Chciał zabić Polaków? Proces przeciwko podpalaczowi z Saksonii-Anhalt
7 maja 2012Na wstępie rozpoczętego w poniedziałek (7.05.12) procesu przed sądem landowym w Magedburgu o usiłowanie zabójstwa oskarżony zaprzeczył jakoby miał zamiar zabić polsko-niemiecką rodzinę. "Nie chciałem nikogo skrzywdzić" – stwierdził. Dodał, że właściwie nie ma nic przeciwko cudzoziemcom. Przyznał jednak, że w feralnym dniu wypił dużo alkoholu, i nie pamięta co robił.
Prokuratura zarzuca bezrobotnemu 21-latkowi, że w styczniu (2012) przed wejściem do wielorodzinnego domu w miejscowości Flechtingen-Behnsdorf (Saksonia-Anhalt) podpalił zbiornik na deszczówkę. Gryzący dym wypełnił klatkę schodową uniemożliwiając ludziom opuszczenie mieszkań. Ewakuację mieszkańców przeprowadziła dopiero straż pożarna. Nikt nie odniósł obrażeń.
Prokuratura wniosła akt oskarżenia z tytułu usiłowania zabójstwa w jedenastu przypadkach. Sąd przychylił się do zarzutu usiłowania zabójstwa w co najmniej jednym przypadku. Oskarżonemu grozi wieloletnia kara więzienia.
Adwokat oskarżonego poinformowała na wstępie procesu, że jej klient żałuje tego, co się stało. Jak stwierdziła, mężczyzna zapalił przy wejściu do domu jedynie papierosa i – ewentualnie – w stanie upojenia alkoholowego spróbował podpalić pojemnik. Zaprzeczyła, jakoby jej klient kierował się nienawiścią do cudzodziemców.
Zeznania świadków
Sąd przesłuchał policjantkę, która rozmawiała z oskarżonym krótko po jego aresztowaniu. Według niej mężczyzna ze szczegółami relacjonował przebieg zdarzenia feralnej nocy. Przyznał się wtedy także, że namalował swastykę na jednym z zaparkowanych przed domem samochodów. Twierdził, że jest skonfliktowany z jednym z członków polsko-niemieckiej rodziny.
Inny świadek zeznał, że w dniu zajścia widział oskarżonego ubranego w czarną kurtkę i glany. W rozmowie z nim dał do zrozumienia, że jest wściekły na codzoziemców.
W czasie jednego z pierwszych przesłuchań oskarżony mężczyzna twierdził, że podalił pojemnik, ponieważ został do tego zmuszony przez uzbrojonego w pistolet Polaka. Teraz odwołał te zeznania tłumacząc, że "był wtedy w panice".
Proces w Magdeburgu potrwa co najmniej do piątku (12.05.12).
dpa/ Bartosz Dudek
red. odp. Agnieszka Rycicka