Bundestag poparł walkę z pornografią dziecięcą
20 czerwca 2009Podobnie jak w Skandynawii, Holandii i we Włoszech, kto w Niemczech w przyszłości wejdzie na strony zawierające pornografię dziecięcą zobaczy na ekranie monitora znak stopu. Jeżeli ktoś nie zastosuje się do obowiązującego zakazu, temu grozić będzie postępowanie karne.
Federalny Urząd Kryminalny ma przekazać listy zakazanych stron operatorom serwerów. Listy te wcześniej zostaną sprawdzone przez specjalnie gremium powołane przez rządowego pełnomocnika ds ochrony danych.
" Cyniczne jest mówienie w tym przypadku o cenzurze" - zaznaczyła minister do spraw rodziny Ursula von der Leyen (CDU). "Prawo to ma tylko i wyłącznie charakter prewencyjny. Znak stopu jest jasnym społecznym sygnałem, a godność dzieci musi być tak samo chroniona w internecie jak i w społeczeństwie."- powiedziała minister.
SPD zadowolona, FDP krytykuje
Przewodnicząca Parlamentarnej Komisji do Spraw Polityki Rodzinnej Kerstin Griese (SPD), podkreśliła, że "SPD wygrała na całej linii. Projekt ustawy został w wielu miejscach znacząco ulepszony. A obawa o cenzurę w internecie jest całkowicie nieuzasadniona.
Krytyka nadeszła za to ze strony Wolnych Demokratów. Była minister sprawiedliwości Sabine Leutheuser-Schnarrenberger określiła ustawę jako "nieprzydatną". Wprawdzie trzeba walczyć o zachowanie godności dzieci, ale należy do tego celu używać odpowiednich środków.- twierdzi. Poza tym istnieje duże niebezpieczeństwo, że zainteresowanie zostanie dopiero wtedy rozbudzone u internautów, gdy zobaczą na swoich ekranach znak stopu.
Również niezadowolony z ustawy jest Peter Schaar, pełnomocnik rządu do spraw ochrony danych osobowych. krytykuje on, że ustawa powstała w pośpiechu i nie jest dopracowana.
Także entuzjaści nowej ustawy są świadomi faktu, że wszelkiego rodzaju ograniczenia są do obejścia. A jak uczą doświadczenia z Finlandii i innych krajów, na zakazaną listę mogą trafić także zupełnie niegroźne strony internetowe. Jasne jest również to, że płatne strony internetowe z pornografią dziecięcą nie znikną z sieci. Entuzjaści ustawy mogą mieć tylko nadzieję, że być może dzięki niej ciągle rozwijający się rynek tego typu stron zostanie wyraźnie zachwiany.
Społeczeństwo niemieckie za, przeciwnicy wnoszą odwołanie
Większość Niemców opowiada się za nową ustawą. Według badań Instytutu Demoskopii w Allensbach aż 91 procent Niemców jest zadowolonych z nowej regulacji prawnej, tylko 6 procent uważa ją za nieefektywną. Badania przeprowadzono na grupie 1832 osób powyżej 16. roku życia.
Zagorzali przeciwnicy blokady stron internetowych planują zaskarżenie ustawy. Inicjatorka, Franziska Heine, zebrała już pod swoją petycją 130 tysięcy podpisów. Wszyscy, którzy podpisali petycję boją się rozbudowy "infrastruktury cenzury". Petycją zajmie się najprawdopodobniej nowy Bundestag po wyborach we wrześniu 2009.
ml/ma/afp/dpa/ap