Czego chce Moskwa od Zachodu
26 listopada 2015François Hollande spędza ten tydzień w drodze, w ważnej misji. Po zamachach terrorystycznych w Paryżu, w których zginęło co najmniej 130 osób, prezydent Francji szuka sojuszników w walce z Państwem Islamskim (PI). Spotkał się już z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem i prezydentem USA Barackiem Obamą. W czwartek (26.11.2015) Hollande leci do Moskwy. Wielka Brytania, USA, Francja i Rosja – czy w walce z PI byłby możliwy sojusz wojskowy tych czterech państw, tak jak 70 lat temu w walce z hitlerowskimi Niemcami?
Rosyjskie elity niczego sobie bardziej nie życzą jak wspólnej z zachodnimi sojusznikami walki z terroryzmem i międzynarodowego trybunału wojskowego na wzór Norymbergi. Tak wypowiedziała się na przykład Walentina Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji, izby wyższej rosyjskiego parlamentu, kiedy przemawiała z okazji 70. rocznicy rozpoczęcia procesów norymberskich.
Rosja szuka historycznych analogii
Z tworzeniem koalicji antyterrorystycznej nie powinno się zwlekać tak jak podczas II wojny światowej zwlekano z otwarciem drugiego frontu, stwierdził w miniony piątek (20.11.2015) przewodniczący Komitetu Rady Federacji do spraw obronności i bezpieczeństwa Wiktor Ozerow. Była to aluzja do lądowania aliantów w Normandii w 1944 roku, które rozpoczęło działania na froncie zachodnim, w Rosji nazywanymi drugim frontem.
Historyczne analogie do czasu, kiedy ZSRR razem z zachodnimi mocarstwami USA, Francją i Wielką Brytanią decydował o losach świata są w Moskwie mile widziane.
– Rosja próbuje wrócić na wielką, międzynarodową scenę polityczną. Zamachy w Paryżu były dodatkową motywacją i z rosyjskiego punktu widzenia szansą, by to się powiodło – komentuje historyk i ekspert ds. Europy Wschodniej Gerhard Simon.
W czwartek francuski prezydent François Hollande będzie w Moskwie. Sojusz z udziałem Rosji, która sama po zamachu terrorystycznym 31 października nad Synajem opłakuje 224 ofiar, właściwie by mu odpowiadał. I jeszcze do niedawna wszystko wskazywało, że taki sojusz może powstać.
Co zmieniło zestrzelenie rosyjskiego myśliwca?
Po zamachach w Paryżu na rosyjskich myśliwcach pojawił się napis: „Za Paryż”. Putin osobiście zarządził, by rosyjscy wojskowi widzieli we Francji sojusznika i wszystkie akcje związane z Syrią koordynowali z Paryżem. We wtorek, 24 listopada, w przestrzeni powietrznej na turecko-rosyjskim pograniczu Turcja zestrzeliła rosyjski bombowiec Su-24. Po tym incydencie koalicja antyterrorystyczna Zachodu i Rosji jest jeszcze bardziej skomplikowana i mniej prawdopodobna niż przedtem, uważają eksperci. – Zestrzelenie samolotu na pewno nie zwiększy szans utworzenia prawdziwej koalicji – twierdzi Gerhard Simon.
Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow odwołał planowane na środę (25.11.2015) spotkanie ze swoim tureckim kolegą. Komentatorzy w Moskwie pozostali jednak wstrzemięźliwi mówiąc o zbliżeniu Rosji z Zachodem. W rosyjskiej telewizji nadal mówiono o Francji jako o „wyjątkowym kraju”, który tak jak Rosja prowadzi „prawdziwą” walkę z PI. – Uważam, że powinniśmy razem atakować cele wyznaczone przez nasze ministerstwo obrony, koordynować wspólne akcje i przeprowadzać wspólne analizy, tak jak wówczas. To byłby trzon koalicji – stwierdził na przykład komentator gazety „Kommiersant” Maxim Jusin. Mimo „sabotażu” ze strony Turcji powinno się kontynuować „dialog z Hollandem i innymi zachodnimi partnerami” – pisał.
Dawne punkty sporne
Ale są też inne punkty sporne, które utrudniają utworzenie koalicji Rosji i Zachodu przeciwko PI. Jeżeli chodzi o Syrię, stanowiska są jasne już od dawna: podczas, gdy Putin widzi w Asadzie sprzymierzeńca, Hollande nazywa go „rzeźnikiem własnego narodu”.
- Interesy potencjalnych koalicjantów są nadzwyczaj sprzeczne – mówi w rozmowie z Deutsche Welle Gerhard Simon. – Rosja angażuje się militarnie w interesie Asada, państwa zachodnie, zwłaszcza Francja i USA chcą dokładnie przeciwieństwa tego. I na tej sprzeczności, taka jest moja prognoza, koalicja spełznie na niczym – tłumaczy ekspert. Jego zdaniem szansa powstania antyterrorystycznego sojuszu z Rosją jest bardziej niż wątpliwa.
W gruncie rzeczy wcale nie można się posługiwać historycznymi analogiami, jakie Rosja tworzy na swój użytek, argumentuje dalej Simon. Z jego punktu widzenia jest to jednak „znakomite narzędzie propagandy, które pozwala omamiać rosyjskie społeczeństwo”. Dla Rosji Putina jest to też możliwość zademonstrowania uczestnictwa w szerokiej, międzynarodowej koalicji antyterrorystycznej. – W rzeczywistości tak jednak nie jest – konstatuje Simon.
Sceptyczny jest też szef ośrodka Fundacji Carnegie w Moskwie Dmitri Trenin. Koalicja Rosji i Francji nie byłaby chętnie widziana w Waszyngtonie, nie ma się więc co denerwować, napisał na Twitterze: „USA/NATO nie pozwolą Francji posunąć się zbyt daleko w kierunku prawdziwego sojuszu z Rosją”.
Mikhail Buschuev / Elżbieta Stasik