"Chiny łamią prawa człowieka"
10 sierpnia 2008DW: Czy napotkał Pan osobiście na przypadki naruszania praw człowieka w Pekinie?
Günter Nooke : Oczywiście w Chinach mają miejsce naruszenia praw człowieka, i to w wielu kategoriach. Osobiście stwierdzam, że to niedopuszczalne, by wymagać od dziennikarzy, którzy chcą przeprowadzać wywiady w pobliżu placu Tiananmen, aby zgłosili to na dzień wcześniej, bo przecież dochodzi tam do spontanicznych demonstracji. Należy zagwarantować wolność słowa wszystkim obywatelom, także i Chińczykom, a także swobodny dostęp do mediów i spełnić wszystkie obietnice, złożone w związku z olimpiadą.”
DW: Czy dostrzega Pan ograniczenia swobody pracy zagranicznych dziennikarzy?
Günter Nooke : "Tak, moim zdaniem dotyczy to stosunków MKOl wobec miejscowych organizatorów tu, w Pekinie. Najbardziej jednak przejmuję się - jako pełnomocnik do spraw praw człowieka rządu Niemiec - naruszaniem praw Chińczyków przed i przypuszczalnie i po olimpiadzie, zatem przede wszystkim o dostęp do internetu, wolność słowa i wyznania. Prześladuje się tu różne religie, w tym także rzymsko-katolicką. Ważna jest także kwestia wyznaniowej i kulturowej autonomii takich mniejszości, jak Tybetańczycy czy Ujgurzy. Czy potwornego aresztu administracyjnego, który zezwala na zamykanie bez wyroku w obozach do lat 4 bez jakiegokolwiek procesu i na pobyt w obozach pracy po wyroku. A zatem spektrum naruszania praw człowieka w Chinach jest niezwykle szerokie.”
DW: Czy nie dostrzega Pan ustępstw ze strony władz w Pekinie ?
Günter Nooke : "Uważam że nie należy zbytnio oczekiwać poprawy sytuacji w zakresie wymienionych przeze mnie przypadków naruszeń praw człowieka w związku z olimpiadą. Ale można stwierdzić, że na skutek przyjazdu gości z zagranicy, otwarcia, czy osobistych kontaktów – bowiem wielu Chińczyków pracuje z zagranicznymi sportowcami czy trenerami – a także i turystów, którzy przybywają do Pekinu, otwarcie na świat powoli następuje.
Także i w skutek tego, że miliony ludzi nauczyło się angielskiego, a zatem mogą oglądać w internecie angielskie strony, uzyskując z nich informacje, nie cenzurowane przez władze chińskie. Uważam, że kroki te na średnią czy dłuższą metę przyniosą jakiś skutek. Trzeba też przyznać, że rozwój gospodarczy, boom, nowe fabryki i technologie przyczyniają się do poprawy sytuacji socjalnej milionów mieszkańców Chin. A spełnienie wymogów populacji liczącej miliard trzysta milionów mieszkańców świata to nie drobiazg.”
DW: Przed igrzyskami mówiono o bojkocie, zwłaszcza po demonstracjach w Tybecie. I nie brak wypowiedzi, jak ta, rzecznika kanadyjskiego komitetu olimpijskiego, Pounda, który powiedział, że gdyby nie trzęsienie ziemi to doszłoby jednak do bojkotu. Co Pan na to?
Günter Nooke : "Nie uczestniczę w spekulacjach, nie uważam też, że to słuszne. Uważam, że powinniśmy wykorzystać te igrzyska do poruszenia spraw bolących Chińczyków. Ale nie jest naszym celem szkodzenie sportowcom, którzy przybyli do Pekinu, bo ktoś podjął decyzję, by igrzyska tu się odbyły. Powiem nawet, że Chińczykom bardziej pomoże, gdy będziemy im życzyć sukcesu w igrzyskach, podtrzymując nasze żądania z zakresu praw człowieka. Wbrew temu, co się mówi, igrzyska są przejawem polityki. Były one odpowiedzią na ideę porozumienia narodów i zachowania pokoju na świecie i praw człowieka; zawsze były one imprezą polityczną, i taką są też w innych krajach; kiedy w Australii stosunek do Aborygenów znalazł się na porządku dziennym, to to też była polityka. Oczywiście chińskie kierownictwo chce pokazać co ten kraj potrafi i to jest wspaniały owoc pracy, te budowle i ta olimpijska organizacja. To też służy osiągnięciu politycznego sukcesu. Inne grupy, cierpiące tu z powodu naruszania praw człowieka, chcą wykorzystać igrzyska do zwrócenia uwagi na swe problemy. Tym samym poznajemy pełny obraz Chin, a nie tylko piękną fasadę. Nie jestem w stanie przewidzieć, co się może wydarzyć, ale nie wolno żądać od ludzi by zamilkli, jeśli nie chcą mówić o sporcie”.