Bundeswehra szuka zagubionych karabinów
20 maja 2017Po zatrzymaniu porucznika Franco A., podejrzanego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego, niemiecka armia dokładniej przyjrzała się przypadkom zagubienia broni albo amunicji. Tygodnik „Der Spiegel” podaje, że jest ich więcej niż zakładano. Z informacji magazynu wynika, że tylko po ćwiczeniach strzeleckich Bundeswehry w 2015 roku, armii zginęły trzy karabiny szturmowe G36, dwa karabiny G3 oraz pistolet P8. W ubiegłym roku armia straciła w niewyjaśnionych okolicznościach dwie sztuki G36 , jeden pistolet P8 oraz trzy pistolety sygnałowe.
Spisek prawicowych ekstremistów?
Prokuratura federalna wyjaśnia obecnie najnowszy przypadek utraty broni. W lutym br. z pojazdu pancernego niemieckiej armii, stojącego na poligonie w Munster, skradziono dwa karabiny i cztery pistolety. Śledczy sprawdzają, czy sprawa ta może mieć związek z zatrzymanym porucznikiem. Prokuratorzy przyznają, że kradzieży tego typu mógł dokonać tylko ktoś „z wewnątrz” a nie pospolici złodzieje. W czasie, w którym doszło do kradzieży, w Munster stacjonował zaś inny żołnierz podejrzany o związki ze skrajnie prawicową grupą Franco A.
Zamach na czołowych polityków
Wiadomo już, że zatrzymany pod koniec kwietnia porucznik Franco A. przez kilka miesięcy wykradał z wojskowych magazynów amunicję. Prokuratura zarzuciła mu przygotowywanie poważnego ataku zagrażającego państwu. Według dotychczasowego śledztwa, Franco A. i jego dwaj partnerzy, mieli przeprowadzić zamachy na życie wysokiej rangi polityków, angażujących się na rzecz rzekomo chybionej polityki imigracyjnej i uchodźczej rządu. Chodziło m.in. o byłego prezydenta Niemiec Joachima Gaucka i obecnego ministra sprawiedliwości Heiko Maasa.
Na konto uchodźców
W 2015 roku Franco A., oszukując urzędników, zarejestrował się jako syryjski uchodźca i miał pod zmienionym nazwiskiem przygotowywać zamach. Śledczy podejrzewają, że oficer kierował się nienawiścią do obcokrajowców. Zdaniem ekspertów, Franco A. chciał, aby o przeprowadzenie zamachu zostałi oskarżeni uchodźcy.
Wojciech Szymański, Berlin