Bruksela wypowiada wojnę jednorazowym woreczkom foliowym na zakupy
5 listopada 2013Dziś prawie nie sposób wyobrazić sobie zakupów bez cienkich woreczków foliowych na warzywa i owoce. A może jednak?
Tak w każdym razie uważa komisarz UE ds. środowiska Janez Potocnik.
Odpady w postaci cienkich woreczków foliowych lądują w końcu w morzach i oceanach, stając się zagrożeniem dla środowiska. - Zwierzęta połykają je przez przypadek, albo mylą z pożywieniem – ostrzega Federalny Urząd Ochrony Środowiska. – Te odpady mogą uszkodzić przewód pokarmowy, zapchać żołądki zwierząt, co może prowadzić do śmierci z głodu, albo do obrażeń.
Cienkie woreczki na cenzurowanym
Ekolodzy podkreślają, że 136 gatunków fauny morskiej regularnie zaplątuje się w takie odpady i zdycha. – Choć to, co połyka ryba, może znaleźć się też na talerzu konsumenta.
W celu uporania się z masami plastiku, komisarz Potocnik chce zezwolić 28 państwom członkowskim na wprowadzenie zakazu stosowania tych cienkich woreczków. Przy czym ma na myśli woreczki o grubości poniżej 0,05 milimetra i tylko te na warzywa i owoce. Worki na śmieci i inne uważa za mniej problematyczne, ponieważ przeważnie lądują w pojemnikach na śmieci.
Znaczenie ochrony środowiska
Obecnie zakazy narodowe nie są możliwe – tego typu zakazy nie odpowiadają idei europejskiego rynku wewnętrznego, który przewiduje względnie porównywalne warunki gospodarowania w całej Europie.
Ale w tym przypadku ochrona środowiska jest według Potocnika ważniejsza.
Komisarz nie podał jednak konkretniejszych szczegółów. – Najważniejsze, że spadnie zużycie. Gdy się to powiedzie, będzie można spodziewać się spadku zużycia tych woreczków nawet o ok. 80 procent – ocenia KE.
Wzorowe tylko Dania i Irlandia
W Danii po opodatkowaniu toreb jednorazowego użytku zużycie na głowę mieszkańca spadło do czterech sztuk rocznie. Od wprowadzenia w Irlandii w 2002 roku opłat za jednorazowe torebki plastikowe w wysokości 22 centów, Irlandczyk zużywa rocznie przeciętnie 20 sztuk.
W krajach takich jak Polska, Węgry, Słowacja czy Portugalia mieszkańcy zużywają przeciętnie 466 jednorazowych torebek na rok, natomiast przeciętny Niemiec zużywa 64.
W 2010 roku w sklepach i supermarketach Unii Europejskiej wyłożono dla klientów prawie sto miliardów woreczków – ocenia Komisja Europejska.
Bez euforii
Tymczasem w branży chemicznej i handlu detalicznym plany komisarza nie wywołały euforii.
Niemiecki Związek Handlu Detalicznego (HDE) uważa, że „nałożenie opłaty nie rozwiąże problemu zaśmiecania mórz i oceanów. Tu pomoże tylko konsekwentne przestrzeganie zakazu wyrzucania tych torebek na wysypiska śmieci i dalsze promowanie recyclingu” – wyjaśnił szef HDE Kai Falk. Dodał, że w Niemczech nie ma z tym problemu.
Wzorowe Niemcy?
Berlin też nie uważa, by musiał podejmować jakiekolwiek działania w tym względzie. – Tutaj jednorazowe woreczki nie stanowią większego problemu ekologicznego – wyjaśnił niemiecki dyplomata unijny. - Handel detaliczny musi uczestniczyć w systemie dualnym i uiszczać określone opłaty za torebki foliowe wprowadzane do obrotu (W Niemczech już niemal w stu procentach utylizuje się opakowania z tworzyw sztucznych).
Podczas gdy Związek Ochrony Środowiska w Niemczech z zadowoleniem zareagował na plany obłożenia woreczków foliowych podatkiem, organizacja ochrony przyrody „European Environment Bureau” plany Potocnika określiła jako „rozczarowujące”.
Federalny Urząd Ochrony Środowiska też jest sceptyczny: - Nawet, jeśli Potocnik otrzyma zielone światło od państw UE i Parlamentu Europejskiego, plastik będzie nadal trafiać do mórz i oceanów. Plastikowe drobinki w produktach kosmetycznych jak peeling, czy pasty do zębów, są już dziś „standardem”.
dpa, Reuters, tagesschau.de / Iwona D. Metzner
red. odp.: Anna Mierzwińska