"Będą ogromne zmiany". Opinia niemieckiego socjologa
6 września 2015Portal tagesgschau.de rozmawiał o rysujących się zmianach z socjologiem Meinhardem Miegelem, szefem think tanku "Denkwerk Zukunft".
tagesschau.de: Niemieckie MSW liczy się z tym, że w bieżącym roku do Niemiec przybędzie 800 tys. uchodźców. Czy oznacza to dla Niemiec tylko wyzwanie, czy będzie jednak ponad siły kraju?
Meinhard Miegel: Niemcy to silny i bogaty kraj. Ale nie oznacza to, że może przyjąć nieograniczoną liczbę imigrantów. Przypuszczalnie w przyszłym i kolejnym roku liczba ta utrzyma się na tym samym poziomie i wtedy będzie można mówić o 2,5 mln imigrantów w przeciągu trzech lat.
Potencjał i problemy
Jakie będą społeczne reperkusje napływu takiej rzeszy ludzi?
Zmieni to istniejące struktury: na rynku pracy, na rynku mieszkaniowym. Nawet, jeżeli trudne jest takie porównanie, ale po II wojnie światowej do wyniszczonego wojną kraju przybyło 12 mln przesiedleńców. Nie lada wysiłkiem było, żeby ich przyjąć i zasymilować. Wtedy może było lżej tylko ze względu na to, że ci ludzie należeli do tego samego kręgu kulturowego i mówili tym samym językiem. Ale teraz Niemcy też są zdolne do takiego wysiłku. Będzie na to z pewnością potrzeba sporo pieniędzy i przyniesie to także znaczne zmiany w społeczeństwie. Czy w trakcie tego procesu dojdzie do zatargów czy wyniknie z nich jakiś postęp, tego nie można właściwie przewidzieć.
Jak Niemcy mogą się najlepiej przygotować do takiego scenariusza?
Należy realistycznie przeanalizować szanse i ryzyko takiego rozwoju sytuacji. Kto chce kurczowo trzymać się swojego dotychczasowego świata, temu zmiany te nie wyjdą na dobre i będzie z ich powodu cierpiał. Z drugiej strony trzeba będzie też przyswoić sobie nowe idee i umiejętności. Imigrantów cechuje zazwyczaj wysoka motywacja, by odnaleźć się i asymilować w nowym kraju.
Jak duży napływ byłby korzystny dla Niemiec w obliczu przemian demograficznych?
Jeżeli Niemcy chciałyby utrzymać obecny stan populacji, także pod względem struktury wiekowej, potrzebowałyby napływu pół miliona, najlepiej młodych ludzi rocznie. Ja uważam, że nie jest to ani realistyczne ani pożądane, ponieważ generalnie populacja ziemska się starzeje. Jeżeli chodziłoby tylko o utrzymanie obecnego stanu populacji wystarczyłby napływ 300 tys. osób. Niemcy muszą się właściwie nastawić na to, że ich społeczeństwo będzie się kurczyło i starzało.To wymaga jednak zupełnie innej polityki niż ta, jaką uprawia się od lat, na przykład w dziedzinie zaopatrzenia emerytalnego czy opieki zdrowotnej.
Potrzebna jest ustawa imigracyjna
Jaki potencjał tkwi w spodziewanych 800 tys. imigrantów?
Wielu z nich ma w sobie ogromny potencjał, ma kwalifikacje. Będziemy świadkami tego, jak setki tysięcy z nich bez większych problemów albo z minimalnymi problemami będzie się asymilować. Ale doświadczymy także tego, że wielu z nich będzie miało poważne problemy. Dlatego nie da się zwyczajnie zestawiać liczb udanej czy pożądanej imigracji. Pożądanym napływem można najlepiej sterować, kiedy dany kraj sam definiuje się jako kraj napływowy. Niemcy jak do tej pory nie zrobili takiego kroku. Czyli potrzebna jest nam jak najszybciej ustawa imigracyjna, Oprócz tego należy osobno rozpatrywać kwestie prawa azylowego, tzn których ludzi należy przyjmować z powodów etycznych czy humanitarnych.
Czy można w tym względzie wykorzystać doświadczenia innych państw?
W Europie nie spotkaliśmy się jeszcze z taką sytuacją, jak obecna, czyli nie możemy też sięgać do żadnych doświadczeń. Zdani jesteśmy na eksperymenty i można tylko żywić nadzieję, że dla wszystkich przebiegną one pomyślnie. Społeczeństwo zrobiło już pierwszy krok, budząc w ogóle świadomość zagadnienia imigracji. Tak powstaje postawa przyjaznego podejścia do imigrantów.
rozmawiała Ute Welty / tł. Małgorzata Matzke