Die Welt o „Zeitenwende”: Niemcy ustalają złe priorytety
8 grudnia 2023Dziennik „Die Welt” odnosi się w swoim komentarzu w piątek, 8 grudnia 2023 r. do zapowiedzianego przez Olafa Scholza blisko dwa lata temu punktu zwrotnego (niem. „Zeitenwende”) w polityce obronnej Niemiec. Jak pisze gazeta, Niemcy są obecnie jednym z największych dostawców broni dla Kijowa. Jednak dotąd niewiele zrobiono dla poprawy własnego potencjału obronnego. „Wydaje się, że inne rzeczy są ważniejsze – takie jak rozdęte państwo opiekuńcze. A przecież w najbliższej dekadzie stawką jest istnienie Republiki Federalnej Niemiec” – ostrzega komentator Klaus Geiger.
Zdaniem publicysty Scholz łamie swoje obietnice. O ile – po wielu wahaniach – militarna pomoc Ukrainie ma miejsce, o tyle dozbrajanie i rozbudowa Bundeswehry wciąż odbywa się zbyt wolno. Cel, jaki obrał kanclerz, przeznaczania dwóch procent PKB rocznie na obronność może zostać osiągnięty najwcześniej w przyszłym roku. I to pod warunkiem, że uwzględni się 100 mld euro ze specjalnego funduszu Bundeswehry.
Wszystko będzie dobrze
„Ale ten specjalny budżet to tylko finansowanie początkowe – w dłuższej perspektywie należy poczynić oszczędności, aby Niemcy były zdolne do obrony. Jednak niecałe dwa lata po ataku Putina, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, po raz kolejny zastosowanie ma zasada ‘wszystko będzie dobrze'” – czytamy.
Jak dodaje komentator „Die Welt”, jeśli ktoś ostrzega przed rosyjskim atakiem na NATO lub Niemcy, „w najlepszym razie jest wyśmiewany jako strachliwy. Wydaje się, że sam kanclerz zapomniał o swoich słowach z przemówienia o ‘punkcie zwrotnym'”.
Geiger przypomina, że Scholz sam przyznał, że Putin chce stworzyć rosyjskie imperium i przeorganizować warunki w Europie, nie stroniąc od siły militarnej. W sytuacji, gdy sytuacja na froncie jest niezwykle trudna dla Ukrainy oraz istnieje zagrożenie, że USA przestaną być wkrótce siłą ochraniającą Europę, istnienie Niemiec jako państwa liberalno-demokratycznego jest w następnej dekadzie zagrożone. „Jednak utrzymanie państwa opiekuńczego na wysokim poziomie i transformacja energetyczna wydają się mieć priorytet. Nie ma ani pieniędzy, ani siły na „Zeitenwende” – konkluduje autor.
Wyparcie rzeczywistości
W podobnym tonie wypowiada się w piątek ekonomiczny dziennik „Handelsblatt”. Publicysta, Markus Fasser, przyznaje, że Niemcy nie chcą wojny. Ale jeśli rzeczywiście chcą jej uniknąć, muszą się zbroić. Autor przywołuje w swoim tekście przykłady inwestycji firm zbrojeniowych w Niemczech, które nie dojdą do skutku. Np. w miejscowości Troisdorf w Nadrenii-Północnej Westfalii teren, na którym zakład zbrojeniowy miał rozbudować swoją działalność, został przeznaczony pod budownictwo mieszkaniowe. W zakładzie tym produkowane są m.in. materiały wybuchowe, z których powstają granaty m.in. dla Ukrainy. Bez większej powierzchni zakład nie będzie w stanie zrealizować terminowo wszystkich zamówień. Podobne sytuacje mają miejsce w Saksonii czy Monachium, gdzie mieszkańcy sprzeciwiają się budowie lub działalności już istniejących tam firm zbrojeniowych.
Niemcy nie czują zagrożenia
Tego typu sytuacje odzwierciedlają zdaniem autora zaprzeczanie przez Niemcy rzeczywistości. „Mijają niemal dwa lata, kiedy Putin napadł na Ukrainę, ale Niemcy nie czują zagrożenia” – czytamy. Fasser krytykuje, że „Zeitenwende” nadal pozostaje w fazie zapowiedzi, konkretnych działań jest niewiele. „Na papierze Bundeswehra jest tak wielka jak armia izraelska, ale dwa razy droższa i nawet w przybliżeniu nie tak zdolna do obrony” – czytamy. 100 mld euro z funduszu specjalnego dla Bundeswehry mają być według autora przeznaczone na zakup materiałów, które powinny trafić do niemieckiej armii już dziesięć lat temu.
„Niemcy nie chcą wojny. Ale nie chcą też niczego zrobić dla bezpieczeństwa tego kraju” – komentuje Markus Fasser.