Checkpoint Charlie. Szczególne miejsce pamięci
8 listopada 2019Tutaj, gdzie turyści z Polski i całego świata z uśmiechem pozują do zdjęć, znajdowało się do 1990 roku najsłynniejsze przejście graniczne na terenie podzielonego miasta, tzw. Checkpoint Charlie.
Wiele elementów ówczesnej scenerii już nie istnieje. Także mur, który od 13 sierpnia 1961 do 9 listopada 1989 odgradzał hermetycznie wschodnią od zachodniej części miasta. Tylko czerwono-brązowe kostki bruku przypominają o przebiegu muru w tym miejscu. Także charakterystyczna budka amerykańskich strażników została zlikwidowana krótko po obaleniu muru. Obecnie znajduje się w Muzeum Sprzymierzonych berlińskiej dzielnicy Dahlem.
Dziś na jej miejscu, na dawnym Checkpoint Charlie stoi kopia postawiona 13 sierpnia 2000 – biała budka z megafonem, reflektorami i tablicą z napisem "US Army Checkpoint" na dachu oraz barykadą worków z piaskiem przed drzwiami. Worki wypełnione są jednak tak naprawdę betonem, ponieważ prawie żaden turysta nie omieszka nie oprzeć się o nie pozując do zdjęcia.
Historia na dotknięcie ręki
Berlińczycy raczej rzadko tu zaglądają. Dla turystów z całego świata Checkpoint Charlie to jedna z największych atrakcji turystycznych miasta. Przyjeżdżają tu metrem, na hulajnogach i w autobusach wycieczkowych. Cały dzień zaludniają ten dziwaczny melanż zabytków historii i kiczu.
O historii tego miejsca opowiadają wielkie plansze, z których można dowiedzieć się o tym, jak 1945 r. zwycięskie mocarstwa podzieliły Berlin na cztery strefy okupacyjne, jak później doszło do napięć między zachodnimi aliantami a Sowietami, jak powstały dwa państwa niemieckie i jak kierownictwo NRD 13 sierpnia 1961 roku zamknęło granice Berlina Zachodniego.
Dalej dowiedzieć się można o otwarciu tej granicy 9 listopada 1989 i rozbiórce muru przez tak zwanych "dzięciołów", którzy rozbijali mur na drobne kawałki. Te kawałki wraz z certyfikatem autentyczności można zresztą kupić w pobliskim kiosku w cenie 6,99 euro za sztukę. Oprócz tego w ofercie są kartki pocztowe z wizerunkiem muru, magnesy i reprinty gazet z przełomowych lat 1961 i 1989.
Grunt to pamiątka
W pobliskiej Black Box Cafe w menu można znaleźć zapiekanki o wdzięcznych nazwach "Cztery sektory" czy "Amerykańska pułapka". A zaraz naprzeciwko widnieje świetny motyw do selfie – orginalny fragment muru, ostukany przez "dzięcioły". Turyści z Chin korzystają z tego całymi grupami. Nagle zaczynają wąchać. Co to tak dziwnie pachnie? Na rozwiązanie zagadki nie trzeba czekać długo. Oto zbliża się kawalkada oryginalnych trabantów z turystami za kierownicą. Charakterystyczny odgłos silników dwusuwowych i dymiące rury wydechowe przybliżają klimat enerdowskiego socjalizmu.
Mijając inne sklepy z pamiątkami dojść można do "Muzeum Muru", które w małych, gęsto zapakowanych eksponatami pomieszczeniach opowiada "całą historię" – o ucieczce z NRD w walizkach, specjalnie przystosowanych samochodach, tunelami i przez morze. To muzeum należy do najpopularniejszych w mieście, wstęp kosztuje 14,50 euro. W muzealnym sklepie można znaleźć koszulki, kubki, torby i parasole ze wszystkim co ma związek z murem.
Spojrzenie za mur
Ulica przed wejściem nazwana jest imieniem Rudi'ego Dutschke, legendarnego przywódcy zachodnioberlińskiego ruchu studenckiego, który w kwietniu 1968 ciężko ranny przeżył zamach na swoje życie. Jego Berlin był zamurowany. Szczególnie widoczne było to w dzielnicy Kreuzberg otoczonej przez mur z trzech stron. W jego cieniu swój alternatywny styl życia pielęgnowali pankowie, muzycy, artyści i studenci w zajętych przez siebie nielegalnie kamienicach i cygańskich wozach. Wszyscy przyzwyczaili się jakoś do rzeczywistości podzielonego miasta.
Jak ono wyglądało, można przekonać się naprzeciwko "Muzeum Muru". Artysta Yadegar Asisi ustawił tu jedno z najsłynniejszych swoich dzieł – panoramę ukazującą zaniedbane kwartały dzielnicy Kreuzberg z sąsiadującym pasem śmierci i umocnieniami granicznymi. Rzeczywistość podzielonego miasta w pigułce.
Człowiekiem, który może o tym wiele o powiedzieć, jest Michal Hartman, ex- punk i fotograf, jeden z trzech świadków epoki z wschodniego i zachodniego Berlina, z którym można odbyć swoistą podróż w czasie. To najnowsza atrakcja turystyczna tego typu.
Autobusem do NRD
Dzięki specjalnym okularom turyści mogą odbyć taką podróż w rzeczywistości wirtualnej. Na pobliskiej Zimmerstrasse można wsiąść do makiety enerdowskiego autobusu. Dzięki okularom i słuchawkom można się rzeczywiście przenieść do epoki socjalizmu i ruszyć ulicami wschodniego Berlina wysłuchując opowieści Hartmana i jego kolegów. W czasie wirtualnej przejażdżki nie może oczywiście zabraknąć trabantów, którymi dziś turyści jeżdżą ulicami Berlina, jakby byli na safari. Wystarczy zdjąć okulary, by wrócić do teraźniejszości. I coś wypić. Na terenie byłej strefy śmierci. W strefie niczyjej zimnej wojny na przekąskę zaprasza Charlie Beach Bar. Z palmami, leżakami i plażowym piaskiem.