Bundestag: Debata o zamachu w Hanau i skrajnej prawicy
5 marca 2020Dwa tygodnie po zamachu w Hanau, którego ofiarą padło 10 osób, a który miał wyraźnie rasistowski podtekst, Bundestag dyskutował w czwartek (5.03.2020) o zagrożeniu ze strony prawicowych ekstremistów. W posiedzeniu Bundestagu wzięły udział także rodziny ofiar oraz prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
Otwierając debatę przewodniczący parlamentu Wolfgang Schaeuble domagał się intensywniejszych działań państwa w walce ze skrajnie prawicową przemocą w Niemczech.
– Dziesięć zabitych w zamachu ofiar wymaga przede wszystkim uczciwości – powiedział chadecki polityk. – Uczciwości ze strony państwa, które musi przyznać, że zbyt długo bagatelizowało zagrożenie ze strony skrajnej prawicy. Długi ślad morderczych zamachów odosobnionych sprawców albo grup, ciągnący się przez całe Niemcy, ukazuje: to jest terroryzm – podkreślał. Kategoryczną odpowiedzią na to musi być demaskowanie wszystkich radykalnych sieci wszelkimi dostępnymi środkami państwa prawa i likwidowanie skrajnie prawicowych stowarzyszeń – domagał się przewodniczący Bundestagu. Państwo musi zacząć skuteczniej i konsekwentniej stosować prawo.
Schaeuble zaznaczył także, że „takie szaleńcze czyny nie dzieją się w próżni. Rodzą się one w zatrutym klimacie społecznym, gdy wzniecane są uprzedzenia wobec obcych i najbardziej absurdalne teorie spiskowe. Dzieje się to tak długo, aż mniejszości zaczynają być postrzegane nagle jako zagrożenie i w mediach społecznościowych prowadzi się nagonki, a zabójstwa odbywają się przy akompaniamencie perwersyjnych oklasków”.
Sprzeciw przy wystąpieniu polityka AfD
Wolfgang Schaeuble pośrednio nawiązał także do islamofobii.
– Nic nie usprawiedliwia tego, by pogardzać ludźmi ze względu na ich pochodzenie czy wiarę, szkalować ich, gnębić czy atakować. Polityk CDU ostrzegł także przed zbyt szybkimi klasyfikacjami. – Kto wobec zmian w społeczeństwie, subiektywnie odczuwanych jako przerastające własne siły, sam widzi siebie po stronie przegranych, nie jest jeszcze rasistą. Trzeba traktować serio odczucia ludzi, którzy zaczynają czuć się nieswojo.
Jednym z pierwszych mówców w debacie parlamentarnej był potem poseł Alternatywy dla Niemiec (AfD) Roland Hartwig. Jego wystąpienie wywołało głośne protesty na sali. Zarzucał on tradycyjnym partiom między innymi tworzenie klimatu strachu i polityczną instrumentalizację czynów takich jak zamach w Hanau.
– Ekstremizm nigdy nie pochodzi tylko z jednej strony – powiedział, jako przykład podając domniemane podpalenie samochodu przewodniczącego AfD Tino Chrupalli.
Kilkakrotnie wystąpienie polityka AfD przerywane było okrzykami oburzenia z sali. Przewodnicząca SPD Saskia Esken ostentacyjnie odwracała się plecami do przemawiającego posła AfD. Wolfgang Schaeuble upominał Hartwiga i prosił o umiarkowany ton w debacie. Pomimo tego w podobnym tonie było wystąpienie następnego polityka AfD Gottfrieda Curio. Także on odrzucał jakąkolwiek współodpowiedzialności jego partii za zbrodnicze zamachy.
– Zaprzęgacie zamordowanych ludzi do waszej partyjnej polemiki – powiedział w kierunku innych partii. Zaznaczył, że motywacja sprawcy jest niewyjaśniona. – On był szaleńcem i AfD ma być teraz temu winna – ironizował Curio.
„Masowa zbrodnia”
Szef klubu parlamentarnego socjaldemokratów Rolf Mützenich kierował ostre zarzuty w swoim wystąpieniu pod adresem AfD.
– Być może w Hanau działał pojedynczy sprawca, ale szedł on na fali systemu nagonki i szczucia. Ten trop prowadzi także do Bundestagu, a AfD jest jego wspólnikiem – powiedział socjaldemokrata. – To wy przygotowaliście grunt, to wy ponosicie za to winę – powiedział kierując się do ławek populistów.
– To, co wydarzyło się w Hanau, to więcej niż zabójstwo, to masowa zbrodnia – powiedział Mützenich, mówiąc także o „prawicowym terrorze”.
– Rodzinom ofiar winni jesteśmy odpowiedź i po każdej nowej ofiarze rasizmu odpowiedź ta będzie coraz bardziej paląca – powiedział poseł Zielonych Omid Nouripour, zaznaczając, że w Niemczech potrzeba kompetentnych ludzi i instytucji dających odpór rasizmowi.
Podkreślił, że cieszy go, że szef resortu wewnętrznego Niemiec Horst Seehofer przyznał niedawno, że największe zagrożenie w Niemczech pochodzi z prawej strony. – Rasizm zabija, ale najpierw wyklucza ludzi – powiedział zielony polityk.
W debacie zabrał głos także szef niemieckiego MSW Horst Seehofer, potwierdzając, że największe niebezpieczeństwo w Niemczech grozi z prawej strony. – Rasizm zabija, a śledząc cały rozwój: od komórki terrorystycznej NSU do dziś widać, że zagrożenie przez prawicowy ekstremizm w naszym kraju jest bardzo wysokie i nic nie jest w stanie go zrelatywizować – powiedział Seehofer, podkreślając, że „przemoc zaczyna się od brutalizacji języka”.
„Państwo nie walczy ze społeczeństwem, tylko z przestępcami”
Apelował więc o dyscyplinę i miarkowanie się w słowach. Chaadecki minister wspomniał także o rasistowskiich ekscesach na stadionach piłkarskich, jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Wyjaśnił, że nawiązał w tej sprawie kontakt z prezesem DFB, by wyjaśnić, jak przeciwdziałać takim wypaczeniom. Wskazał przy tym na zwiększenie stanu osobowego służb bezpieczeństwa i podkreślił, że „państwo nie walczy ze społeczeństwem, tylko z przestępcami, a do tego potrzebna jest silna władza”.
Szef klubu parlamentarnego Lewicy Dietmar Bartsch zarzucił służbom bezpieczeństwa, że przez długi czas bagatelizowały niebezpieczeństwo ze strony prawicowego ekstremizmum. To że Hans-Georg Maassen przez długie lata kierował Urzędem Ochrony Konstytucji było jego zdaniem „ciężkim błędem”.
W Hanau 19 lutego br. 43-letni mężczyzna, wyraźnie kierując się rasistowskimi motywami, zastrzelił dziewięć osób cudzoziemskiego pochodzenia. Potem w domu zastrzelił swoją matkę i siebie.
dpa/ma