Co piąty niemiecki emeryt będzie żył w ubóstwie
27 czerwca 2017Bez gruntownej reformy systemu emerytalnego przyszłym niemieckim emerytom grozi nędza. To wniosek z najnowszego raportu opublikowanego przez Fundację Bertelsmanna. Eksperci Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką (DIW) i Centrum Europejskich Badań nad Gospodarką (ZEW) ostrzegają w raporcie, że „do 2036 roku ryzyko biedy starszych ludzi będzie rosło” i dotknie prawdopodobnie 20% emerytów. W 2015 roku szacowano tę grupę na 16 %. Jako zagrożonych biedą uważa się tych przyszłych emerytów, których dochód netto nie przekracza teraz 958 euro miesięcznie.
Gorsze perspektywy dla kobiet
Problem będzie dotyczyć w większym stopniu kobiet niż mężczyzn. W 2036 roku Niemki korzystające z podstawowej emerytury socjalnej mogą stanowić nawet 27,8% wszystkich emerytek (2015: 16,2%). Gorzej sytuacja będzie wyglądać na wschodzie niż na zachodzie Niemiec.
Zmiany na rynku pracy
Przyczyn tego trendu jest kilka. To między innymi procesy demograficzne czyli starzenie się społeczeństwa oraz wieloletnie okresy niskiego oprocentowania oszczędności na kontach emerytalnych. „Mini-prace, długie okresy bezrobocia i niskie płace” stały się – jak podkreślają niemieccy eksperci – częścią zawodowego życia wielu osób. „Gdy pokolenie baby boomu przejdzie na emeryturę, może dojść do dramatycznego przebudzenia” – ostrzega prezes Fundacji Bertelsmanna Aart De Geus. Od polityków oczekiwałby większej integracji grup ryzyka na rynku pracy.
Brak reformy systemu emerytalnego
Federalna minister pracy Andrea Nahles (SPD) oświadczyła, że pomimo oporu chadeków nadal będzie walczyła o wprowadzenie przepisów, które w przyszłości umożliwią poprawę sytuacji najbiedniejszych emerytów. Zarzuca kanclerz Angeli Merkel, że nie przedstawia koncepcji reformy systemu emerytalnego.
Raport Fundacji Bertelsmanna pokrywa się w dużym stopniu z prognozami opublikowanymi przez niemiecki rząd w 2016 roku. Politycy apelowali w nim do obywateli, by także sami troszczyli się o zabezpieczenie materialne na starość. Teraz eksperci fundacji podkreślają jednak, że gromadzenie własnych środków to zdecydowanie za mało.
DW / Monika Sieradzka