie ustawionym na terenie byłego nazistowskiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau jeden z tych, którzy przeżyli – profesor Władysław Bartoszewski. „Ale tu nie ma grobów”, dodał. Dlatego też „na miejscu dokonania tej niepojętej zbrodni” zaduma musi przeobrażać się w trwałą pamięć o tym, co się stało.
Tylko że dziś – w 65 lat od dnia, kiedy Armia Czerwona wyzwoliła Auschwitz – choć dobrze wiemy, co się tu stało, na usta wciąż cisną się pytania, na które niełatwo odpowiedzieć. „Co z tą wiedzą czynimy? Czy potrafimy stanąć po stronie ofiar? Czy pozostajemy raczej po stronie tych, którzy wiedzieli, a nie uczynili nic, by pomóc?”, pytał profesor Bartoszewski.
Walka o przeżycie
Dzisiejszy trzaskający mróz przywodzi na myśl tę zimę sprzed 65 lat. „Co było najgorsze w obozie?”, pytał dziennikarz Marian Turski, także były więzień Auschwitz. Głód? Tak zwane warunki mieszkaniowe? Zimno? Nie. Wszy? Też nie. „Poniżenie. To, że nie byłeś traktowany jak istota ludzka – zwłaszcza jeżeli byłeś Żydem i dlatego właśnie, że byłeś Żydem”, mówił Turski.
Tym, którzy przeżyli, jeszcze dziś cisną się łzy do oczu, kiedy mówią o tamtym czasie. Głos Evy Kotovej z Czech łamie się, gdy opowiada, jak już na oświęcimskiej rampie matka zawołała ją do siebie. „W ten sposób po raz drugi dała mi życie”, mówi. Bo zwróciła uwagę doktora Mengele na swoją piętnastoletnią córkę. „Z tych dwóch i pół tysiąca zostało nas wtedy na rampie sto pięćdziesięcioro żywych”, dodaje. Przeżyła chyba dlatego, by mówić, jak to naprawdę było. Robi to cały rok, jeździ od szkoły do szkoły i opowiada. „A każdego z tych głupców, którzy twierdzą, że nie było komór gazowych, wzywam, by dyskutował o tym ze mną. By mi to powiedział prosto w oczy.”
Pierwszy smak wolności
„Było tak zimno, jak i dzisiaj”, przypomina sobie ów 27 stycznia 1945 roku Eva Kor, żyjąca dziś w Ameryce rumuńska Żydówka, której wraz z siostrą bliźniaczką także udało się przeżyć holocaust. „I było cicho. Żadnego bombardowania, żadnej artylerii.” Popołudniu wpadła do baraku jakaś kobieta i zaczęła krzyczeć „jesteśmy wolne, jesteśmy wolne.” Wyszła, ruszyła w stronę miasta. Po pół godzinie spotkała ludzi. Uśmiechali się. I dali jej czekoladowe ciastka. „To był pierwszy smak wolności”, mówi.
Edward Paczkowski jeszcze przez rok od tego dnia zrywał się w nocy z krzykiem „Nie! Nie! Nie bij mnie, nie bij! Nicht schlagen! Nicht schlagen!” A niekiedy i płakał.
Auschwitz musi przetrwać
Dla Mariana Turskiego najważniejszą lekcją holocaustu jest potrzeba empatii, współczucia. „Jeśli zawołanie NIGDY WIĘCEJ AUSCHWITZ nie ma pozostać sloganem, frazesem, musimy nauczyć się zrozumieć innego człowieka”, mówił dziś w Oświęcimiu.
Profesor Bartoszewski podkreślił zaś, że ostatni – dziś jeszcze tu obecni – więźniowie, mają prawo wierzyć, że ich cierpienie i śmierć ich bliskich miały sens. „Chcemy wierzyć”, mówił, „że pamięć o trudnym do wyobrażenia losie więźniów i ofiar tego miejsca zobowiązać będzie nowe pokolenia do współżycia w szacunku dla godności każdego człowieka i czynnego przeciwstawienia się zjawiskom nienawiści i pogardy wobec ludzi…”
„Co możemy zrobić z tą wiedzą, którą dał nam Auschwitz?”, pytał przedstawiciel pokolenia, które narodziło się już po holocauście, premier Donald Tusk. I spróbował odpowiedzieć. „Naszą powinnością jest tu powracać, aby dawać świadectwo naszej pamięci o czasach najgłębszej rozpaczy i największego bezprawia, dawać świadectwo naszej niezgody na zorganizowaną nienawiść, która zagnała miliony do komór gazowych, na to wszystko, czego symbolem stał się obóz zagłady Auschwitz-Birkenau.”
Dlatego Auschwitz musi przetrwać. Bo „jeśli jedno Miejsce na świecie miałoby budzić nasze sumienia, to tym miejscem jest Auschwitz-Birkenau”, jak napisali dziś w Oświęcimiu ministrowie edukacji z wielu państw.
I to jest drugie – po apelu o pamięć – przesłanie dzisiejszej rocznicy. Auschwitz musi przetrwać w pamięci świata. Ale musi też przetrwać fizycznie, jako były obóz zagłady. „Dlatego powołaliśmy fundację Auschwitz-Birkenau”, powiedział premier Tusk i wyraził nadzieję, „że inne państwa przyłączą się do tego dzieła.”
Autor: Aureliusz M. Pędziwol
red.odp. Alexandra Jarecka