Co zrobić z dżihadystami? Złożony problem wielu państw
18 lutego 2019Obcokrajowcy, którzy wyjechali do Syrii czy Iraku, by walczyć w szeregach „Państwa Islamskiego” (ISIS), stawiają obecnie swoje ojczyste kraje przed nie lada dylematem. Dostali się oni wraz z żonami i dziećmi w ręce syryjskich Kurdów i nie wiadomo, jaki ma być ich dalszy los. W przypadku powrotu do swoich ojczystych krajów stanowią oni trudne do przewidzenia zagrożenie, ale i Kurdowie nie chcą trzymać ich na wieczność.
Prezydent Donald Trump wezwał Europejczyków, by jak najszybciej zabierali swoich obywateli i stawiali ich w swoich krajach przed sądem. Grozi, że w innym przypadku zostaną wypuszczeni na wolność, stanowiąc jeszcze większe ryzyko. Apel ten amerykański prezydent skierował przede wszystkim do Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Belgii. Sytuacja tych krajów jest zróżnicowana.
Niemcy
Z ponad 1050 dżihadystów, którzy z Niemiec wyruszyli na "świętą wojnę" w Syrii i Iraku, według informacji Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA) blisko jedna trzecia powróciła już do Niemiec, w tym wiele kobiet. Z doniesień prasy wynika, że kilkudziesięciu Niemców jest w rękach syryjskich Kurdów. Rząd RFN przyznaje im wszystkim prawo do powrotu, ale nie podejmuje żadnych konkretnych działań, by ludzie ci powrócili do Niemiec.
Francja
W kurdyjskim areszcie przebywa obecnie prawie 130 Francuzów, w tym 70 do 80 dzieci. Rząd Francji zapowiedział, że sprowadzi ich do kraju, lecz nie wyjaśniono do końca, jak to ma wyglądać od strony prawnej i logistycznej. Podczas gdy w minionych latach zabitych zostało ponad 300 francuskich dżihadystów, przypuszcza się, że jeszcze około 250 wojowników i ich krewnych jest w Syrii na wolności.
Wielka Brytania
W styczniu br. Londyn podał, że przypuszczalnie prawie 200 brytyjskich dżihadystów przebywa w Syrii i Iraku i kwalifikowani są oni jako poważne zagrożenie. Prawie 400 zwolenników "Państwa Islamskiego" wróciło do czerwca ubiegłego roku na Wyspy; większość z nich stanowiły dzieci i kobiety. Około 40 wojowników stanęło przed sądem za popełnione przestępstwa, a dla reszty rząd stworzył program systematycznej deradykalizacji.
Belgia
Także z Belgii na „świętą wojnę” wyjechało ok. 400 zwolenników IS; pod koniec 2018 w Iraku i Syrii przebywało z nich jeszcze ok. 150. Do tego dochodzi około 160 dzieci i nieletnich, będących belgijskimi obywatelami. Rząd Brukseli chce sprowadzić do kraju dzieci do 10. roku życia, jeżeli mają one jednoznacznie belgijskie pochodzenie. W innych przypadkach władze chcą podejmować indywidualne decyzje.
Rosja
4500 rosyjskich dżihadystów to największy zagraniczny kontyngent w oddziałach "Państwa Islamskiego", przy czym większość z nich pochodzi z muzułmańskich republik kaukaskich. Moskiewski rząd jest za tym, by wojowników likwidować na miejscu. Za to czeczeńskiemu prezydentowi Ramsanowi Kadyrowi zlecono sprowadzenia do kraju kobiet i dzieci. Do tej pory prawie 200 członków rodzin dżihadystów wywieziono z obszarów walk.
Tunezja
Także z Tunezji pochodzi wielu dżihadystów, którzy przyłączyli się do bojówek ISIS. Liczbę tunezyjskich ekstremistów, którzy walczą w szeregach ugrupowań w Iraku, Syrii i Libii szacuje się na 3-5 tys. Podobnie jak inne państwa, Tunezja nie chce powrotu swoich obywateli do kraju, ale nie może im odmówić prawa do tego. Prezydent Essebsi oświadczył, że w takim przypadku grożą im procesy i kary więzienia.
Maroko
W Maroku powracających dżihadystów systematycznie stawia się przed sądem, skazując na kary więzienia do 15 lat. Od połowy roku 2018 kary takie wymierzono ponad 200 osobom powracającym z dżihadu. Według szacunków z roku 2015 w szeregach ISIS w Syrii i Iraku walczyło ponad 1600 Marokańczyków.
dpa/ma