„Die Welt“: Polska najmniej zainteresowana eurowyborami
22 kwietnia 2014Artykuł w „Die Welt” o przewidywanej niskiej frekwencji Polaków w eurowyborach ilustruje historia Marcina Małeckiego, ogrodnika i odnoszącego sukcesy przedsiębiorcy. Małecki po ukończeniu ogrodnictwa i praktykach za granicą wrócił do Polski i tylko dzięki unijnym subwencjom założył własną firmę, jak sam przyznaje w rozmowie z „Die Welt”. „Lecz pomimo, że Małecki należy do pierwszego pokolenia w Polsce, które ciągnęło bezpośrednie korzyści z członkostwa Polski w UE i był jednym z tych, którzy doświadczyli dobrodziejstw otwartego rynku pracy w Anglii, nie weźmie on udziału w wyborach” - ponieważ jak sam mówi, nie ma nikogo, kogo chciałby wybrać, wyjaśnia gazeta. Tę opinię podziela bardzo wielu Polaków, zauważa „Die Welt” i stara się dociec, gdzie leżą przyczyny tak małego zainteresowania Polaków wyborami do PE w Polsce. Frekwencja wyborcza wyniesie, według prognoz, jedynie ok. 30 procent.
Polska, informuje berlińska gazeta, należy od 2004 roku do największych beneficjentów programów operacyjnych unijnej polityki regionalnej. W ramach Narodowej Strategii Rozwoju Regionalnego na lata 2007-2013 otrzymała z Brukseli 64,3 mld euro dofinansowania do ogółem 94 053 projektów. Kolejne unijne środki w wysokości 82,5 mld euro przeznaczone są na dofinansowanie kolejnych przedsięwzięć w latach 2014-2020. „Die Welt” zauważa, że 10 lat członkostwa w UE „drastycznie zmieniło” Polskę. Dlatego, jak zaznacza gazeta, nie dziwi, że w marcu 2014 aż 83 proc. Polaków wyraziło aprobatę dla członkostwa Polski w UE. „Lecz równocześnie zadziwiające jest, że w tym samym sondażu 71 proc. Polaków twierdzi, że nie są zainteresowani udziałem w wyborach do Parlamentu Europejskiego”, zauważa gazeta i tłumaczy, że w wyborach konkurują ze sobą dwie największe partie polityczne: rządząca PO, której przewodzi Donald Tusk oraz PiS pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego. „ Die Welt” informuje czytelników, że w centrum polskiej kampanii wyborczej w eurowyborach znalazła się Ukraina. Temat ten udało się premierowi Tuskowi wykorzystać, aby zdobyć przewagę nad PiS. Gazeta cytuje politologa Rafała Chwedoruka, który mówi, że jeszcze kilka miesięcy temu nie było wątpliwości, że to PiS będzie zwycięzcą tych wyborów. „Teraz wynik jest niepewny, nie wiadomo, kto zwycięży. PO udało się skierować uwagę wyborców na politykę zagraniczną. Lider opozycji Jarosław Kaczyński zarzucił wprawdzie premierowi w poniedziałek podczas konferencji prasowej współodpowiedzialność za kryzys ukraiński, lecz dwie trzecie Polaków jest zadowolonych z reakcji rządu na sytuację za wschodnią granicą. To jednak niewiele poprawi złą frekwencję wyborczą ”, konstatuje „Die Welt”.
Gazeta pisze, że w ocenie 47 proc. Polaków, do których należy Marcin Małecki, polscy eurodeputowani nie troszczą się dobrze o polskie interesy. W 2009 roku takiej odpowiedzi udzieliło 33 proc. Polaków. Równie negatywnie w porównaniu z 2009 rokiem Polacy odpowiadają na pytanie, czy polscy posłowie do PE dobrze reprezentują kraj i naród – 9 proc. więcej ankietowanych udzieliło jeszcze bardziej negatywnej odpowiedzi niż 5 lat temu. Gazeta cytuje Małeckiego, którego opinia pokrywa się z opiniami innych niezadowolonych: „Odnoszę wrażenie, że Parlament Europejski jest poczekalnią dla tych wszystkich, którym nie powiodło się w Polsce”. Ten argument zdaje się nie przekonywać berlińskiej gazety, gdyż, w jej opinii, zwiększenie udziału w wyborach i zainteresowania PE pomogłoby „zmienić to negatywne postrzeganie” europarlamentu.
Barbara Cöllen
red. odp.: Elżbieta Stasik