Bułgaria wobec kryzysu w Grecji. Zyska na nim czy straci?
11 lipca 2015„Często wybieramy się na zakupy do Bułgarii“, opowiada Demetra Apostolaki, mieszkanka liczącego ok. 50 tys. osób miasta Ksanti. Wiele produktów kosztuje tam dwukrotnie mniej niż w Grecji. Apostolaki mogła nawet nabyć w sąsiednim kraju kilka lekarstw, których nie mogła dostać w Grecji, podaje popularny bułgarski dziennik „24 czasa”, a bułgarskie ministerstwo spraw zagranicznych zaleca podróżującym do Grecji zabranie ze sobą zapasu lekarstw i paliwa.
Bułgarskie media donoszą, że Grecy z regionów przygranicznych przyjeżdżają do Bułgarii na zakupy. Żywność i paliwo są tam bowiem nawet o 30 procent tańsze niż w nękanej kryzysem Grecji.
Na operacje plastyczne i usługi dentystyczne
Oba południowoeuropejskie kraje łączą intensywne stosunki handlowe. W ciągu ostatnich dziesięciu lat greccy przedsiębiorcy zainwestowali w Bułgarii ok. 3,5 mld euro. Tym samym Grecja znajduje się na trzecim miejscu najważniejszych inwestorów zagranicznych w Bułgarii. Z kolei ponad 200 tys. bułgarskich pracowników napływowych i sezonowych pracujących w Grecji przywozi do domu co roku około 50-60 mln euro. Zależności jest jeszcze więcej: ok. 50 proc. bułgarskiego eksportu w sektorze energetycznym trafia do Grecji, 14.400 greckich firm zameldowanych jest w Bułgarii, jednocześnie kwitnie turystyka między obu krajami.
Bułgarski ekspert ds. turystyki Rumen Draganow tłumaczy, że wielu greckich turystów odwiedzających Bułgarię (a jest ich ponad milion rocznie) wykorzystuje swój wypoczynek u sąsiada do przeprowadzenia zabiegów dentystycznych lub operacji plastycznych. – Ceny w tym przypadku są dwu- a nawet trzykkrotnie niższe niż w Grecji. To samo dotyczy branży motoryzacyjnej – mówi Draganow. Greccy biznesmeni z regionów przygranicznych często jeżdżą samochodami zarejestrowanymi w Bułgarii. Powód jest prosty: oszczędzają nawet do 75 proc. podatków i kosztów ubezpieczenia. W rozmowie z DW bułgarski doradca gospodarczy Wladimir Popow twierdzi, że oszczedności z tego tytułu są dla wielu Greków powodem zgłoszenia swojej firmy w Bułgarii. Zachętą jest jeszcze istniejący u sąsiada podatek liniowy o stopie 10 proc.
Następstwa „grexitu“ dla Bułgarii
To wszystko sprawia, że wicepremier Bułgarii Tomislaw Donczew przyznał, iż opuszczenie przez Grecję strefy euro może mieć dla Bułgarii także pozytywne skutki. – Z powodu doskonałych warunków podatkowych i stabilnego klimatu ekonomicznego panującego w Bułgarii mogłoby dojść do wzmożonej migracji firm do naszego kraju – mówił. To z kolei oznaczałoby profity.
Czy w przypadku „grexitu“ coraz więcej Greków zacznie wydawać swoje pieniądze w Bułgarii i przeniesie do niej swoje powinności podatkowe, zmniejszając tym samym wpływy podatkowe greckiego budżetu? To nie takie proste – uważa bułgarski ekspert ds. gospodarczych Martin Wladimirow na łamach tygodnika „Kapitał”. „Brakuje przekonujących analiz. Można się nawet spodziewać odpływu kapitału z Bułgarii do Grecji”, konstatuje.
Z kolei kierujący siecią supermarketów Dimitar Spassow nie obserwuje żadnego znaczącego wzrostu liczby greckich klientów. Nawet turystyka w wielu miejscowościach przeżywa kryzys. Do wypoczynkowej miejscowości Sandanski przyjeżdżało jeszcze do niedawna 150 autokarów tygodniowo z greckimi turystami, obecnie tylko dwa, góra trzy – opisuje dziennik „Wall Street Journal“.
Tylko w jednej kwestii wszyscy eksperci są ze sobą zgodni. Koniec końców przeważą negatywne skutki greckiego kryzysu na jej stosunki handlowe z Bułgarią.
Alexander Andreev / Katarzyna Domagała