Czy uchodźcy staną się klasą średnią jutra?
17 listopada 2019Marwa Elias jest architektką wnętrz i pochodzi z Syrii. W 2015 roku ta 34-latka uciekła do Niemiec z dwójką dzieci. Chociaż mogła pochwalić się dziewięcioletnim doświadczeniem zawodowym, nie udało się jej znaleźć pracy. – W placówce Jobcenter usłyszałam, że nie mogą pracować w swoim zawodzie – mówi w rozmowie z Deutsche Welle. Coraz bardziej sfrustrowana szukała pracy w Internecie i w końcu natrafiła w mediach społecznościowych na działające we Frankfurcie nad Menem stowarzyszenie „Jumpp”, które pomaga takim kobietom jak ona założyć własną firmę. Stowarzyszenie to działa od 1984 roku i wywodzi się z ruchu wyzwolenia kobiet. Pomaga zarabiać kobietom na siebie, żeby mogły poczuć się niezależne finansowo. Na początku lat 80. w Niemczech wcale nie było to takie oczywiste.
Tylko co dziesiąta kobieta spośród uchodźców pracuje zawodowo
Dziś wśród kobiet korzystających z porad i pomocy stowarzyszenia „Jumpp“ jest coraz więcej takich, które przybyły do Niemiec jako uchodźcy. Jest im szczególnie trudno znaleźć pracę. "W zależności od tego, jakimi statystykami się posłużymy, po 36 miesiącach pobytu w Niemczech tylko około 6 do 11 procent takich kobiet znalazło pracę“, mówi Rene Leicht z Instytutu Badań Klasy Średniej przy Uniwersytecie w Mannheim. – To bardzo niewiele w porównaniu z mężczyznami, z których przeszło jedna trzecia znalazła zatrudnienie – dodaje.
Leicht i jego zespół przepytał w roku ubiegłym około 1400 uchodźców na temat ich wykształcenia i zawodu oraz tego, czym chcieliby się zająć w Niemczech. Dwie trzecie indagowanych kobiet podało, że chciałoby podjąć pracę zawodową. – To bardzo dużo – ocenia Leicht – ale widoki na znalezienie przez nie pracy są niewielkie.
Co to takiego „odliczenie podatku obrotowego wliczonego w rachunki dostawców”?
Wynika to nie tylko z przerwanej kariery zawodowej bądź studiów, czy nauki w innej szkole oraz niedostatecznej znajomości niemieckiego. – Chodzi także o konflikt ról. Kobiety są na ogół w dużo większym stopniu uwikłane w wychowanie dzieci i codzienne życie domowe niż mężczyźni. Poza tym w tej grupie jest wiele samotnych matek – wyjaśnia Leicht. Co więcej, wśród uchodźców praktycznie nie ma takich, którzy wiedzą, jak w Niemczech działa gospodarka i rynek pracy. Najpóźniej wtedy, kiedy trzeba wypełnić formularz podatkowy, załamują się ci najwytrwalsi i najbardziej optymistyczni. Tak było także w przypadku Marwy Elias. – W Syrii wiedziałam wszystko, tutaj nie wiem nic – mówi. Koniecznie chciała pracować nadal jako architektka wnętrz. Jeśli nie w jakiejś firmie, to samodzielnie u siebie w domu.
Z pomocą przyszła jej Ramona Lange, która w stowarzyszeniu "Jumpp" opiekuje się projektem modelowym "Kobiety z doświadczeniem uchodźczym zakładają własne firmy“. Marwa Elias przyniosła z Syrii do Niemiec swój potencjał zawodowy jako architektka. Lange pomogła jej wypełnić różne kwestionariusze, uporać się z niemiecką biurokracją i dzięki swoim kontaktom zapewnić jej wstęp na targi wnętrzarskie.
Ze stu kobiet tylko dziewięć osiąga wymarzony sukces
To poparcie bardzo się opłaciło. Po roku korzystania z pomocy Ramony Lange, Marwa Elias opracowała własny plan biznesowy i chce się specjalizować w tanim recyklingu i upiększaniu starych mebli należących do jej klientów. Otrzymała już na to kilka zleceń, co bynajmniej nie jest regułą. We wspomnianym wyżej trzyletnim projekcie stowarzyszenia „Jumpp”, który kończy się w tym roku, wzięło udział sto kobiet. Projekt otrzymał dotację od ministerstwa ds. rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży w wysokości 600 tysięcy euro. Okazało się, że z grupy stu kobiet tylko dziewięciu udało się uruchomić samodzielną działalność gospodarczą.
Nie jest to wynik imponujący. Tego zdania jest także Annette Maltry z ministerstwa ds. rodziny. Mimo to sam projekt uważa za sukces. Chociażby dlatego, że był on połączony z badaniami naukowymi i przyniósł wiele nowych ustaleń. Nie tylko dla Niemiec. Zainteresowała się nim Organizacja Narodów Zjednoczonych i Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, które włączyły go do swoich badań i analiz.
Wszyscy musimy zmienić dotychczasowy sposób myślenia
Aby zintegrować kobiety przybyłe jako uchodźcy do Niemiec i znaleźć dla nich miejsce na niemieckim rynku pracy, trzeba sięgnąć po nowe metody działania. Po trzech latach trwania projektu jest to oczywiste, mówi Maltry. Także placówki Jobcenter muszą zmienić swój sposób myślenia. Kierowniczka projektu Ramona Lange może to tylko potwierdzić. Kobiety mające za sobą wypędzenie i ucieczkę są często straumatyzowane i tylko powoli mogą podjąć się nowych obowiązków. Wiele z nich nie wie, czy otrzyma prawo stałego pobytu w Niemczech i boi się wydalenia z nich. – Wszystko to wymaga dużo delikatności z naszej strony i sporo czasu. Możemy działać tylko krok po kroku – mówi Ramona Lange. Nie da się tego osiągnąć w ramach pięciogodzinnych warsztatów przygotowawczych.
Ważna jest także świadomość, że niektóre z tych kobiet będą musiały powrócić do kraju pochodzenia. – Chodzi zatem także o to, żeby dać im coś pod względem kwalifikacji zawodowych, co przyda im się także w ich ojczyźnie – podkreśla Lange. Z drugiej strony z własnego doświadczenia wie ona dobrze, że kobiety, które uciekły do Niemiec, są na ogół lepiej wykształcone niż zwykłe imigrantki zarobkowe. Część z nich ma doświadczenie w pracy na stanowiskach menedżerskich i dobrze nadaje się do założenia własnej firmy i późniejszego kierowania nią. Rene Licht wskazuje na statystyki, z których wynika, że wśród kobiet przybyłych od 1979 roku do Niemiec, aż 20 procent założyło własne przedsiębiorstwa.
Uchodźcy jako przyszła klasa średnia
Powinno to dać do myślenia przedstawicielom kół gospodarczych. Niemiecki Związek Izb Przemysłowo-Handlowych (DIHK) z dużym zainteresowaniem śledził frankfurcki projekt stowarzyszenia „Jumpp”. stanowiskach menedżerskich Założyciele firm i start-upów są klasą średnią jutra stanowiskach menedżerskich twierdzi kierownik działu w DIHK Marc Evers. W Niemczech od dziewięciu lat stale maleje liczba osób zakładających własne firmy. Z punktu widzenia interesów niemieckiej gospodarki jest to poważny problem.
– Mamy dziś do czynienia z digitalizacją, zmianą klimatu i osłabieniem koniunktury. Są to poważne wyzwania i do uporania się z nimi potrzeba nam myślenia w kategoriach przedsiębiorcy – mówi dalej Evers. Niemcy nie mogą sobie pozwolić na zmarnowanie tego potencjału. Wśród uchodźców jest wielu ludzi, którzy nie tylko mają dobry pomysł na swoją firmę, ale są także ponadprzeciętnie zmotywowani. Mają też korzystny wpływ na swoje otoczenie i są przykładem do naśladowania dla innych. Nie tylko dla imigrantów, ale także rdzennych Niemców. Są dla nich dowodem, że można dać sobie radę nawet w najtrudniejszych warunkach i osiągnąć zamierzone cele. – Dobrze byłoby, gdyby w ich ślady poszło także jak najwięcej Niemców – zauważa Marc Evers.