Bruksela żąda zmian w przepisach „Zatrzymać Sorosa”
19 lipca 2018Kolejny pakiet antyimigracyjnych przepisów (łącznie z poprawką konstytucyjną), który parlament Węgier przegłosował w czerwcu, został nazwany „Zatrzymać Sorosa” przez ludzi premiera Viktora Orbána, bo – jak głosiło oficjalne uzasadnienie – był wymierzony głównie w organizacje pozarządowe sponsorowane przez Sorosa. Ten urodzony na Węgrzech miliarder od lat wspiera rozwój społeczeństwa otwartego m.in. w Europie środkowej, co jest sprzeczne z obecnymi hasłami Orbána. Węgierski premier, niegdyś uchodzący za liberała, przed pary laty wziął na sztandary obronę tożsamości narodowej przed wielokulturowością i imigracją (zwłaszcza muzułmańską).
Więzienie za pomoc azylantom
Węgierski kodeks karny już wcześniej przewidywał – co jest zgodne z europejskimi standardami - kary za przemyt ludzi na Węgry oraz za zwłaszcza płatną pomoc w ich nielegalnym ukrywaniu się na Węgrzech. Jednak przepisy „Zatrzymać Sorosa” kryminalizują w zasadzie wszelką pomoc w składaniu wniosków o azyl bądź o zezwolenie na pobyt, której organizacje węgierskie, międzynarodowe czy pozarządowe chciałyby udzielać migrantom, którzy przedostali się na Węgry.
Pomoc domniemanym „nielegałom” może być ukarana nawet więzieniem (do jednego roku) oraz wydaleniem z Węgier w przypadku cudzoziemskich społeczników. Ponadto członkowie organizacji pozarządowych, którzy będą objęci postępowaniem karnym na postawie przepisów „Zatrzymać Sorosa”, będą mieć zakaz zbliżania się do przygranicznych stref tranzytowych, gdzie Węgrzy przetrzymują wnioskujących o azyl.
Zdaniem Komisji Europejskiej przepisy „Zatrzymać Sorosa” łamią unijne reguły azylowe z wpisanym do nich prawem imigrantów do otrzymania pomocy prawnej przy składaniu wniosków o status uchodźcy. Ponadto prewencyjny zakaz zbliżania się do stref tranzytowych łamie swobodę przemieszczania się w UE. Bruksela także podważa legalność bardzo szeroko skrojonych zapisów o zupełnej niedopuszczalności wniosków azylowych ze strony tych przybyszów, którzy nie przybyli na Węgry bezpośrednio z krajów, gdzie zagrożone jest ich życie bądź wolność. Mogą one prowadzić do sytuacji, gdy Budapeszt rozpatrywałyby tylko wnioski azylowe od mieszkańców krajów bezpośrednio sąsiadujących z Węgrami.
Jak Węgrom już wcześniej wytknęła Komisja Wenecka, prawo „Zatrzymać Sorosa” w niedopuszczalny sposób zrzuca na organizacje pozarządowe ciężar rozsądzania, czy imigranci mają podstawy do otrzymania azylu (w świetle prawa międzynarodowego trudno ich wtedy uznać za nielegałów) czy nie mają takich podstaw (a wtedy grozi im kara za pomoc na postawie „Zatrzymać Sorosa”). Ponadto węgierskie przepisy mogą prowadzić do karania członków organizacji międzynarodowych za podstawową pomoc humanitarną należną na podstawie prawa międzynarodowego.
Skarga do Trybunału za strefy tranzytowe
Ponadto Komisja Europejska skierowała w czwartek skargę na Węgry do Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu w związku z węgierskimi przepisami azylowymi z 2015 r. – W tej sprawie wszczęliśmy postępowanie przeciwnaruszeniowe już w 2015 r., ale większość problemów nie została rozwiązana – powiedziała Natasha Bertaud, rzecznika Komisji Europejskiej. Chodzi m.in. o przetrzymywanie wnioskujących o azyl w strefach tranzytowych ponad dozwolone cztery tygodnie oraz o brak należytych procedur odwoławczych od decyzji o nieudzieleniu azylu i wydaleniu z Węgier.
Premier Orbán przeprowadził przepisy „Zatrzymać Sorosa” bez czekania na opinię Komisji Weneckiej, choć prosili o to przedstawiciele Rady Europy oraz kierownictwo chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej (EPL) zrzeszające m.in. Fidesz, CDU, PO. A także pomimo zakulisowych (lecz jednoznacznych) ostrzeżeń Komisji Europejskiej, że sięgnie po postępowanie przeciwnaruszeniowe, które może doprowadzić Węgry przed Trybunału UE władny do nakładania olbrzymich grzywn. Jedynym konkretnym ustępstwem ze strony Orbána była rezygnacja z zapisu o karnym podatku (25 proc.) od zagranicznych darowizn na rzecz organizacji pozarządowych zajmujących się migracją.
Orbán coraz mniej ustępliwy
Budapeszt jeszcze parę lat temu dość mocno ustępował Unii w kwestii różnych kontrowersyjnych reform m.in. dzięki naciskom ze strony EPL, w tym kanclerz Angeli Merkel. Jednak teraz Orbán staje się coraz bardziej oporny. Już przed ponad rokiem obiecał przywódcom EPL, że „rozwiąże sprawę” ustawy edukacyjnej wymierzonej w Uniwersytet Środkowoeuropejski (tzw. uniwersytet Sorosa), ale nie wywiązał się z obietnicy. Dlatego Komisja Europejska już w grudniu 2017 r. przekazała tę sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE. Inna skarga, która już czeka na rozpatrzenie w Trybunale, dotyczy ustawy o organizacjach pozarządowych m.in. nakładającej dodatkowe ciężary administracyjne na grupy otrzymujące dotacje z zagranicy.
Dlaczego Orbán staje się mniej ustępliwy? – Zdaje się, że Budapeszcie wierzą, że Europa zaczyna iść w węgierskim kierunku, więc nie ma się co dostosowywać do „przebrzmiałych ideałów”. Kiedy ludzie Orbána przyjeżdżają do Brukseli, chyba szczerze przekonują, że np. nowy Parlament Europejski po wyborach z 2019 r. będzie bliższy Fideszowi i CSU, niż liberałom – mówi nam jeden z wysoko postawionych rozmówców w europarlamencie. Parlament Europejski we wrześniu będzie decydować, czy uruchomić wobec Węgier postępowanie z dyscyplinujące z art. 7 Traktatu o UE - w przypadku Polski uruchomiła je Komisja Europejska w 2017 r., ale zgodnie może to zrobić także europarlament. To głosowanie będzie wielkim testem dla członków EPL, którzy będą wybierać między lojalnością wobec Fideszu a już przyjętą rekomendacją europarlamentarnej komisji LIBE (ds. wolności obywatelskich) wskazująca na poważne naruszenia praworządności przez Budapeszt.