1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bez porozumienia na szczycie klimatycznym w Madrycie

15 grudnia 2019

Jeśli w ogóle, można jedynie mówić o maleńkim kompromisie, czyli końcowej, politycznej deklaracji pełnej niejasnych sformułowań. Największe kwestie sporne odłożono na 2020 rok. Obrońcy klimatu są oburzeni.

https://p.dw.com/p/3UraO
Szczyt klimatyczny COP25 w Madrycie
Przedłużony o dwa dni szczyt klimatyczny w Madrycie zakończył się bez porozumieniaZdjęcie: Getty Images/AFP/O. del Pozo

Na końcowej sesji plenarnej w niedzielę po południu na pierwszy plan wysunęło się rozczarowanie. UE nazwała siebie samą "jedną z najbardziej rozczarowanych stron". Delegaci nie porozumieli się co do tego, jak konkretnie ma być wdrażany w życie artykuł 6 postanowień paryskich z 2015 roku. Generalnie rzecz ujmując, chodzi o współpracę między partnerami w celu wspólnego osiągniecia celów ochrony klimatu.

W ramach tej współpracy można by sobie wyobrazić sytuację, w której kraj uprzemysłowiony finansuje projekty sprzyjające ochronie klimatu w kraju rozwijającym się, a oszczędność CO2 służy nie tylko klimatowi na całym świecie, ale i bilansowi kraju uprzemysłowionego. Te "mechanizmy rynkowe", w zależności od wytycznych, kryją w sobie luki umożliwiające triki bilansowe, a niektóre działania mogą, w pewnych okolicznościach, być nawet zaliczone podwójnie. Wspomniany artykuł 6 czeka zatem na ponowne przedłożenie na przyszłorocznej konferencji COP26 w Glasgow.

Końca nie widać

Konferencja w Madrycie miała zakończyć się właściwie już w piątek. Jej przedłużenie o dwa dni i czterdziestogodzinne obrady również nie przyniosły oczekiwanego przełomu. W nocy minister środowiska Chile Carolina Schmidt, która przewodniczyła konferencji, zapowiedziała wspólną polityczną deklarację końcową. W niektórych punktach, zamiast konkretnych celów, pojawiły się niejasne deklaracje intencji, inne tematy zostały w całości przełożone na przyszły rok.

W niedzielę delegat z Egiptu, który występował na szczycie w roli rzecznika krajów afrykańskich, skrżył się na to, iż na konferencji "nawet nie podkreślono, jak ważne jest finansowanie ochrony klimatu".

Hamulcowi Trump i Bolsonaro

Z punktu widzenia organizacji Greenpeace to przede wszystkim USA i Brazylia ponoszą winę za porażkę wdrożenia ambitnych regulacji. Dla Stanów Zjednoczonych była to na razie i tak ostatnia konferencja dotycząca postanowień paryskich, po tym jak prezydent Donald Trump otworzył drogę do wyjścia z porozumienia klimatycznego. Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro uważa tak niezastąpioną dla światowego klimatu Amazonię za zasób brazylijskiej gospodarki. W listopadzie doszło do więcej niż podwójnej wycinki Amazonii w porówaniu z listopadem ubiegłego roku.

Ostra krytyka organizacji pozarządowych

Martin Kaiser z Greenpeace nazwał zakończoną konferencję "atakiem na serce porozumienia paryskiego. Konferencja jest zdradą tych wszystkich ludzi, którzy na całym świecie cierpią ze względu na konsekwencje zmian klimatycznych i żądają natychmiastowego postępu w sprawie". Michael Schäfer z WWF stwierdził, że "konferencja jest przerażającym falstartem w rok 2020, tak bardzo istotny dla wdrażania postanowień z Paryża".

Na konferencji w stolicy Francji została przyjęta umowa, która zakłada powstrzymanie globalnego wzrostu średniej temperatury na poziomie znacznie poniżej 2 stopni Celsjusza i dążenie do ograniczenia tego wzrostu do 1,5 st. C. To obniżyłoby ryzyko i skutki zmiany klimatu. Naukowcy są zgodni, że nasza planeta zmierza obecnie do ocieplenia na poziomie 3, a nawet 4 st. C., co miałoby katastrofalne skutki dla całej Ziemi.

(dpa, afp, UNFCCC) / gwo