Berlin i Paryż chcą razem zaangażować się w Republice Środkowoafrykańskiej
22 stycznia 2014Ministrowie spraw zagranicznych UE porozumieli się w Brukseli co do unijnej misji wojskowej w objętej konfliktem Republice Środkowoafrykańskiej. Kolejnym krokiem jest ustalenie szczegółów tego zaangażowania. Rozważane jest wysłanie niemiecko-francuskiej brygady.
Zdaniem szefa niemieckiej dyplomacji Franka-Waltera Steinmeiera w grę nie wchodzi najwyraźniej unijny instrument bezpieczeństwa i obrony – Grupy Bojowe Unii Europejskiej (European Union Battlegroups). UE dysponuje dwiema takimi grupami liczącymi po 1500 żołnierzy. W półrocznym rytmie delegować mają je kraje członkowskie Unii, co jednak jeszcze nie miało jak dotąd miejsca. Grupy bojowe są gotowe do niemal natychmiastowej interwencji. – Zgodę na interwencję muszą wyrazić wszystkie państwa unijne. Niebagatelną rolę odgrywają też koszty: państwa, które tworzą akurat taką grupę bojową, muszą same ponosić większość kosztów interwencji – mówi politolog Jana Puglierin z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP).
Zadanie dla niemiecko-francuskiej brygady?
Wobec trudności związanych z zaangażowaniem unijnych sił szybkiego reagowania, rozważane jest inne rozwiązanie: brygada niemiecko-francuska. Jednostka tworzona przez około 5 tys. żołnierzy z obydwu krajów, uważana jest za ważny symbol współpracy Niemiec i Francji.
Zdaniem Christiana Möllinga z niemieckiej fundacji Nauka i Polityka, wysłanie tej jednostki do Afryki byłoby przede wszystkim ważnym sygnałem politycznym, dowodem ścisłej kooperacji Francji i Niemiec. Nawet, jeżeli w październiku 2013 Francja zdecydowała się na rozwiązanie swej ostatniej, stacjonującej w Niemczech jednostki - pułku tej brygady w Donaueschingen w południowo-zachodnich Niemczech. – Było to wyraźnie przesłanie w stronę Niemiec – uważa Mölling – Francja nie jest dłużej gotowa inwestować w kooperację z Niemcami, jeżeli nic z niej nie wynika.
Prezydent Francois Hollande domagał się też dlatego niedawno, by brygada była użyteczna. – Musimy robić więcej, a nie tylko płacić za jej utrzymanie. Musimy pokazać światu, że ponosimy wspólną odpowiedzialność za pokój i bezpieczeństwo na świecie – powiedział Hollande.
Pierwszym sygnałem, że francusko-niemiecka jednostka rzeczywiście ma być użyta, była wypowiedź minister obrony Ursuli von der Leyen o dalszym rozbudowaniu brygady. – Jest ona też wyrazem niemiecko-francuskiej przyjaźni – powiedziała von der Leyen na spotkaniu ze swoim francuskim kolegą, ministrem obrony Jean-Yves Le Drianem. Jak dotąd jednak nie zapadła decyzja, czy brygada faktycznie podejmie jakąś misję, zaznaczył rzecznik niemieckiego ministerstwa obrony.
Więcej żołnierzy Bundeswehry do Mali
Tak czy owak rząd Niemiec jest gotowy do większego zaangażowania w Afryce – tyle, że z umiarem. Na pewno zamierza wspierać logistycznie interwencję UE w Republice Środkowoafrykańskiej. W Mali Bundeswehra jest już aktywna przy szkoleniu tamtejszego wojska. Teraz mowa jest także o ochronie przez niemieckich żołnierzy obozów szkoleniowych. Rolę tę mogłaby przejąć właśnie brygada niemiecko-francuska.
Rząd Niemiec rozważa też zniesienie dopuszczalnej górnej granicy liczby szkoleniowców Bundeswehry w Mali. Może być tam obecnych maksymalnie 180 niemieckich żołnierzy, obecnie jest ich stu. Agencja dpa doniosła o podwyższeniu ich liczby w przyszłości do 250. Ministerstwo obrony jednak tego nie potwierdza.
Rozbudowane jednostki żołnierzy Bundeswehry w Mali miałyby też odciążyć francuskie wojsko, które jest aktywne w Mali od stycznia 2013. Francja mogłaby tym samym przesunąć siły do swej byłej kolonii - Republiki Środkowoafrykańskiej. 1600 żołnierzy mogłoby wesprzeć 4-tysięczną środkowoafrykańską armię.
Sven Pöhle / Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke