Były szef VW jest nadal na liście płac koncernu
20 grudnia 2015Były szef koncernu Volkswagena Martin Winterkorn do chwili zakończenia zawartej z nim umowy o pracę pod koniec 2016 roku, pozostaje formalnie pracownikiem firmy i nadal zarabia krocie. Winterkorn ustąpił ze stanowiska prezesa zarządu po ujawnieniu afery spalinowej VW, ale jego umowa o pracę nie została rozwiązana. Poinformowały o tym w piątek 18 grudnia magazyn gospodarczy "Handelsblatt" i redaktorzy audycji "Frontal 21" nadawanej przez drugi kanał niemieckiej telewizji publicznej ZDF.
Z Winterkornem zawarto porozumienie, na mocy którego jego umowa o pracę zostanie rozwiązana dopiero pod koniec 2016 roku. Indagowany w tej sprawie rzecznik prasowy koncernu z Wolfsburga odmówił odpowiedzi wyjaśniając, że szczegóły umowy o pracę pozostają tajemnicą umawiających się stron, w związku z czym nie może zająć stanowiska w tej sprawie.
Formalnie w porządku, moralnie nie bardzo
Ze strony przedstawicieli związków zawodowych w koncernie Volkswagena uzyskano informacje, że powyższe rozwiązanie jest korzystne dla firmy, ponieważ rozwiązanie umowy o pracę z Winterkornem kosztowałoby ją dużo więcej. Chodzi tu o podstawę wymiaru świadczeń. Formalne utrzymanie w mocy umowy o pracę z byłym prezesem zarządu VW oznacza bowiem, że jego bonus w tym roku zostanie obliczony w oparciu o tegoroczne dochody firmy. Te zaś są dużo niższe od zakładanych wskutek obciążeń związanych z akcją serwisową samochodów, w których zainstalowano oprogramowanie pozwalające manipulować emisją spalin. Krótko mówiąc, Winterkorn zarobi w tym roku znacznie mniej niż zarobiłby, gdyby umowa o pracę z nim została rozwiązana i wypłacono by mu pełną odprawę za jej wcześniejsze rozwiązanie.
Indagowani w tej sprawie związkowcy przyznali, że takie rozwiązanie jest zgodne z przepisami, ale można mieć co do niego wątpliwości natury moralnej. Ich zdaniem byłoby lepiej, gdyby Winterkorn "dobrowolnie zrezygnował z bonusu w tym roku". Martin Winterkorn w roku 2013 zarobił w koncernie VW ponad 15 mln euro. Najwięcej ze wszystkich prezesów zarządów wszystkich spółek niemieckich notowanych na giełdzie we Frankfurcie nad Menem.
Z obawy przed horrendalną odprawą
Początkowo koncern VW zamierzał jak najszybciej rozstać się Winterkornem. Ówczesny szef rady nadzorczej koncernu Berthold Huber został 25 września upoważniony przez nią do przeprowadzenia z nim rozmowy na temat zakończenia umowy o pracę. W ten sposób próbowano uniknąć konieczności wypłacenia mu dodatkowej odprawy, związanej z jej wcześniejszym rozwiązaniem. Jak informuje dziennik gospodarczy "Handelsblatt" kontrolerzy, a zwłaszcza przedstawiciele kraju związkowego Dolnej Saksonii oraz rady zakładowej, obawiali się, że wypłacenie Winterkornowi ogromnej odprawy tuż po ujawnieniu skandalu spalinowego VW mogłoby wywołać w kraju falę powszechnego oburzenia i dodatkowo zaszkodziłoby wizerunkowi firmy.
Członkowie niemieckiego Stowarzyszenia dla własności papierów wartościowych (DWS) nie widzą żadnego problemu w utrzymaniu umowy o pracę z byłym prezesem zarządu koncernu Volkswagena. Prezes DSW Ulrich Hocker wyjaśnił, że w takich razach zawiera się z reguły dwie umowy o pracę: tę "zwykłą" i drugą, odnoszącą się do funkcji prezesa zarządu spółki. Może się zatem zdarzyć, że po ustąpieniu z funkcji prezesa zarządu zwykła umowa o pracę pozostaje w mocy. Nie ma w tym nic niezwykłego, podkreślił Hocker.
Nie wiadomo, czy Winterkorn otrzyma dodatkową odprawę. Gdyby tak się stało, to korzystałby z niej maksymalnie przez dwa lata. Członkom zarządu Volkswagena obok odprawy przysługuje także "Ruhegehalt", czyli, dosłownie "emerytura urzędnicza", ale w tym przypadku chodzi o specjalne świadczenia emerytalne dla meneżerów wysokiego szczebla. W przypadku Martina Winterkorna jego dochody jako emeryta utrzymywałyby się, przynajmniej teoretycznie, na poziomie 70 procent jego zarobków jako prezesa zarządu VW.
dpa,afp,rtr / Andrzej Pawlak