1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Demokracja i odwaga

opr. Danuta Szarek, Anna Zychowicz9 października 2006

Po sukcesach wyborczych skrajnej prawicy w ostatnich wyborach w Mecklemburgii-Pomorzu Przednim i w wyborach komunalnych w Berlinie wybuchła w Niemczech ponownie dyskusja na temat skutecznych sposobów zapobiegania prawicowemu ekstremizmowi. Jednym z takich sposobów jest praca z młodzieżą. Oganizacje zajmujące się tego typu pracą narzekają jednak na kompetencyjny bałagan i brak wsparcia ze strony polityków.

https://p.dw.com/p/BIe8
Demonstracja skrajnie prawicowej Narodowej Partii Niemiec (NPD) pod Bramą Brandenburską
Demonstracja skrajnie prawicowej Narodowej Partii Niemiec (NPD) pod Bramą BrandenburskąZdjęcie: AP

Ataki ze strony neonazistów to codzienność dla młodzieży mieszkającej w Radebergu w Saksonii. Prawie każdy z nich zna kogoś, kto ma kontakt z brunatnymi.

Przemocy doświadczył także Thomas L. z projektu „Demokratie und Courage zeigen” czyli „Demokracja i odwaga”. Dlatego też nie ujawnia swojego nazwiska. W czasie specjalnych kursów w szkołach Thomas L. próbuje zwrócić uwagę młodzieży na to, że neonazizm jest realnym problemem.

- Chodzi o to, aby ludzie sobie uświadomili, że są wśród nich neonaziści i że muszą to potraktować jako poważne zagrożenie dla nich samych. Bardzo często ludzie myślą, że rasizm to nie ich problem. Powinni jednak zauważyć, że ten temat może dotyczyć także ich i że są w stanie przeciwdziałać przemocy – wyjaśnia.

Podczas kursu w szkole w Radebergu okazuje się szybko, że co najmniej jedna uczennica z tej klasy ma bliski kontakt z nacjonalistami. Dla jej koleżanek i kolegów to coś nowego – a dla Thomasa pojawia się możliwość dyskusji na ten temat. Czy odniesie ona sukces, trudno ocenić. Efektów tej i podobnych inicjatyw nie da się przełożyć na liczby. Pomimo to Thomas L. wierzy w sens swoich starań.

- Trzeba powiedzieć jasno: Świata nie da się zmienić w ciągu kilku godzin, i ludzi, którzy są rasistami, trudno przekonać do innej opcji. Naszą grupą docelową są osoby, które się tylko przyglądają, które są bezradne i nie zauważają, co się dzieje. Dzięki temu kursowi możemy pokazać, że świat nie składa się z samych nazistów, i że można walczyć z nimi.

Bernd Wagner zajmuje się ludźmi, którzy weszli głęboko w brunatne struktury, ale chcą je opuścić. Były policjant pomaga opuszczającym organizacje neonazistowskie – pod warunkiem skruchy.

Jak walczyć z neonazistami nauczyć się można najlepiej od tych, którzy opuścili brunatne szeregi. Gabriel Landgraf, który odszedł z takiej organizacji w kwietniu tego roku, zna ją od środka.

- Neonazista żyje się w izolacji, wolny czas poświęca tylko kompanom. Uczestniczy w demonstracjach albo po prostu spotyka. To nic więcej jak oddalanie się od społeczeństwa. Nie rozmawiamy z tymi, którzy myślą inaczej – przeciwnikami, demokratami, wszelkimi instytucjami państwowymi. Wtedy myślałem, że to inni kłamią, a my jesteśmy jedynymi, którzy mówią prawdę – wspomina.

Landgraf opowiada o tym, jak zakładał grupę i jak werbował innych młodych ludzi do brunatnych szeregów. Jego zdaniem, to właśnie dzięki pracy z młodzieżą neonaziści odnoszą dziś takie sukcesy.

- Meklemburgia – Pomorze Przednie przygotowywana była od lat. To nie był przypadek, ani protest, że NPD w Berlinie odniosła wyborczy sukces. To efekt wieloletniej rekrutacji – wyjaśnia Landgraf.

Jak wielki sukces odnoszą brunatne struktury udowadnia prelekcja na temat zagrozenia neonazizmem w Gütersloh. Niektórzy uczestnicy nie chcą być filmowani, obawiają się zemsty. Uczucie bezsilności to jeden z efektów lekceważenia problemu neonazizmu przez polityków i społeczeństwo – uważa Bernd Wagner opiekujący się byłymi neonazistami.

- W Niemczech nie ma strategii jak przeciwdziałać nazizmowi. Zamiast tego jest walka między związkami, landami i gminami oraz politycznymi organami. Te kłótnie komplikują załatwienie problemu.

Eksperci kłócą się też na temat skuteczności poszczególnych projektów. Prowadzi to do tego, że takim organizacjom jak „Demokratie und Courage zeigen” zabiera się fundusze, po to by finansować inne pomysły.

Thomas L. i jego koledzy czują się osamotnieni w swoich staraniach – nauczyciele i uczniowie w Radebergu muszą się przygotować na to, że podobnych kursów w przyszłości już nie będzie.