Azyl i ucieczka: niemieckie gminy są przeciążone
12 października 2023Prawie wszyscy politycy w Niemczech zgadzają się, że potrzebne są działania jeśli chodzi o niemiecką politykę azylową i migracyjna. Gminy są przeciążone, a ich władze, które odpowiadają za zakwaterowanie i opiekę nad uchodźcami, czują, że granice możliwości zostały osiągnięte. Skarżą się na zbyt mało miejsca do zakwaterowania i zbyt mało pieniędzy na opiekę. Ostatnio rząd Niemiec zaoferował gminom 1,7 miliarda euro na zakwaterowanie, opiekę i integrację w nadchodzącym roku, czyli mniej niż w tym roku. To wiele za mało, oświadczył Gerd Landsberg, dyrektor naczelny Związku Miast i Gmin. W dzienniku ekonomicznym „Handelsblatt" apelował o „... więcej porządku, więcej ograniczeń, sprawiedliwy podział w Europie i wreszcie wystarczające finansowanie obszernych zadań gmin”.
Bozkurt: „Ogromna presja, ale jeszcze nie przeciążenie”
Berliński polityk odpowiadający za kwestie społeczne w stolicy Niemiec, Aziz Bozkurt (SPD), jest jednym z tych, którzy organizują przyjęcie migrantów w gminach. W połowie tygodnia przedstawił aktualne dane: w samym Berlinie liczba osób ubiegających się o azyl wzrosła o prawie 32 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Bozkurt przyznaje, że w ośrodku przyjmowania migrantów przy byłym berlińskim lotnisku Tegel presja jest ogromna, ale nie uważa, aby władze były przeciążone. Jeszcze nie. Bozkurt pełni obowiązki szefa Landowego Urzędu ds. Uchodźców (LAF) w stolicy Niemiec. Niektórzy pracownicy zwracali się ostatnio do niego anonimowo w alarmujących listach, mówiąc o „katastrofalnych warunkach”. W rozmowie z DW Bozkurt nie ukrywa, że urząd, który sprawuje, jest przeciążony. – To trudna sytuacja – komentuje. Stwierdza, że jeśli rząd Niemiec mówi, że nie ma więcej pieniędzy, będzie musiał pomyśleć o hamulcu zadłużenia, a państwo wówczas będzie musiało ponownie się zadłużyć.
Gorące debaty w niemieckiej polityce
Czy do tego dojdzie? Kanclerz Olaf Scholz zaprosił na spotkanie w piątek (13.10.23) szefa opozycji, lidera CDU Friedricha Merza. Dyskusja ma dotyczyć wielu propozycji, które ostatnio zdominowały debatę polityczną w Niemczech. Na przykład górnego limitu liczby uchodźców, bonów zamiast świadczeń pieniężnych, ewentualnego obowiązku pracy dla osób ubiegających się o azyl. Rząd ogłosił w środę, że planuje zaostrzyć przepisy dotyczące osób ubiegających się o azyl. Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser (SPD) chce ułatwić i przyspieszyć powrót do kraju pochodzenia osób bez prawa pobytu w Niemczech. Wszystko to dzieje się w klimacie społecznym, w którym coraz więcej obywateli krytykuje ruchy migracyjne do Niemiec. Chociaż większość ludzi, zgodnie z kilkoma sondażami, chce utrzymania podstawowego prawa do azylu, w ankiecie przeprowadzonej przez instytut badania opinii publicznej Civey na zlecenie magazynu Focus, 74 procent respondentów stwierdziło, że kraj przyjął zbyt wiele osób od 2015 roku, a aż 89 procent wezwało do konsekwentnej deportacji np. przestępców. Nawet jeśli w praktyce nie jest to łatwe, ponieważ wiele krajów pochodzenia po prostu nie przyjmuje z powrotem takich osób.
Małe miasto uchodźców
W centrum przyjmowania migrantów w Tegel Bozkurt oprowadza po obiekcie z kontenerami mieszkalnymi. Mieszkają tu już 4 tys. osób, w tym 3 tys. tylko z Ukrainy – to uchodźcy wojenni, wobec których procedura azylowa nie ma zastosowania. Osoby ubiegające się o azyl pochodzą z Syrii, Afganistanu i Gruzji. W październiku mają powstać miejsca dla kolejnych 2 tys. osób. Prace już trwają. Bozkurt mówi o małym miasteczku, o sytuacji, której nigdy nie doświadczył.
Tanja z Ukrainy, Alex z Afganistanu
Wśród uchodźców są Tanja z Ukrainy i Alex z Afganistanu. Są tu od niedawna, ale czują się bezpieczni. Tanja wprawdzie wspomina o urzędowych problemach, ale wydaje się tym bardzo nie przejmować. Alex mówi, że zdecydowanie nie chce wracać do swojego rodzinnego kraju. – Byłem tam żołnierzem, talibowie by mnie zabili – mówi DW. Oboje wydają się zadowoleni, ale są też inne opinie. Julia z Ukrainy jest tutaj ze swoim synem. Robi wrażenie zdesperowanej i mówi, że nikt nie może jej naprawdę pomóc, że jest tu od tygodni i że jest całkowicie przytłoczona procedurami administracyjnymi.
„Nic się nie zmienia”!
Kilka kilometrów dalej na południe w Berlinie znajdują się biura "Niezależnego Urzędu Skarg” dla uchodźców w Berlinie. Mini-urząd, finansowany przez berliński Senat, istnieje od 2021 roku. Od tego czasu rozpatrzył 3500 skarg od uchodźców, z czego 1700 tylko w tym roku. – Ze względu na dużą liczbę uchodźców rośnie napięcie w miejscach ich zakwaterowania. Klimat społeczny i polityczny jest również bardzo napięty. Ponadto 95 procent naszych pracowników ma doświadczenie migracyjne i jest bardzo dotkniętych sytuacją – mówi DW szefowa urzędu Maike Caiulo-Prahm. – Zauważyłem, że ludzie mają teraz mniej miejsca. Również pracownicy ośrodków dla uchodźców narzekają, że są bardzo przeciążeni. Każdego dnia słyszy się i czyta w mediach, że coś w końcu musi się zmienić. Ale nic się nie zmienia – stwierdza doradca Oguz B.
A gorąca debata na temat możliwego zaostrzenia deportacji przestępców nie uspokaja sytuacji. – To symboliczna polityka, która nikomu nie pomaga – tak Bozkurt skomentował plany szefa resortu spraw wewnętrznych Niemiec. Należy zauważyć, że Bozkurt, podobnie jak Faeser, jest członkiem SPD, czyli partii kanclerza Niemiec.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>