Ci rosyjscy sportowcy stoją murem za Putinem
25 marca 2022Na moskiewskim Stadionie Olimpijskim Łużniki pod kuriozalnymi hasłami typu „Dla świata bez nazizmu, dla Rosji i prezydenta” Rosjanie świętowali w ubiegłym tygodniu ósmą rocznicę nielegalnej aneksji Krymu. Wydarzenie zgromadziło ponad 100 tysięcy widzów. Na wiecu, na którym przemawiał Władimir Putin, pojawili się też znani rosyjscy sportowcy m.in. pływak Jewgienij Ryłow, para łyżwiarzy figurowych Jewgienija Tarasowa i Władimir Morozow bądź narciarz Aleksander Bolszunow.
Ostatniego z wymienionych, trzykrotnego złotego medalistę Igrzysk Zimowych w Pekinie, spotkała za to ostra krytyka z zagranicy. – Można się zastanawiać, czy zostali do tego zmuszeni, czy naprawdę są aż tak głupi, by to robić” – skomentował szwedzki biathlonista Sebastian Samuelsson w rozmowie ze szwedzkim dziennikiem Aftonbladet.
Inaczej niż wielu innych sportowców na paradzie Bolszunow powstrzymał się od noszenia symbolu „Z” - wykorzystywanego przez rosyjskie wojska atakujące Ukrainę, mimo że jest członkiem Federalnej Służby Wojsk Gwardii Narodowej Rosji. Tuż po zdobyciu trzech złotych medali w Pekinie został nawet awansowany na kapitana. Ale Bolszunow wywoływał już kontrowersje, choćby po tym jak umieścił w mediach społecznościowych zdjęcie w stroju sportowców z ZSRR. Co prawda szybko je usunął, ale współpracująca z nim firma Rossignol nie była zadowolona. Francuski producent sprzętu narciarskiego uznał to za niewłaściwe w kontekście sytuacji w Ukrainie i zakończył współpracę z medalistą olimpijskim.
„Jestem za prezydentem”
Skoczek narciarski Jewgienij Klimow na skoczni spisuje się zwykle średnio, ale niedawno też zadbał o rozgłos. Podczas konkursu Pucharu Świata w fińskim Lahti wystąpił w rękawiczkach, na których znalazła się flaga oraz godło Rosji. Stało się tak kilka dni po zbrojnej napaści na Ukrainę. Zachowanie Klimowa odebrano jako ostentacyjne poparcie dla inwazji.
Orszak znanych nazwisk sportów zimowych uzupełnia łyżwiarz Jewgienij Pliuszczenko. Dwukrotny złoty medalista olimpijski tłumaczył, że „nie można mieszać sportu z polityką”. Zwracał uwagę na „dyskryminację Rosjan” oraz „niesłuszne sankcje” wzywał też do „pokonania różnic politycznych”. Koniec końców jednak łyżwiarz stwierdził, że „wierzy w prezydenta” Putina.
Jednym z najgłośniejszych nazwisk popierających wojnę jest też były bokserski mistrz świata w wadze ciężkiej Aleksander Powietkin. Bokser w usprawiedliwianiu rosyjskiej napaści na Ukrainę podparł się słowami rosyjskiego reżysera Siergieja Bodrowa o tym, że „siła tkwi w prawdzie”. Pisał też o „eksterminacji Słowain w Donbasie”. „Dlatego jestem za prezydentem” – przekazał na swoim Instagramie Powietkin, tłumacząc, że „Putin dba o zwykłych ludzi, na których pasożytuje ukraiński nazizm”.
„Dyskryminacja Rosjan”
"Rosyjski arcymistrz szachowy Siergiej Karjakin został wykluczony z rywalizacji na sześć miesięcy z powodu poparcia dla inwazji na Ukrainę" – ogłosiła Międzynarodowa Federacja Szachowa (FIDE). Słowo „rosyjski” ma w wypadku tego szachisty zgoła inne znaczenie niż w wypadku pozostałych sportowców. Karjakin do dziewiętnastego roku życia reprezentował Ukrainę, gdzie się urodził. W 2009 roku zmienił obywatelstwo na rosyjskie. Dość szybko zaczął prezentować radykalną zmianę poglądów. W 2014 roku poparł zajęcie Krymu, a ostatnio napisał list poparcia dla Putina. Tuż po decyzji o jego wykluczeniu Karjakin nie okazał skruchy i napisał, że „nadal postąpiłby tak samo”.
Nie milknie również echo skandalu zawodów Pucharu Świata w gimnastyce w Dosze. 20-letni Iwan Kuljak startował jako zawodnik „neutralny”, w związku z zakazem używania symboli narodowych Rosji. Na podium zaprezentował się z literą Z na piersi, tuż obok zwycięzcy z Ukrainy Ilji Kowtuna. Sprawca zamieszania nie widział w tym nic złego, tłumacząc, że czuł się prowokowany przez ukraińskich gimnastyków. Ostatecznie Światowa Federacja Gimnastyczna wykluczyła wszystkich sportowców z Białorusi i Rosji.