Die Welt: „Nasze matki, nasi ojcowie” ostro skrytykowane w Nowym Jorku
29 stycznia 2014Autor artykułu w Die Welt przyznaje, że na dyskusji panelowej w Nowym Jorku, jej uczestnicy nie zostawili suchej nitki na filmie Philippa Kadelbacha i Stefana Kolditza.
Krytykę zapoczątkował Andrew Nagorski, były korespondent "Newsweeka", który obecnie pracuje dla think tanku. Powiedział, że w tym filmie dwukrotnie zdejmuje się z Niemców odpowiedzialność historyczną: „po pierwsze, gdy pięciu głównych bohaterów doznaje moralnego katharsis; szczególnie dwóch żołnierzy Wehrmachtu, którzy na końcu zastrzelili swoich oficerów, a po drugie, gdy antysemityzm właściwie nie Niemcom zarzucono, a Polakom”.
Bezradne rozkładanie rąk
"Die Welt" przytacza też wypowiedź historyk Aliny Grossmann. Miała podkreślić z ironią, że „film ten jest historią, którą Niemcy drugiego pokolenia po Holokauście sami sobie opowiadają”.
„Nawet Oliver Mahrdt, z racji wykonywanego zawodu promotor filmów niemieckich w USA, rozłożył bezradnie ręce, gdy poproszono go o wyjaśnienie, na czym polega sukces tego filmu”- zaznacza "Die Welt". Gazeta dodaje, że „on sam nie mógł zrozumieć, dlaczego akurat ten film był przez Niemców dotowany”.
Pozytywnej strony brak
Na wypełnionej po brzegi widowni obecny byö również 90-letni weteran AK, „który opowiedział łamaną angielszczyzną, jakimi barbarzyńcami byli niemieccy okupanci i inny starszy pan, były więzień obozu koncentracyjnego, który zarzucił reżyserom, że ani razu nie pokazano w tym filmie jak Niemcy rozstrzeliwali ludzi”.
„A gdzie w takim razie pozytywna strona tego wszystkiego?” – spytała po filmie młoda Meksykanka, która przyznała się do całkowitej niewiedzy na temat historii Europy. „Właściwie nie ma nic pozytywnego” odpowiedział jej wymieniony przez berlińską gazetę Oliver Mahrdt.
Iwona D. Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke