"Chodził po ogródku modląc się"
23 marca 201395-letnia Helma Schmidt do dziś jeszcze dokładnie pamięta chwile, kiedy na stancji mieszkał u niej Jorge Mario Bergoglio. Wskazuje na krzesło pod oknem, z którego rozciąga się widok na malowniczą dolinę Renu.
- Często tu siadywał - opowiada starsza pani, która w roku 1985 na dwa miesiące przyjęła pod swój dach sympatycznego Argentyńczyka. Uczęszczał na kurs niemieckiego do działającego wtedy w pobliskim Boppardzie Instytucie Goethego. We Frankfurcie nad Menem studiował na wydziale teologicznym St. Georgen.
Skromny i normalny
Kiedy Jorge Mario Bergoglio został wybrany papieżem, starsza pani szybko skojarzyła sobie gościa sprzed lat z Franciszkiem I.
Bergoglio miał wtedy 48 lat. - Był bardzo skromny, bardzo normalny - opowiada Helma Schmidt. - Do głowy by mu wtedy nie przyszło, że kiedyś zostanie papieżem. Kiedy mieszkał u niej rozmawiali o wszystkich możliwych sprawach. - W innym wypadku nie powstałaby taka sympatyczna relacja. Bergoglio wtopił się w życie domu, zaznacza. - Czasami przechadzał się po ogródku modląc się. Był zwyczajnym, skromnym człowiekiem; pasował do nas - wspomina.
Tam, gdzie przyszły papież Franciszek siedział z nią przy stole, i gdzie mieszkał, także i teraz jest przytulnie i zwyczajnie. Na drewnianej podłodze leżą dywany, na parapecie stoją doniczki z kwiatami, figurka psa i porcelanowe gołąbki. Dom państwa Schmidt leży nieco powyżej centrum Boppardu, przy wąskiej uliczce Peter-Josef-Kreuzberg-Strasse.
Helma Schmidt nie przeoczyła ani sekundy transmisji z Watykanu i była niesłychanie zaskoczona wyborem konklawe. Podczas gdy o tym opowiada, wyciąga plik listów. Z Jorge Mario Bergoglio korespondowała potem przez wiele lat; pisali do siebie na święta, ale nie tylko. Zebrał się niezły stosik listów. Na kopertach odciśnięte są stemple "Via Aerea", a nadawcą listów był "Arzobispo" - arcybiskup Bergoglio.
Nie zapomniał Boppardu
Listy napisane są starannie, atramentem, po niemiecku. - Zawsze tak pisał - zaznacza pani Schmidt - i czasami w liście dodawał, że się za nas modli. W roku 1992 poinformował państwa Schmidt, że został biskupem pomocniczym Buenos Aires. W liście z 2007 roku podkreślał, że często wspomina miesiące spędzone w Boppardzie. Często przysłuchiwał się, jak mąż pani Schmidt grał na pianinie. - Rzadko kiedy siedział sam w swoim pokoju - dodaje starsza pani.
Helma Schmidt i młodszy od niej o 10 lat mąż chcą wznowić teraz korespondencję z obecnym papieżem. - Dostałam już jego adres - zaznacza pani Schmidt, wyjaśniając, że chce mu pogratulować. Nawet jeżeli w późniejszych latach przez ich dom przewijało się jeszcze wielu zagranicznych studentów Instytutu Goethego, papieżem został tylko jeden z nich.
dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.:Barbara Cöllen