Ciemne chmury nad Volkswagenem. Chodzi o kredyt
1 sierpnia 2017Niemiecki koncern samochodowy Volkswagen musi odpowiadać na nowe zarzuty w związku z aferą spalinową. Tym razem chodzi jednak o nieprawidłowości natury finansowej. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych podejrzewa, że ubiegając się o kredyt w Europejskim Banku Inwestycyjnym koncern świadomie podał nieprawdziwe informacje.
Menadżerowie wiedzieli?
Chodzi o 400 milionów euro, jakie EBI pożyczył Volkswagenowi. Pieniądze te miały zostać przeznaczone na rozwój nowoczesnych, ekologicznych silników. Wszystko wskazuje jednak na to, że środki wykorzystano do stworzenia silników diesla wyposażonych w mechanizm fałszujący dane o rzeczywistej emisji spalin. Inspektorzy z Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych twierdzą, że menadżerowie Volkswagena ubiegając się o pożyczkę wiedzieli, że chodzi o silniki diesla, które są ekologiczne tylko na papierze. W takim przypadku Europejski Bank Inwestycyjny zapewne nigdy nie udzieliłby Volkswagenowi kredytu.
Jak podaje niemiecka stacja ARD inspektorzy Urzędu rozpoczęli postępowanie sprawdzające wobec koncernu w 2015 roku i właśnie je zakończyli. Jednocześnie Urząd przekazał sprawę do prokuratury w Brunszwiku z prośbą o podjęcie kroków prawnych.
Volkswagen odpiera zarzuty
Volkswagen zdecydowanie odpiera zarzuty formułowane przez Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Koncern poinformował, że środki otrzymane z EBI zostały wykorzystane zgodnie z ich przeznaczeniem. Volkswagen utrzymuje, że Europejski Bank Inwestycyjny przeprowadził w tej sprawie kontrolę i nie zgłosił zastrzeżeń. Sam bank dementuje jednak takie informacje. Dziennikarze ARD ustalili, że EBI zdecydował jedynie o wstrzymaniu własnej kontroli, w momencie gdy sprawą zajął się Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych. Bank nie wyklucza, że Volkswagen wykorzystał kredyt do rozwoju silników fałszujących dane o emisji. Kredyt, w wysokości 400 milionów euro, został już przez Volkswagena spłacony.
ARD / Wojciech Szymański