Bundesliga w koronakryzysie: 13 z 36 klubów grozi bankructwo
13 kwietnia 2020W weekend wielkanocny FC Bayern miał podjąć Fortunę Duesseldorf, Borussia Dortmund miała rozegrać wyjazdowy mecz z SC Padeborn, a RB Lipsk miał zagrać z 1.FC Koeln. Rozgrywki Bundesligi przerwano 11 marca. Tego dnia nie doszło już do spotkania Borussi Moenchengladbach z 1.FC Koeln. I w sytuacji, kiedy w Niemczech potwierdzone są 123 tys. przypadki infekcji Covid-19 i zmarło blisko 2 tys. 800 osób (dane z 13.04 2020), zrozumiałe jest, że piłka nożna jest ostatnią rzeczą, o której aktualnie myślą Niemcy. Tymczasem sytuacja finansowa 13 z 36 klubów pierwszej i drugiej Bundesligi jest bardzo zła. Jak podaje magazyn „Kicker”, bez udziałów rzędu 330 mln euro z transmisji telewizyjnych do maja czy czerwca grozi im zwyczajnie bankructwo. Zagrożony jest m.in. popularny klub z Zagłębia Ruhry FC Schalke 04.
Jak szybko spełni się życzenie Bundesligi o nowym starcie, dopiero się okaże. W Niemczech nie obowiązują jednolite wytyczne dla wszystkich landów i dyskusja między Niemiecką Ligą Piłkarską (DFL), a klubami i polityką wciąż trwa. Tymczasem do treningów powrócił w ubiegłym tygodniu ostatni już z 18 klubów pierwszoligowych - Werder Brema. Odbywają się one w ściśle określonych warunkach, wyłącznie w małych grupach.
20 tysięcy testów dla piłkarzy
Zdaniem dyrektora zarządzającego DLF Christiana Seiferta można rozgrywać mecze na stadionach w obecności tylko 240 osób. Ma on na myśli trenerów, opiekę medyczną, oficjalnych gości, telewizyjne ekipy oraz samych graczy. Na początku kwietnia na zlecenie DLF specjalna grupa robocza miała wypracować koncepcję „medycznie akceptowalnej kontynuacji treningów oraz rozgrywek”. Koncepcja miała się zająć także kwestią tego, czy i jak powinno się przed każdym meczem poddawać testom zarówno graczy jak i trenerów. W rozmowie emitowanej przez telewizję publiczną ZDF wirusolog Alexander Kekulé z Uniwersytetu Martina Lutra w Halle i Wittenberdze ocenił, że wymagałoby to około 20 tys. testów.
„Rodzi się pytanie, czy jest to najlepszy sposób wykorzystania rzadkich testów dla luksusu, jakim jest piłka nożna”− powiedział ekspert SPD ds. zdrowia Karl Lauterbach magazynowi „Der Spiegel”. „Nie jesteśmy nawet w stanie przetestować wszystkich niezbędnych medycznie przypadków, nie mówiąc o przypadkach podejrzenia zakażenia”. Tymczasem szef DFL zapewnił na łamach „New York Timesa”: „Nie dojdzie do tego, że ani lekarze czy personel pielęgniarski, którzy są naprawdę istotni dla systemu, nie będą mogli być przetestowani, gdyż trzeba będzie testować piłkarzy”.
Dyskusja o meczach na pustych stadionach
Jedno jest pewne: wciąż nie ma mowy o meczach z kibicami na trybunach, co niemieccy politycy dali przedstawicielom Bundesligi wyraźnie do zrozumienia od początku rozmów pod koniec marca. „Można sobie wyobrazić, że Bundesliga mogłaby ponownie grać, ale bez kibiców” – oświadczył premier Nadrenii Północnej-Westfalii Armin Laschet (CDU). W tym najbardziej zaludnionym z 16 niemieckich krajów związkowych działa siedem klubów pierwszej i dwa drugiej Bundesligi.
„W najbliższych tygodniach i miesiącach nie zobaczymy żadnych większych wydarzeń z tysiącami odwiedzających” – zaznaczył Laschet. Potwierdził jednak, że mecze bez kibiców będą tematem konferencji telefonicznej z udziałem kanclerz Angeli Merkel oraz 15 innych premierów landów w środę (15.04.2020) po Wielkanocy. Zdaniem wirusologa Alexandra Kekulé byłoby to w maju co najmniej „wykonalne”. Za wznowieniem działalności Bundesligi - przynajmniej rozgrywek bez kibiców - opowiedział się także szef wolnych demokratów Christian Lindner (FDP).
Obawy przed nowym startem
W dyskusji nie brakuje jednak wątpliwości co do praktycznych i moralnych konsekwencji wznowienia sezonu Bundesligi. Bremeński senator spraw wewnętrznych Ulrich Mäurer (SPD) powiedział w wywiadzie dla DW, że „rozgrywki na początku maja nie są dobrym pomysłem”. A Karl Lauterbach (SPD) jest sceptyczny co do możliwości ustalenia do maja „szczelnego systemu”. Natomiast prezes klubu Union Berlin Dirk Zingler ostrzega przed wysłaniem błędnego sygnału w kluczowym momencie. "Nie wyświadczymy sobie żadnej przysługi, działając wbrew opinii publicznej” – powiedział, dodając: „Powinniśmy znaleźć datę, która byłaby społecznie akceptowalna. Najpierw jednak dzieci powinny wrócić do szkół”.
Podczas środowej konferencji telefonicznej kanclerz Merkel z premierami zostanie również omówiony plan ponownego otwarcia zamkniętych od czterech tygodni szkół w Niemczech. Jednak wszyscy eksperci są zgodni co do tego, że zanim dojdzie do ich otwarcia, potrzeba jeszcze trochę czasu. Ale tego nie mają już niektóre z 36 profesjonalnych klubów niemieckiej Bundesligi.