Brunatna przemoc w Niemczech. Rosnące zagrożenie
9 kwietnia 2013W 2011 roku brunatni ekstremiści popełnili 775 przestępstw z użyciem przemocy. Rok później liczba przestępstw o neonazistowskim podłożu jeszcze wzrosła. Zwiększa się przede wszystkim gotowość do stosowania przemocy. Jej szczytem było zamordowanie w latach 2000-2007 przez neonazistowską bojówkę Narodowo-Socjalistyczne Podziemie (NSU) dziesięciu osób, wśród nich ośmiu pochodzenia tureckiego, jednej pochodzenia greckiego i niemieckiej policjantki.
Od „Wolnych Braterstw” po „Czarny Blok”
Stosowanie przemocy jest elementem ideologii wyznawanej przez wielu neonazistów. Ich głównym celem są osoby „poślednie”, „małowartościowe” – przede wszystkim imigranci, Żydzi, przeciwnicy polityczni. Gotowe do użycia przemocy są zwłaszcza złożone z młodych mężczyzn bojówki skinów. Z tzw. Freie Kameradschaften („Wolnych Bractw”) rekrutują się autonomiczni nacjonaliści (ANi). Za szczególnie niebezpieczną uważana jest stosowana przez nich taktyka demonstracji zwanych „Czarnym Blokiem”.
Według kontrwywiadu osoby gotowe sięgać po przemoc znajdują się także w szeregach skrajnie prawicowych partii. Oficjalnie jednak przywództwo największej z nich – Narodowo-demokratycznej Partii Niemiec (NPD) – zdystansowało się od „walki zbrojnej”.
Zwolennicy stosowania przemocy, podobnie jak NPD odrzucają demokrację nazywając ją pogardliwie "systemem". Państwo demokratyczne chcą zastąpić „niemiecką wspólnotą narodową”. Ich ideologia opiera się, obok nacjonalizmu, na rasiźmie i antysemityźmie.
Krwawe żniwo
Gotowość skrajnie prawicowych środowisk do użycia przemocy nie jest w Niemczech niczym nowym. W 1980 roku bomba podłożona neonazistów na Oktoberfest w Monachium kosztowała życie 13 osób. W 1991 roku neonaziści przez blisko tydzień oblegali schroniska dla azylantów i pracowników kontraktowych w Hoyerswerdzie (Saksonia) – ponad 30 osób zostało rannych. Rok później w dzielnicy Rostoku – Lichtenhagen (Meklemburgia-Pomorze Przednie) – kilkuset neonazistów zaatakowało i podpaliło dom dla azylantów. Z entuzjazmem przyklaskiwało im kilka tysięcy gapiów.
W 1992 i 1993 roku zostały podpalone zamieszkałe głównie przez Turków kamienice w Mölln (Szlezwik-Holsztyn) i Solingen (Nadrenia Północna-Westfalia). Zginęło osiem osób, wiele zostało rannych.
Rząd federalny mówi, opierając się na danych MSW, o 63 śmiertelnych ofiarach skrajnie prawicowej przemocy od chwili ponownego zjednoczenia Niemiec. Według dziennika "Der Tagesspiegel" i tygodnika "Die Zeit" z rąk neonazistów zginęły w tym czasie co najmniej 152 osoby.
dpa, epd / Elżbieta Stasik
red. odp.: