Benedykt XVI / Reakcje
21 kwietnia 2005Z całą pewnością papież Benedykt XVI nie będzie zjednywał sobie tłumów tak jak to potrafił polski papież Jan Paweł II – pisze berlińska DIE WELT. Poza tym nie wspiera go powszechna pobożność narodu.
Jest on raczej duchowym, w bolesny sposób obecnym teologicznym oponentem społeczeństwa, któremu obca dziś transcendencja; społeczeństwa, które prawie nie zna swej historii nie mówiąc już o swych więzach religijnych.
Według DIE WELT właśnie dlatego wybór Ratzingera jest ważny również dla Niemców, ponieważ papież ten pochodzi z kraju głęboko rozdartego duchowo i ponieważ jego posłanie dla świata zasadza się na jego niemieckich korzeniach. Zatem cieszmy się z jego wyboru – pisze berlińska gazeta.
Według FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG kardynałowie z całego świata, wybierając Josepha Ratzingera na papieża dali swemu zwierzchnikowi i kościołowi do zrozumienia, że nie przywiązują wagi do uprzedzeń wobec Benedykta XVI, lecz stawiają na kulturę chrześcijańską tego Niemca, na jego encyklopedyczną wiedzę teologiczną, na jego intelekt, wielojęzyczność, na jego konsekwencję, otwartość i radość życia.
W przekonaniu FAZ i katolicka duma wpłynęła na wybór Josepha Ratzingera na papieża. Jest on bowiem gwarantem katolicyzmu i zrobi wszystko, by go zachować.
Już w pierwszych 24-rech godzinach pontyfikatu zabrzmiał nowy papieski akord zachowania spuścizny i postępu – czytamy w MUENCHNER MERKUR.
To, że papież Benedykt XVI położy inne akcenty niż, gdy był kardynałem, świadczy już choćby niespodziewany dobór imienia. To tak jakby wzniósł sztandar pokoju – dodaje pismo.
Tak naprawdę do myślenia dało dopiero jego pierwsze kazanie. Tam, gdzie kardynał Ratzinger jako stróż doktryny wiary sam wskazywał na zjawiska kryzysowe Kościoła, Benedykt zapowiada coś więcej niż tylko obstawanie przy swych przekonaniach – konkluduje MUENCHNER MERKUR.
FRANKFURTER RUNDSCHAU odbiega swym komentarzem od pozostałych: „Akurat Ratzinger - pisze - akurat ten, który tak utrudniał życie kościołowi w kraju, z którego się wywodzi, którego nazwisko stało się synonimem wstecznictwa kościoła katolickiego?
Dla wielu wybór Ratzingera był szokiem. Z jednej strony to zrozumiałe – pisze FRANKFURTER RUNDSCHAU. Z drugiej strony błędem byłoby oddanie się iluzji, że na konklawe postawiono na odnowę kościoła katolickiego. Niebezpodstawnie ordynacja wyborcza wymaga większości dwóch trzecich głosów. Również nie przypadkowo wybrano Benedykta XVI w tak rekordowym czasie. Jest on zdaniem frankfurckiej gazety uosobieniem miejsca, w którym stoi dzisiejszy kościół: jedną nogą w przeszłości a drugą w powietrzu. Może to i otrzeźwiające – kończy FRANKFURTER RUNDSCHAU – ale zaskakujące to na pewno nie jest.