Bułgarscy policjanci patrolują w Dortmundzie
5 listopada 2013Inspektor Atanas Georgiev z Płowdiwu od 15 lat zajmuje się drobną przestępczością. Dwa tygodnie temu przybył do Niemiec z innym funkcjonariuszem bułgarskiej policji Dimitarem Dimitrowem z Sofii. Twierdzi, że praca w Dortmundzie jest bardzo zbliżona do tego, co robi w Bułgarii.
Bułgarscy policjanci są w Dortmundzie po raz drugi. Pierwszy raz byli tu w 2011 roku, gdy ich niemieccy koledzy nie mogli się uporać z uliczną prostytucją; większość dziewczyn była z Bułgarii.
W Dortmundzie Bułgarzy patrolują ulice miasta z niemieckimi kolegami. Są w cywilu i bez broni. Dzisiaj cała uwaga policji koncentruje się kieszonkowcach, na włamaniach i kradzieży metalu na złom.
Od przystąpienia Bułgarii do UE w 2007 roku, do Dortmundu przybywa coraz więcej Bułgarów; największa grupa to Romowie uciekający przed biedą z Płowdiwu.
Dortmundzka policja ceni sobie pomoc policji bułgarskiej, bo funkcjonariusze znają nie tylko język imigrantów i ich mentalność, lecz również struktury przestępcze w swoim kraju.
Już niedługo wolny rynek pracy dla Bułgarów i Rumunów w UE
Oficjalnie w Dortmundzie zameldowanych jest prawie 1700 Bułgarów. Przypuszcza się, że około 300-350 spośród nich ma powiązania ze strukturami przestępczymi.
Większość żyje w północnej części Dortmundu. - Tutaj jesteśmy też konfrontowani z największymi problemami – mówi szef dortmundzkiej policji Norbert Wesseler.
Liczy na to, że współpraca z bułgarską policją pomoże w przygotowaniu się do naporu Bułgarów po otwarciu unijnego rynku pracy dla Rumunów i Bułgarów 1 stycznia 2014 roku. – Nie wiemy, ilu Bułgarów do nas przyjedzie. Ale chcielibyśmy być na to przygotowani – mówi Wesseler.
Dlaczego rośnie przestępczość?
Pomysł wyszedł od Bułgarów – władze bułgarskie nie chciały być skonfrontowane z zarzutem, że pozostawiają Niemców samych z tym problemem.
Po bułgarskich policjantach przybędą pracownicy socjalni, bo większość imigrantów z Bułgarii nie zna niemieckiego i bez pomocy nie jest w stanie załatwić koniecznych formalności.
- Jest to jeden z powodów, dlaczego wielu z nich pada ofiarą struktur mafijnych – wyjaśnia Marita Hetmeier, była członkini dortmundzkiej Rady Miejskiej.
- Z jednej strony można oficjalnie przyjechać do Dortmundu albo autobusem liniowym, albo samolotem z Płowdiwu. Ale niektórzy wybierają drogi nieoficjalne. Polega to na tym, że ktoś z Niemiec jedzie mikrobusem do Bułgarii, załadowuje tam ludzi i wraca, po czym daje im dach nad głową, wyjaśnia dokąd mają się udać i gdzie mogą pracować. Ale to kosztuje. Ponieważ często nowi przybysze nie znajdują pracy, nie mogą zapłacić haraczu. Jeśli nie uda im się zdobyć pieniędzy drogą legalną, popadają w przestępczość – mówi Hetmeier.
Miasto chciałoby poprawić sytuację przybyszy
– Musimy się zatroszczyć o tych, którzy już mieszkają w Dortmundzie - podkreśla Diane Jaegers z Wydziału Prawnego Miasta. Największymi problemami są brak znajomości niemieckiego, bezrobocie i strach przed władzami. - Te bariery trzeba jakoś usunąć – uważa Jaegers.
Rząd bułgarski ma dalsze plany
Władze Bułgarii zamierzają ze swej strony wesprzeć również inne miasta w RFN. Georgi Nenov, przedstawiciel bułgarskiego MSW w Ambasadzie Bułgarii w Berlinie, powiedział w rozmowie z Deutsche Welle, że w najbliższych miesiącach bułgarscy pracownicy socjalni udadzą się także do Mannheimu, Duisburga, Berlina i Hanoweru.
DW / Iwona D. Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke