1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Berlin chce pomóc dzieciom niemieckich dżihadystów

Matthias von Hein
24 listopada 2017

Berlin chce pomóc w sprowadzeniu do Niemiec dzieci niemieckich dżihadystów, które wraz z matkami trafiły do irackich więzień.

https://p.dw.com/p/2oCp1
Tunesien verschleierte rau mit Kind
Berlin zabiega o dzieci niemieckich dżihadystów. Chce je sprowadzić do NiemiecZdjęcie: imago/Le Pictorium

Na początku lipca świat obiegło nagranie wideo z Mosulu w północnym Iraku. Przedstawia ono aresztowanie w ruinach miasta 16-letniej Lindy W. z Pulsnitz w Saksonii przez irackie siły bezpieczeństwa. Rok wcześniej Linda dołączyła potajemnie do organizacji terrorystycznej tzw. Państwa Islamskiego (IS), po czym pojechała na tereny zajęte przez dżihadystów i wyszła za mąż za Abu Osamę al-Shishaniego, który prawdopodobnie został zabity. Na wideo nie widać, że nieletnia Linda jest już matką. Po aresztowaniu osadzono ją razem z dzieckiem w wojskowym więzieniu w Bagdadzie.

Linda jest jedną z ok. 940 niemieckich obywateli, którzy zradykalizowali się i wyjechali na tereny kontrolowane przez IS. Blisko 20 procent (czyli ok. 200) to kobiety. Wiele z nich ma dzieci. 

Jak donosiły niemieckie media, rząd federalny zabiega o sprowadzenie tych dzieci do Niemiec. Mają być one najpierw przekazane krewnym, ponieważ ich matki, tak jak Linda, szybko nie opuszczą więzienia. Linda W. ma być, zgodnie z wolą premiera Iraku Haidara al-Abadiego, sądzona w Bagdadzie. Jak we wrześniu donosiła agencja informacyjna AP, młodej Niemce grozi nawet kara śmierci, jeśli sąd udowodni jej udział w zabijaniu niewinnych ludzi.

Kobiety dla bojowników za granicą

Tzw. Państwo Islamskie zainicjowało w 2014 r. dużą kampanię, która miała na celu zwabienie dziewcząt i młodych kobiet do Syrii i Iraku. W wywiadzie dla DW ekspertka ds. islamu Susanne Schroeter wyjaśnia cele tej kampanii: - Sprawa była prosta: nie mieli kobiet dla bojowników IS walczących za granicą - mówi. Za pomocą zdjęć młodych, atrakcyjnych mężczyzn, zawoalowanych kobiet z zachwytem patrzących na bojowników, fikcyjnych historii miłosnych wabiono kobiety na „romantyczny dżihad”. Skutecznie - zauważa Schroeter: - Przekonano wiele młodych kobiet do wyjazdu, poślubienia bojownika, prowadzenia mu domu i rodzenia dzieci - przyszłego pokolenia dżihadystów, a tym samym do wspierania kalifatu - wyjaśnia ekspertka. 

Przekonać dała się również Nadja Ramadan. Obecnie znajduje się w obozie w północnej Syrii. Po ucieczce z Rakki, samozwańczej stolicy „Państwa Islamskiego”, została aresztowana przez kurdyjskich Peszmergów. We wrześniu odnalazł ją reporter hamburskiego tygodnika „Die Zeit”. 31-letnia kobieta wyjechała trzy lata temu na tereny zajmowane przez IS. Tam poślubiła Ramadana, niemieckiego dżihadystę z Hamburga. Ma z nim dwoje dzieci, jedno ma prawie trzy lata, drugie zaledwie pięć miesięcy. W opublikowanym wideo apelowała do kanclerz Angeli Merkel, by pomogła jej wrócić do Niemiec.

Jak donosiły media, w stolicy irackiego Kurdystanu - Irbilu - znajduje się co najmniej czworo dzieci z niemieckimi matkami. Łącznie w irackich więzieniach ma przebywać co najmniej sześcioro dzieci o niemieckim pochodzeniu.

Czy dziecko stanowi ryzyko dla bezpieczeństwa?

To tylko dane szacunkowe. Niemieckich dzieci dorastających na terenach kontrolowanych przez IS może być więcej.

W ocenie Susanne Schroeter wszystkie młode kobiety, które tam wyjechały, mają dzieci. - I to jeden z tych problemów, z którym wkrótce będziemy musieli się uporać - dzieci kobiet, które udały się do Syrii i Iraku, aby służyć kalifatowi, a teraz chcą wrócić do Niemiec. Te dzieci mogły ulec radykalizacji. Może mają traumę. I to oczywiście przysporzy nam poważnych problemów – zauważa Schroeter.

Starania o sprowadzenie do kraju dzieci niemieckich zwolenników dżihadu dyskutowane są też w aspekcie bezpieczeństwa publicznego
Starania o sprowadzenie do kraju dzieci niemieckich zwolenników dżihadu dyskutowane są też w aspekcie bezpieczeństwa publicznegoZdjęcie: picture-alliance/AP Photo

Starania o sprowadzenie do kraju dzieci niemieckich zwolenników dżihadu dyskutowane są też w aspekcie bezpieczeństwa publicznego. W połowie października br. szef Urzędu Ochrony Konstytucji Hans-Georg Maassen ostrzegał: - Zdajemy sobie sprawę z niebezpieczeństwa w tym, że dzieci socjalizowane przez islamskich dżihadystów i odpowiednio indoktrynowane przyjadą do Niemiec z terenów działań wojennych.

Ryzyko jednak jest mniejsze, im mniejsze są dzieci. Jak donosiła "Washington Post", szkolenia w zakresie walki dzieci dżihadystów rozpoczynają się już w wieku sześciu lat. Nastolatki mają być już gotowi do przeprowadzania samobójczych zamachów.

Koniec „Państwa Islamskiego” nie oznacza końca ekstremistycznej indoktrynacji dzieci i młodzieży. W północno-zachodniej prowincji Idlib przejęła całkowicie kontrolę grupa Hayat Tahrir al-Sham, będąca odłamem Al-Kaidy. Jak donosił internetowy magazyn Vice, ich program edukacyjny przypomina szkolenia IS. 

Matthias von Hein