031109 Hafenrundfahrt
3 listopada 2009"Serdecznie witam na pokładzie i zapraszam na przejażdżkę tropami Trzeciego Świata" - tak na pokładzie statku wycieczkowego "Edwin" wita 20 gości Bernhard Scholler. Jego barka płynie po portowych kanałach tą samą trasą, co inne statki, lecz objaśnienia dotyczące mijanych obiektów i przeładowywanych towarów mają inny ciężar gatunkowy i treść.
Mijając wysokie ceglane zabudowania Miasta Spichlerzy przewodnik wyjaśnia, że kiedyś znajdowała się tu giełda kawy. Obecnie składowane są w tym miejscu przede wszystkim orientalne dywany. "To największe w Europie magazyny dywanów. Trzeba zwrócić uwagę na to, jak zostały wyprodukowane, w jakich warunkach. Część producentów otwarcie przyznaje, że dywany były tkane przez dzieci".
Bernhard Scholler nie jest zwyczajnym przewodnikiem - nawet jeżeli prowadzone przez niego przejażdżki sprawiają wrażenie zwyczajnych. Opowiada o kulisach i zależnościach rządzących światowym handlem, o wymianie krajów zachodnich z Afryką, Azją i Ameryką Łacińską.
Para Austriaków, Peter i Maria, zupełnie świadomie zdecydowali się na taką właśnie przejażdżkę:
"Tu nie słyszy się utartych frazesów i wygładzonych faktów. Jest mowa o problemach: warunkach pracy robotników portowych czy warunkach produkcji w krajach Trzeciego Świata".
Za Miastem Spichlerzy kapitan kieruje statek w kierunku Łaby i portowych nabrzeży. "Teraz mijamy główny punkt przeładunku bananów - wyjaśnia przewodnik - z Hamburga trafiają do wszystkich krajów nadbałtyckich, a nawet Czech".
Połowę egzotycznych owoców, przeładowywanych w Hamburgu stanowią właśnie banany. "Rynek podzieliły między siebie właściwie trzy koncerny: Dole, Belmonte i Chiquita. Kontrolują cały eksport nie dopuszczając mniejszych producentów np. z Nikaragui" - mówi przewodnik i puszcza w obieg zdjęcia, na których widać w jaki sposób przeprowadzane są opryski pestycydami na plantacjach.
Dalej trasa wycieczki prowadzi do w pełni zautomatyzowanego portu kontenerowego. Coraz mniej ludzi pracuje przy rozładunku kontenerowców, zawód typowego robotnika portowego właściwie przechodzi do historii. Poza tym na skutek kryzysu finansowego przeładunki w hamburskim porcie tak spadły o 30 procent. Aby obniżyć koszty transportu niemieckie statki pływają z reguły pod zagranicznymi banderami - Wysp Bahama czy Panamy. Pracujący na nich marynarze pochodzą przeważnie z Azji. To pozwala ominąć niemieckie przepisy i płacić im dumpingowe stawki - tego również można się dowiedzieć podczas "krytycznego" rejsu wycieczkowego.
Verena Herb / Małgorzata Matzke
red.odp.: Agata Kwiecińska