Czasy korony: śledzenie danych z telefonów a ochrona danych
28 marca 2020Czy Niemcy w walce z koronawirusem powinny bardziej postawić na śledzenie danych? Wewnątrz rządu zdania są podzielone. Pełnomocnik ds. Ochrony danych Ulrich Kelber (SPD) obala argumenty ministra zdrowia Jensa Spahna (CDU).
W wywiadzie opublikowanym w tygodniku „Die Zeit" Spahn wskazuje na przykład Korei Południowej: „Widzimy, że w demokratycznym kraju, jakim jest Korea Południowa, udało się zwalczyć wirusa przy użyciu danych z telefonów komórkowych”. Dane te umożliwiły ustalenie ciągów kontaktów zarażonych osób, a tym samym dotarcie do zagrożonych, których proszono o pozostawanie w kwarantannie.
Mniej ochrony danych, mniej wolności?
Spahn prognozuje: „Kto szuka sposobów na porzucenie dzisiejszych ograniczeń dotyczących wolności poruszania się, ten siłą rzeczy dojdzie do metody opartej o śledzenie danych z telefonów komórkowych".
W rozmowie z Deutsche Welle odmienne stanowisko prezentuje Christof Stein, rzecznik pełnomocnika rządu ds. ochrony danych: „Powinniśmy unikać sytuacji, w której ze strachu przestaniemy przestrzegać ochrony danych osobowych. Jeśli od jutra w radio codziennie będą wyczytywane listy zakażonych, wielu obywateli uzna to za niestosowne”.
W poniedziałek (23.03.) rząd przedłożył projekt nowelizacji ustawy o ochronie przeciw infekcjom, dopuszczającej śledzenie danych. Po fali krytyki kontrowersyjny zapis usunięto.
„Absurdalne zamykanie granic"
Koreańsko-niemiecki filozof i teolog Byung-Chul Han, który do 2017 roku wykładał filozofię i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Sztuk Pięknych w Berlinie, postrzega niemiecką debatę jako dowód na różnice mentalności i kultury między Azją a Europą. W tekście opublikowanym w hiszpańskim dzienniku „El Pais”, negatywnie ocenia Europę. „Tajwan i Korea Południowa nie zabroniły ludziom opuszczania domów. Sklepy i restauracje nie zostały zamknięte. W walce z wirusem ‘big data' to broń bardziej efektywna niż absurdalne zamykanie granic w Europie”.
Han podkreśla, że w Azji epidemie nie są zwalczane jedynie przez wirusologów i epidemiologów, lecz przede wszystkim przez specjalistów od software. Nie dochodzi tam do krytyki indywidualnych osób przy użyciu nowoczesnych technologii. Zdaniem naukowca wynika to z konfucjańskich i autorytarnych tradycji takich krajów jak Tajwan, Singapur, Korea Południowa, Japonia i Chiny. „Ludzie bardziej ufają państwu, a społeczeństwo postrzega się raczej jako kolektyw. Indywidualizm jest bardzo słabo wykształcony”.
Z aplikacją przeciw koronie
Pomimo sceptycyzmu i krytyki w różnych centrach badawczych w Europie trwają prace nad cyfrowymi sposobami walki z pandemią. Berliński Instytut Heinricha Hertza (HHI) pracuje nad aplikacją, która – jak zapewnia menadżerka ds. innowacji Monique M. Kuglitsch – „umożliwi całkowicie anonimowe przechowywanie informacji o tym, jak długo i w jakiej odległości trwał kontakt dwóch osób w ostatnich dwóch tygodniach”. W przypadku zakażenia można więc będzie odtworzyć ciąg kontaktów. Aplikacja, której użycie ma być dobrowolne, całkowicie odpowiada niemieckim standardom ochrony danych osobowych. „Jesteśmy pewni, że w ciągu najbliższych tygodni zaprezentujemy konkretne rozwiązanie”, zapewniła Kuglitsch w rozmowie z Deutsche Welle.