Czy w Niemczech jest miejsce dla uchodźców?
7 marca 2020Na rynku w Bonn leje jak z cebra. Deszcz jednak nie odstrasza około 60 demonstrantów. Trzymają transparenty z hasłami popierającymi przyjęcie uchodźców i migrantów. Ten wiec zorganizowały trzy organizacje pomocowe: "Seebrücke", "Sea-Eye" oraz "Jugend rettet".
Musimy pomóc uchodźcom
Lailah Atzenroth przemawia przez megafon do zgromadzonych. Zwraca uwagę na dramatyczną sytuację uchodźców w Grecji, wzywa do udzielenia im pomocy. W rozmowie z DW podkreśla, że chodzi tu o ludzi w potrzebie. – Godność człowieka nie podlega żadnym rokowaniom i powinna być absolutnym priorytetem we wszystkich działaniach politycznych – podkreśla. Ma jednak wrażenie, że takiego stanowiska nie podziela znaczna część polityków, a wielu ludzi czuje się bezsilnych.
Rząd w Berlinie ociąga się przed przyjęciem nowego kontyngentu uchodźców, dopóki tego samego nie uczynią inne państwa unijne. Taka postawa jest niezrozumiała dla uczestników demonstracji w Bonn. Jest wśród nich 22-letnia studentka, która zwraca uwagę, że miasto dysponuje w tej chwili 331 wolnymi miejscami dla uchodźców. Jak dodaje, władze miasta mogłyby podjąć w tej sprawie działania na własną rękę, nie czekając na zgodę ministra spraw wewnętrznych. Dziewczyna zaznacza, że podobnie jest w innych miastach i gminach w całym kraju.
Bonn jako "bezpieczna przystań"
W 2019 roku rada miejska Bonn podjęła decyzję o przystąpieniu miasta do związku "Bezpieczna przystań". Jego władze zadeklarowały swoją gotowość do przyjęcia u siebie liczby uchodźców większej niż przewiduje to obowiązujący rozdzielnik. Członkami związku "Bezpieczna przystań" jest w sumie około 140 miast i gmin w całych Niemczech. Niezależnie od tego, burmistrzowie siedmiu dużych miast – Kolonii, Duesseldorfu, Poczdamu, Hanoweru, Fryburga Bryzgowijskiego, Rottenburga nad Neckarem i Frankfurtu nad Odrą – oraz minister spraw wewnętrznych Dolnej Saksonii Boris Pistorius wystosowali apel do rządu federalnego, aby zezwolił im wreszcie na przyjęcie u siebie dobrowolnie większej liczby dzieci uchodźców. Do tej pory nie jest to jednak możliwe od strony prawnej.
Polityka migracyjna kością niezgody
Christian Steins z CDU należy do tej grupy lokalnych polityków w Bonn, którzy głosowali za przystąpieniem miasta do związku "Bezpieczna przystań". Wziął także udział w demonstracji na bońskim rynku. Na pytanie, czy Niemcy powinny przyjąć w tej chwili część uchodźców z Grecji odpowiada, że to "trudna sprawa" oraz "po doświadczeniach z lat 2015/16 wie, że taka decyzja ponownie wywołałaby spory i podziały w jego partii".
Od tamtej pory polityka migracyjna jest stałym źródłem sporów w łonie rządu wielkiej koalicji oraz ważną przyczyną wzrostu znaczenia i wpływów prawicowo-populistycznej partii AfD. – Mimo to musimy okazać naszą solidarność i współczucie uchodźcom i przyjść im z pomocą, której tak bardzo teraz potrzebują. Ale to musi nastąpić w skoordynowany sposób – mówi Steins.
W Berlinie gotowość, by dobrowolnie przyjąć dodatkową liczbę uchodźców przez skłonne do tego miasta i gminy, znajduje zrozumienie przede wszystkim w partii Zielonych. W środę 4 marca Zieloni zaproponowali w Bundestagu przyjęcie przez Niemcy 5 tysięcy dzieci bez opieki dorosłych, ciężarnych i samotnie podróżujących kobiet oraz najbardziej straumatyzowanych uchodźców z greckich obozów. Ten wniosek poparli jednak tylko posłowie z partii Lewica. Kluby poselskie partii AfD i FDP oraz członkowie wielkiej koalicji – CDU/CSU i SPD – głosowali na "nie".
Pomoc jako narodowe zadanie
Przyjęcie dodatkowego kontyngentu uchodźców byłoby "fałszywym sygnałem" w kierunku tych, którzy koczują w tej chwili na granicy turecko-greckiej – powiedział w rozmowie z DW poseł CDU Alexander Throm. Poza tym taka jednostronna akcja niemiecka znacznie utrudniłaby wypracowanie ogólnoeuropejskiego rozwiązania problemu uchodźców. – Dlaczego inne państwa europejskie miałyby okazać gotowość do przyjęcia nowego systemu rozdziału uchodźców, jeżeli doszłyby do wniosku, że Niemcy same wcześniej rozwiążą wszystkie, związane z tym problemy? – zapytał Throm.
Gotowość przyjęcia dodatkowej liczby uchodźców przez niektóre miasta i gminy w Niemczech Throm ocenia jako "wyraz dużej chęci pomocy tym ludziom, z którą mamy do czynienia w Niemczech od wielu lat". Decyzji w tej sprawie nie można jednak powierzyć władzom komunalnym, ponieważ polityka migracyjna należy do kompetencji rządu federalnego i jest zadaniem ogólnonarodowym – podkreśla. Ciężar jej ewentualnej zmiany i tak spadnie przecież na władze federalne, co oznacza, że potrzebujemy organu, który będzie tym wszystkim odgórnie sterował, a takim organem jest rząd federalny – dodał Throm.
Niemcy są podzieleni w sprawie uchodźców
Jak jednak mogłoby wyglądać takie odgórne, centralne sterowanie? Czy jeśli rząd federalny zdecydowałby się na przyjęcie nowego kontyngentu uchodźców, może liczyć na to, że inne państwa unijne pójdą w jego ślady? Rolf Muetzenich, przewodniczący klubu poselskiego SPD w Bundestagu, naciska na partnerów koalicyjnych CDU i CSU. – Oczekuję, że do końca tygodnia znajdziemy rozwiązanie na korzyść dzieci – powiedział w czwartek 5 marca.
W tej chwili wygląda na to, że kanclerz Angela Merkel i minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer oczekują decyzji UE w tej sprawie. Czy się jej doczekają? Ta sprawa wlecze się już od pięciu lat i na razie wciąż jest daleka od zakończenia.
A sami Niemcy? Problem uchodźców podzielił niemieckie społeczeństwo. Z badań opinii publicznej wynika, że połowa Niemców opowiada się w tej chwili za jednostronną decyzją władz RFN w sprawie przyjęcia dodatkowej liczby uchodźców, a druga połowa jest temu przeciwna.
Demonstranci w Bonn nie dają jednak za wygraną. Mówią o kolejnym wiecu i wierzą, że jeśli tylko pogoda się poprawi, przyjdzie na niego dużo więcej ludzi.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!