Co może powiedzieć prezydent Niemiec i jak daleko może się posunąć?
26 lutego 2014Prawicowych demonstrantów przed schroniskiem dla azylantów prezydent Niemiec Joachim Gauck nazwał "pomyleńcami" (Spinner) . Skrajnie prawicowa NPD złożyła skargę do Trybunału Konstytucyjnego.
"Schwaebische Zeitung" pisze: "Siłą demokratycznego państwa prawa jest to, że nawet wrogowie konstytucji mają wszelkie prawa. Gdyby NPD kiedykolwiek doszła do władzy, natychmiast by je zniosła. NPD twierdzi, że prezydent Gauck zmniejszył jej szanse w wyborach, ponieważ przeciwników schronisk dla uchodźców nazwał "pomyleńcami". Przed Trybunałem Konstytucyjnym chodzi o podstawowe prawa oświeconego społeczeństwa, które mamy nadzieję wyciągnęło lekcję ze swojej historii. Być może są różne opinie od strony prawnej na temat, jakich granic nie wolno przekraczać głowie państwa - ale politycznie sprawa jest jasna: co to byłoby za państwo, gdzie najwyższy polityk nie mógłby nic powiedzieć na temat ksenofobii i neonazizmu? Byłoby co najmniej dziwne, gdyby prezydentowi zabroniono używać dobitych słów".
"Pforzheimer Zeitung" twierdzi, że "jasne słowa Joachima Gaucka na temat faszyzmu w Niemczech, wygłoszone przed szkolną klasą, może i nie były za bardzo prezydialne. Ale dla polityka, którego jedynym orężem są słowa, ważne jest, by mógł ich używać. Pominąwszy NPD teraz będzie chodziło o to, co może powiedzieć prezydent Niemiec i jak daleko może się posunąć. Zbyt duże ograniczenia pozbawiłyby ten urząd jakiegokolwiek znaczenia - i to za sprawą NPD. Dla demokracji byłoby to fiasko".
"To, co wygląda na kiepski żart, jest elementem kampanii NPD na polu prawa" - przekonuje gazeta "Aachener Nachrichten". "To powinno zaalarmować nas wszystkich: Nie pozwolimy sobie zamknąć ust brunatnym pomyleńcom i ich pokątnym adwokatom!
Prezydent Niemiec, generalnie zobowiązany do partyjno-politycznej neutralności, nie musi w ten sposób dać się prowadzić na smyczy".
Trudno droga Ukrainy
Z łam gazet nie schodzi także sprawa Ukrainy: pomocy finansowej i rozliczenia z poprzednim reżimem.
"Sueddeutsche Zeitung" uważa, że "Jak tylko w Kijowie zapanuje jako taka normalność, ukraińska polityka będzie musiała pójść inną drogą, tą, którą nie chciał kroczyć zbiegły prezydent Janukowycz. Układ Stowarzyszeniowy z UE za chwilę znów będzie mógł znaleźć się na stole. Przed ukraińską gospodarką otworzyłyby się w ten sposób zachodnie rynki, ale musiałaby ona sprostać także silniejszej konkurencji. Unia Europejska zaoferowała już Janukowyczowi pomoc we współpracy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Przesłankami były i pozostają reformy".
"Stuttgarter Zeitung" zwraca uwagę: "Dopiero co przegnano z dworu Wiktora Janukowycza, a już powstał szeroki front zwolenników, postawienia go przed Międzynarodowym Trybunałem karnym. Jest to rezolucja bardzo po myśli szerokich mas, którą uchwalono w Kijowie, ale na tym nie koniec. Po pierwsze Ukraina nie należy w ogóle do grona państw, które uznały ten Trybunał. Po drugie żadne państwo świata nie może wezwać Trybunału do orzekania o pojedynczych osobach. Przed Trybunałem sądzi się zbrodnie, a oskarżyciel w Hadze sam decyduje, przeciwko komu prowadzi postępowanie. Problemem jest to, że to nie jedyna uchwała ukraińskiej Rady Najwyższej, której poziom jakościowy wymagałaby korekt".
Małgorzata Matzke
red.odp.:Barbara Cöllen