Czy niemieccy katolicy wierzą jeszcze w Boga?
27 lipca 2014Na niedzielnych nabożeństwach ławki świecą pustkami, konfesjonały już dawno straciły swoją funkcję, a liczne świątynie albo są zamykane, albo przerabiane np. na hale wspinaczkowe. Według opublikowanych danych Episkopatu Niemiec, w 2013 roku z Kościoła katolickiego wystąpiło 178 tysięcy osób. To 34 procent więcej niż w roku 2012. Wizerunek niemieckiego Kościoła katolickiego osłabiły w ostatnich latach ujawnione skandale pedofilskie oraz afery finansowe.
W RFN jest obecnie 24 mln katolików, z tego do kościoła na mszę świętą chodzi jedynie 10,8 procent. - Wielu ludzi oddala się od Kościoła i szuka kontaktu z Bogiem na swój własny sposób. Musimy podjąć w nimi dialog na nowo i pokazać, że wspólnota nie straciła na znaczeniu - przyznaje przewodniczący Episkopatu Niemiec, kardynał Reinhard Marx.
Wiara nie jest trendy
Zdaniem jednego z polskich księży, który od ponad 20 lat pracuje w niemieckiej parafii, Kościół zagubił się, bo stracił wspólny język z człowiekiem.
- Wcześniej nie było miejsca na refleksję, człowiek przyjmował dogmaty, ale teraz stawia pytania i oczekuje odpowiedzi - przyznaje kapłan, który chce pozostać anonimowy. Jego zdaniem problem polega na tym, że wiedza ta nie jest przekazywana w nowoczesny sposób.Co można zmienić? - Nasza parafia przerobiła już w modlitewnikach treści pieśni, gdyż starodawny język był niezrozumiały. To pierwszy krok - mówi polski kapłan.
- Wiara jest dziś rozumiana jako coś ograniczającego, a nie wyzwalającego - dodaje ojciec Werner Holter, proboszcz jednej z parafii w Kolonii, który od lat stara się przekonać ludzi, że Kościół to nie tylko podatki i zakazy, ale miejsce, w którym można znaleźć sens życia. Na wieży kościelnej zainstalował wielki neon "Don't worry". Oprócz tego w kościele organizuje koncerty i wystawy sztuki. - Trzeba znaleźć dziś nowy sposób, by pokazać się ludziom, bo dla wielu Kościół stał się po prostu nudny - stwierdza jezuita.
Coraz mnie ślubów i chrztów
Problemem Kościoła w Niemczech jest, zdaniem polskiego kapłana, to, że Niemcy przestali wierzyć w sakramenty. - 70 procent katolików nie wierzy np. w Zmartwychwstanie. Świadomość, czym jest ślub kościelny, życie pozagrobowe i co to symbolizuje, jest ludziom obca - przyznaje duchowny. Według opublikowanych danych Episkopatu Niemiec, w zeszłym roku udzielono prawie 165 tysięcy chrztów. Rok wcześniej - o trzy tysiące więcej. Podobnie wyglądają statystyki dotyczące ślubów kościelnych: w 2013 było ich blisko 44 tysiące, w 2012 - ponad 47 tysięcy.
Do spowiedzi też nie
Także podejście do sakramentu komunii św. zmieniło się i stało się bardziej liberalne. Konfesjonały w niemieckich kościołach stoją puste. Tylko od czasu do czasu można zastać w nich kapłana, ale i tak najczęściej osamotnionego. - Ponad 90 procent katolików idzie do spowiedzi raz w roku, ale do komunii św. chodzą wszyscy, bo Bóg jest dobry i wszystko wybacza - ironicznie mówi ojciec Werner Holter.
Zdaniem proboszcza podejście to wynika z dawnego przekazu pastoralnego, który podkreślał istnienie grzechu i piekła. Niektórzy ludzie odbierali to jako zastraszanie ich, co oddalało ich od Boga. - Spowiedź była rozumiana jako kara, a nie oczyszczenie, dlatego dziś podkreśla się rolę miłosierdzia, choć znaczenia spowiedzi nie da się wykluczyć - dodaje.
Kontrowersyjne podatki
- To, co nadal trzyma Kościół niemiecki, to jego działalność społeczna. Dzięki temu, ludzie jeszcze w tym Kościele trwają - uważa polski kapłan. Poprzez wpływy z podatku kościelnego, Kościół w Niemczech finansuje przedszkola, szkoły, domy opieki, Caritas i wiele innych organizacji społecznych. Także sami wierni wspierają datkami różne instytucje i pomagają, choć wielu z nich od dawna nie pojawiło się na mszy świętej. I choć podatek kościelny (9 procent podatku dochodowego) ma swoje dobre strony, to wciąż jest jednym z ważniejszych powodów, dla którego wierni decydują się wystąpić z Kościoła.
Potrzeba reform
- Chciałbym, aby wiara została na nowo odnaleziona, ale to jest bardzo trudne - przyznaje polski kapłan, który jest przekonany, że dopiero gruntowna reforma Kościoła mogłaby poprawić jego wizerunek. Jednak najważniejsze pytanie, jakie jego zdaniem należałoby zadać, brzmi, czy ludzie mają jeszcze dziś czas i ochotę na budowanie relacji z Bogiem. - Bo o to przecież chodzi - stwierdza polski duchowny.